Na kłopoty kosmetyki
Niedługo będzie wiosna! Już to czujesz? Cóż, energia minus pięć, samopoczucie minus dziesięć, więc trudno ci uwierzyć w zmianę pór roku. Chcesz, żeby bilans wyszedł na plus, czas wprowadzić w życie kilka zmian. Jakich? Kosmetycznych.
Do redakcji docieram zmęczona i spóźniona. Nawet nie mam czasu napić się kawy. Po południu kończę pisać artykuł i wreszcie czuję ulgę. Trzeba nanieść jeszcze "kilka" poprawek. Ratunku, nie mam na to siły! Gdzie ostatnio podziała się moja pozytywna energia? Cóż, byle do wieczora. W domu zmywam makijaż i patrzę w lustro. Nie jest dobrze. Już wiem, czego mi potrzeba, żeby wreszcie uwolnić się od smętnego nastroju. Liftingu!
Rozwiązanie estetyczne
- Radykalne zmiany, na które decydujemy się dla poprawy samopoczucia, to coraz popularniejsze zjawisko. - Z tego powodu przychodzi do gabinetu średnio co dziesiąta pacjentka. Ale nieodwracalna zmiana wyglądu, na przykład lifting, jest ostatnią rzeczą, którą należy zrobić, gdy ktoś ma kiepskie samopoczucie. Stres i zmęczenie osłabiają odporność immunologiczną, organizm kiepsko znosi wtedy wszelkie ingerencje, a proces gojenia się ran trwa dłużej. Poza tym spada też wytrzymałość na ból. Po co więc fundować sobie dodatkową porcję cierpienia w nie najlepszym momencie życia? - mówi Marzena Lorkowska-Precht, lekarz medycyny estetycznej i anti-aging z warszawskiego gabinetu Artismed.
Są inne, bezpieczniejsze rozwiązania, które też dają natychmiastowe i spektakularne efekty. - Pilingi, mezoterapia rozświetlają i szybko poprawiają kondycję skóry. Wygląda się po nich młodziej. Uniesienie kącików warg kwasem hialuronowym sprawia, że twarz wydaje się pogodniejsza - dodaje dr Lorkowska-Precht. Ale kiedy dopada mnie chandra, nie analizuję. Chcę zmiany spektakularnej i najlepiej natychmiast! Czy coś może mnie powstrzymać?
- Spacer i liczenie do stu nic nie pomogą. Dlatego przed wizytą w gabinecie warto omówić z kimś swoje plany - radzi Magda Małkiewicz-Borkowska, psychoterapeutka z warszawskiego Centrum Edukacji i Doradztwa Psychologicznego MABOR. Albo zacząć zmiany od małego kroku, a nie od razu skakać przez płot.
Modna metoda
Aktorka Michelle Williams krótko po rozstaniu z Heathem Ledgerem poszła do fryzjera i zmieniła kolor z jasnego blondu na głęboki brąz, wyglądała w nim świetnie. Może wezmę z niej przykład? - Nowa, modna fryzura czy kolor włosów mogą być początkiem prawdziwej lawiny pozytywnych zmian. Im lepiej wyglądasz, tym lepiej się czujesz, więc próbować warto - mówi Magda Małkiewicz-Borkowska. Próbuję!
Zniszczone końcówki obcinam sama przed lustrem. Fryzura od razu wygląda lepiej. Ale to za mało. Lubię loki, więc nakręcam włosy na grube wałki, a na koniec spryskuję je mgiełką rozświetlającą. Włosy miękko układają się wokół twarzy, ładnie pachną i są błyszczące. Wyglądam znacznie bardziej optymistycznie. Teoria małych kroczków działa. Ale efekt utrzymuje się tylko jeden wieczór. Chciałabym czegoś trwalszego. Idę do fryzjera.
- Proponuję zmianę symetrii uczesania. Ta niewielka korekta daje wielki efekt. Można w ten sposób optycznie zmienić kształt twarzy, złagodzić lub wyostrzyć rysy - wyjaśnia Sławek Zasłonka, fryzjer z warszawskiego salonu Bizarre. Podoba mi się ostatnia metamorfoza Moniki Brodki. Słodki aniołek z loczkami zmienił się po wyjściu od fryzjera w piękną kobietę z charakterem. Też tak chcę! Wybieram uczesanie, które wyostrzy trochę rysy twarzy. Kolor też zmienię, bo popielate odrosty wyglądają przygnębiająco. Może ciepły blond z odrobiną rudego pigmentu pomoże mi się rozpogodzić? Wychodzę od fryzjera i przeglądam się w sklepowych witrynach. Ogniste kosmyki kapitalnie kontrastują z szarością miasta. Teraz czas na zakupy. Nową bluzkę dopasowaną do koloru włosów już mam. Ale makijaż ciągle jest niedopasowany. Klasyczne brązowe cienie do powiek i bezpieczne beżowe pomadki wyglądają "blado", od kiedy stałam się rudzielcem. Mój kolejny cel: drogeria.
Wielobarwna taktyka
Brak słońca, ponure myśli i stres sprawiły, że cera wygląda szaro. Rozświetlający podkład i korektor pod oczy już nie wystarczają. Może powinnam dodać jej koloru? Przeglądam zdjęcia z wiosennych pokazów i po 15 minutach jestem pewna, że poprawić wygląd i samopoczucie pomoże mi makijaż w kontrastowych, neonowych kolorach. Mocno podkreślam oczy, usta i policzki, a paznokcie maluję fluorescencyjnym lakierem. Miało być ślicznie, wyszło komicznie. Na ulicy na pewno się tak nie pokażę.
- W makijażu dziennym przesada nie jest wskazana. Ale nie trzeba rezygnować z wyrazistych kolorów, bo to świetne antidotum na kiepskie samopoczucie. Muszą być tylko dawkowane z umiarem. Najlepiej podkreślić nimi jeden element, np. nałożyć na policzki trochę koralowego różu, będzie ładnie kontrastował z jaśniejszą po zimie karnacją. Albo zaznaczyć kontur oczu neonowym cieniem. Pociągnięcie pędzelkiem tuż przy zewnętrznych kącikach i oczy będą wydawały się większe, a twarz bardziej promienna.
Cenna wskazówka: mocne barwy należy rozcierać opuszkami palców lub miękką gąbeczką. Im mniej dopracowany efekt, tym lepiej. Neonowe cienie rozprowadzone zbyt starannie dają efekt żywcem przeniesiony z lat 80., a nie w modnym teraz stylu `a la lata 80. - tłumaczy Sergiusz Osmański, makijażysta i dyrektor artystyczny Sephory.
Opisuję mu rezultaty swoich eksperymentów z kosmetykami w jaskrawych kolorach i po chwili wybuchamy śmiechem. - To dobrze, bo nawet nieudana metamorfoza nie jest tragedią. Może za to okazać się ważnym etapem w poszukiwaniu nowego stylu - mówi Magda Małkiewicz-Borkowska. - Izabela Nowakowska