Fryzura na czeskiego piłkarza znów jest modna. Nosi ją Rihanna i Miley Cyrus
Koniec przedziwnego roku 2020 nie mógł obejść się bez niespodzianek. A za taką należy uznać powrót chyba najbardziej zaskakującego cięcia w historii fryzjerstwa, czyli fryzury na czeskiego piłkarza. Do tej pory uczesanie "krótko z przodu, długo z tyłu" uchodziło za szczyt obciachu i było obiektem kpin. Ale jeśli na takie cięcie decyduje się Rihanna, to żarty się kończą.
Uczesanie na czeskiego piłkarza było szczególnie popularne w latach 80. Dłuższe włosy z tyłu głowy, a krótkie na górze i po bokach to cechy charakterystyczne tej fryzury, którą przed laty upodobali sobie zwłaszcza piłkarze i hokeiści. Nie stroniły od niej też gwiazdy muzyki - wystarczy spojrzeć na zdjęcia młodego Zenka Martyniuka. O tym, jak popularna była fryzura na czeskiego piłkarza, świadczyć może fakt, że wspomniana o niej Kazik w piosence "12 groszy".
Przed laty do popularności tego cięcia przyczyniły się gwiazdy sportu i estrady. Tak samo jest i dziś. Dzięki celebrytom obciachowa fryzura przestaje być obciachowa, a staje się modna. A zdecydowały się na takie cięcie gwiazdy największego formatu - Rihanna, Miley Cyrus i Billie Eilish. "Nowoczesna odsłona fryzury na czeskiego piłkarza dopiero zyska na popularności w 2021 roku" - przewiduje w rozmowie z " Daily Star" Tony Copeland, współzałożyciel British Master Barbers Alliance. "Widok mężczyzn prezentujących ten styl uczesania będzie znacznie częstszy, a popularność produktów do pielęgnacji i stylizacji dłuższych włosów niemal eksploduje w przyszłym roku" - dodał.
Dziś fryzura na czeskiego piłkarza nie jest jednak taka sama jak przed laty. Jej współczesnym akcentem jest to, że noszona będzie zarówno przez kobiety, jak i mężczyzn. A że będzie noszona, co do tego nie ma wątpliwości. Zapomniane przez lata cięcie dziś plasuje się na drugim miejscu wśród najmodniejszych fryzur, tuż za grzywką, która też wróciła do łask w mijającym roku. Willa Paskin, która prowadzi podcast The History of the Mullet (mullet - w ten sposób najczęściej określa się to uczesanie w języku angielskim), gorąco zachęca do tego, by poddać się powracającej modzie. "Niech rok 2021 będzie rokiem mullet" - zachęca.
Jej zdaniem popularności tej fryzurze przysporzy też fakt, że ma ona wielu wrogów. "Wciąż panuje przekonanie, że ta fryzura jest pozbawiona klasy, szyku, przestarzała i ohydna. I chyba właśnie to tak bardzo przyciąga jej zwolenników, szczególnie z różnych subkulturowych kręgów - od dzieciaków słuchających electropunku, po fashionistki. Chodzi o to, że nosząc taką fryzurę, można igrać z wzorcami lansowanymi przez mainstream" - wyjaśnia dziennikarka.