Na kłopoty kosmetyki
Niedługo będzie wiosna! Już to czujesz? Cóż, energia minus pięć, samopoczucie minus dziesięć, więc trudno ci uwierzyć w zmianę pór roku. Chcesz, żeby bilans wyszedł na plus, czas wprowadzić w życie kilka zmian. Jakich? Kosmetycznych.

Kolejny szarobury poranek. Chmury urządziły sobie nad moim miastem kwaterę główną. Budzę się powoli i myślę: nie ruszam się z domu! Za nic w świecie nie wyjdę z łóżka. Perspektywa urlopu na żądanie kusi mnie coraz bardziej. Tylko myśl o niedokończonym tekście powoduje wyrzuty sumienia. Trudno, trzeba wstać. Ale to kolejny dzień, kiedy już od rana wszystko jest nie tak. Sąsiad za głośno słucha radia, ekspres za wolno robi kawę, zegarek źle chodzi, a na drodze jak zwykle są korki.
Do redakcji docieram zmęczona i spóźniona. Nawet nie mam czasu napić się kawy. Po południu kończę pisać artykuł i wreszcie czuję ulgę. Trzeba nanieść jeszcze "kilka" poprawek. Ratunku, nie mam na to siły! Gdzie ostatnio podziała się moja pozytywna energia? Cóż, byle do wieczora. W domu zmywam makijaż i patrzę w lustro. Nie jest dobrze. Już wiem, czego mi potrzeba, żeby wreszcie uwolnić się od smętnego nastroju. Liftingu!
Rozwiązanie estetyczne
- Radykalne zmiany, na które decydujemy się dla poprawy samopoczucia, to coraz popularniejsze zjawisko. - Z tego powodu przychodzi do gabinetu średnio co dziesiąta pacjentka. Ale nieodwracalna zmiana wyglądu, na przykład lifting, jest ostatnią rzeczą, którą należy zrobić, gdy ktoś ma kiepskie samopoczucie. Stres i zmęczenie osłabiają odporność immunologiczną, organizm kiepsko znosi wtedy wszelkie ingerencje, a proces gojenia się ran trwa dłużej. Poza tym spada też wytrzymałość na ból. Po co więc fundować sobie dodatkową porcję cierpienia w nie najlepszym momencie życia? - mówi Marzena Lorkowska-Precht, lekarz medycyny estetycznej i anti-aging z warszawskiego gabinetu Artismed.
Są inne, bezpieczniejsze rozwiązania, które też dają natychmiastowe i spektakularne efekty. - Pilingi, mezoterapia rozświetlają i szybko poprawiają kondycję skóry. Wygląda się po nich młodziej. Uniesienie kącików warg kwasem hialuronowym sprawia, że twarz wydaje się pogodniejsza - dodaje dr Lorkowska-Precht. Ale kiedy dopada mnie chandra, nie analizuję. Chcę zmiany spektakularnej i najlepiej natychmiast! Czy coś może mnie powstrzymać?
- Spacer i liczenie do stu nic nie pomogą. Dlatego przed wizytą w gabinecie warto omówić z kimś swoje plany - radzi Magda Małkiewicz-Borkowska, psychoterapeutka z warszawskiego Centrum Edukacji i Doradztwa Psychologicznego MABOR. Albo zacząć zmiany od małego kroku, a nie od razu skakać przez płot.
Modna metoda
Aktorka Michelle Williams krótko po rozstaniu z Heathem Ledgerem poszła do fryzjera i zmieniła kolor z jasnego blondu na głęboki brąz, wyglądała w nim świetnie. Może wezmę z niej przykład? - Nowa, modna fryzura czy kolor włosów mogą być początkiem prawdziwej lawiny pozytywnych zmian. Im lepiej wyglądasz, tym lepiej się czujesz, więc próbować warto - mówi Magda Małkiewicz-Borkowska. Próbuję!
Zniszczone końcówki obcinam sama przed lustrem. Fryzura od razu wygląda lepiej. Ale to za mało. Lubię loki, więc nakręcam włosy na grube wałki, a na koniec spryskuję je mgiełką rozświetlającą. Włosy miękko układają się wokół twarzy, ładnie pachną i są błyszczące. Wyglądam znacznie bardziej optymistycznie. Teoria małych kroczków działa. Ale efekt utrzymuje się tylko jeden wieczór. Chciałabym czegoś trwalszego. Idę do fryzjera.
- Proponuję zmianę symetrii uczesania. Ta niewielka korekta daje wielki efekt. Można w ten sposób optycznie zmienić kształt twarzy, złagodzić lub wyostrzyć rysy - wyjaśnia Sławek Zasłonka, fryzjer z warszawskiego salonu Bizarre. Podoba mi się ostatnia metamorfoza Moniki Brodki. Słodki aniołek z loczkami zmienił się po wyjściu od fryzjera w piękną kobietę z charakterem. Też tak chcę! Wybieram uczesanie, które wyostrzy trochę rysy twarzy. Kolor też zmienię, bo popielate odrosty wyglądają przygnębiająco. Może ciepły blond z odrobiną rudego pigmentu pomoże mi się rozpogodzić? Wychodzę od fryzjera i przeglądam się w sklepowych witrynach. Ogniste kosmyki kapitalnie kontrastują z szarością miasta. Teraz czas na zakupy. Nową bluzkę dopasowaną do koloru włosów już mam. Ale makijaż ciągle jest niedopasowany. Klasyczne brązowe cienie do powiek i bezpieczne beżowe pomadki wyglądają "blado", od kiedy stałam się rudzielcem. Mój kolejny cel: drogeria.
Wielobarwna taktyka
Brak słońca, ponure myśli i stres sprawiły, że cera wygląda szaro. Rozświetlający podkład i korektor pod oczy już nie wystarczają. Może powinnam dodać jej koloru? Przeglądam zdjęcia z wiosennych pokazów i po 15 minutach jestem pewna, że poprawić wygląd i samopoczucie pomoże mi makijaż w kontrastowych, neonowych kolorach. Mocno podkreślam oczy, usta i policzki, a paznokcie maluję fluorescencyjnym lakierem. Miało być ślicznie, wyszło komicznie. Na ulicy na pewno się tak nie pokażę.
- W makijażu dziennym przesada nie jest wskazana. Ale nie trzeba rezygnować z wyrazistych kolorów, bo to świetne antidotum na kiepskie samopoczucie. Muszą być tylko dawkowane z umiarem. Najlepiej podkreślić nimi jeden element, np. nałożyć na policzki trochę koralowego różu, będzie ładnie kontrastował z jaśniejszą po zimie karnacją. Albo zaznaczyć kontur oczu neonowym cieniem. Pociągnięcie pędzelkiem tuż przy zewnętrznych kącikach i oczy będą wydawały się większe, a twarz bardziej promienna.
Cenna wskazówka: mocne barwy należy rozcierać opuszkami palców lub miękką gąbeczką. Im mniej dopracowany efekt, tym lepiej. Neonowe cienie rozprowadzone zbyt starannie dają efekt żywcem przeniesiony z lat 80., a nie w modnym teraz stylu `a la lata 80. - tłumaczy Sergiusz Osmański, makijażysta i dyrektor artystyczny Sephory.
Opisuję mu rezultaty swoich eksperymentów z kosmetykami w jaskrawych kolorach i po chwili wybuchamy śmiechem. - To dobrze, bo nawet nieudana metamorfoza nie jest tragedią. Może za to okazać się ważnym etapem w poszukiwaniu nowego stylu - mówi Magda Małkiewicz-Borkowska. - Izabela Nowakowska