Rzecz o kobiecej intuicji
Już dawno udowodniono, że kobiety mają bardziej rozwiniętą intuicję. To znaczy, że lepiej wiedzą, co należy zrobić, aby wszyscy byli szczęśliwi.
Na przykład potrafią bitą godzinę udowadniać, że piłka nożna jest niesamowicie inteligentną grą, a puchar UEFA bardziej potrzebny światu, niż jakaś tam "Moda na sukces". I znowu spór w tym przypadku byłby wręcz żenujący. O jakim intelekcie niby może być mowa, jeżeli piłkarzy przez cały czas tłuką po głowie. Jeśli nie piłką to nogami. I cóż to w końcu za przyjemność patrzeć, jak cała wataha dorosłych mężczyzn biega jak oszalała - i nic poza tym się nie dzieje. Za to w serialu, średnio co dwa tygodnie jakieś nowe wydarzenie. Obowiązkowo zdarzy się wypadek, amnezja, bądź poronienie. Intryga goni intrygę. Fakt, że do ich rozwiązania można nie dożyć, ale motywacja, aby patrzeć dalej jest. I kto ma rację?
Weźmy inny przykład. Trzeba zrobić remont w mieszkaniu. Kupujemy potrzebne materiały i nasz luby zrzuca je na kupkę dokładnie obok drzwi wejściowych. Nie trzeba być prorokiem, aby odgadnąć, że będziemy się o nie potykać jakieś pół roku z okładem. Na nasze sugestie, aby przenieść je do piwnicy czy schowka otrzymujemy odpowiedź człowieka potrafiącego przewidywać przyszłość: "a po co daremnie przenosić to z miejsca na miejsce, przecież już jutro zaczniemy remont... Jeżeli oczywiście szef da mi urlop".
A może historia z półką w meblościance? Kiedy się oberwie, po cichutku bierzemy młotek i spokojnie przybijamy co trzeba. Na to wchodzi on i protestuje przeciw naszej samodzielności. No i niczego bardziej nie znosi, niż partaniny. Deklaruje się więc odwieźć całość do fachowca. Najlepiej zaraz jutro, albo jeszcze lepiej w przyszły weekend. Tak, w przyszły. Każda kobieta natychmiast odgadnie, że bez półki trzeba się będzie obejść do czasu, kiedy na horyzoncie pojawi się idea zakupu nowych mebli. Za rok, albo dwa. Tego przecież nie wiemy zbyt dokładnie. W końcu nie jesteśmy czarownicami z czarnym kotem i szklaną kulą w M-3.
I tak jest prawie ze wszystkim. Czas płynie, a nasze kobiece przeczucia nie przestają się potwierdzać. I jak po czymś takim można mówić, że nie mamy racji?
Nasi mężczyźni nadal nie przestają się szczycić swoim obiektywizmem, zapobiegawczością, dalekowzrocznością i czym tam jeszcze. Są pewni siebie i chcą wierzyć w jutro, a my ze swoimi wewnętrznymi głosami nie będziemy ich pozbawiać tej wiary. My i tak wiemy swoje.