Ulga dla skóry. Tę maść kupisz w aptece za trzy złote
Nie wygląda ani nie pachnie najlepiej, ale słynie ze swoich właściwości. Regularnie stosowana niweluje trądzik, wypryski i zmiany ropne. Niczego tańszego raczej nie znajdziesz!
Niewielka tubka skrywa w sobie moc leczniczych właściwości123RF/PICSEL
Skuteczna pielęgnacja cery, zwłaszcza wymagającej, to zazwyczaj spory wydatek. Kupowane w aptekach kosmetyki dermatologiczne nie należą do najtańszych, ale wysoką cenę mają wynagradzać niesamowite efekty. To jednak wcale nie oznacza, że na półkach nie znajdziemy niczego dobrego dla bardziej oszczędnych.
Najlepszym przykładem jest tani preparat z sulfobituminianem amonowym, lepiej znanym jako ichtiol. Ciemna maść za kilka złotych ma charakterystyczny zapach i wygląd, który niektórym kojarzy się z płynnym asfaltem. A także zbawienny wpływ na problematyczną skórę, bo polecana jest m.in. przy trądziku.
Kiedy jeszcze warto jej spróbować?
Ratunek dla skóry
Składnikiem aktywnym preparatu jest ammonii bituminosulfonas, czyli ichtiol. Maść zawiera najczęściej także lanolinę i wazelinę, a w aptece dostaniemy ją bez recepty. Polecana jest w przypadku różnego typu zmian skórnych: wspomnianego trądziku, ale także wyprysków i czyraków. Ułatwia odchodzenie ropy oraz zmniejsza obrzęk.
W czasie leczenia obserwuj reakcje organizmu. Gdy stan skóry nie ulega poprawie lub objawy nasilają się – należy z niego zrezygnować123RF/PICSEL
To produkt bakteriostatyczny, czyli hamujący rozwój mikroorganizmów na skórze, oraz przeciwzapalny. Powstaje w efekcie destylacji łupków bitumicznych, czemu zawdzięcza swoją barwę i charakterystyczny aromat. Działa także rozgrzewająco.
Zazwyczaj maść ichtiolową stosuje się do dwóch razy dziennie, ale przed użyciem warto skonsultować się z lekarzem lub farmaceutą. Niewielką ilość aplikuje się bezpośrednio na zmiany chorobowe.
Kosmetyki naszych babć, których warto używać
Trudno sobie wyobrazić, że jeszcze całkiem niedawno nasze mamy i babcie musiały dbać o skórę bez rozbudowanych rytuałów pielęgnacyjnych. Nie oznacza to, że nie przywiązywały uwagi do dbania o urodę, jednak dostępność produktów kosmetycznych była wtedy mocno ograniczona i musiały radzić sobie na swoje sposoby.
Olej rycynowy był kiedyś obowiązkowym elementem domowych apteczek, ale również kosmetyczek. Jest lekarstwem na problemy gastryczne oraz uniwersalnym kosmetykiem do twarzy i włosów. Sprawdzi się u osób młodych borykających się z trądzikiem, ale też u kobiet dojrzałych, jako remedium na zmarszczki. Ma właściwości nawilżające, przeciwbakteryjne, przeciwzapalne. Wystarczy wmasować go w skórę lub dodać do ulubionego produktu do oczyszczania twarzy. Dzięki zawartości protein i kwasu omega-9, olejek rycynowy świetnie działa na włosy, rzęsy i brwi - regeneruje i domyka łuski. Wystarczy nałożyć olej na włosy 15-20 minut przed umyciem lub wmasować w rzęsy czy brwi – sprawdzi się równie dobrze, jak popularne odżywki.
Kultowym produktem spożywczym używanym do pielęgnacji były kiedyś również drożdże. Maseczki na ich bazie stosowano jako niezawodny środek na wypryski i trądzik. Przygotowanie takiego kosmetyku zajmie tylko kilka chwil – wystarczy połączyć ćwiartkę kostki drożdży z ciepłym mlekiem i nałożyć na twarz. Po 10 minutach dokładnie zmyć. Regularne stosowanie na pewno przyniesie efekty.
Nasze babcie potrafiły też stworzyć naturalne kosmetyki, na bazie produktów z kuchennej szafki. Miód służył jako pomadka na wysuszone, spękane usta, z jajek zaś przygotowywały maseczkę wzmacniającą włosy. Przepis jest dziecinnie prosty – 2-3 jajka wystarczy roztrzepać w misce, a następnie nałożyć na włosy kilka minut przed myciem.
Szare mydło było przed laty najbardziej popularnym kosmetykiem i nie mogło go zabraknąć w żadnym domu. Używano go do mycia ciała, włosów, do prania i leczenia ran. Działa przeciwbakteryjnie, nie zawiera substancji zapachowych i barwiących, dzięki czemu jest hipoalergiczne. Nadaje się też do codziennej pielęgnacji skóry atopowej i trądzikowej. W gąszczu różnorodnych żeli, płynów myjących i kolorowych mydełek często zapominamy o szarym mydle, a szkoda. Kosztuje grosze, a sprawdzi się świetnie.
Kosmetyki produkowane kilkadziesiąt lat temu w większości pochodziły z naturalnych źródeł. Niektóre z tych produktów do dziś możemy zobaczyć na półkach sklepowych, inne bez trudu przygotujemy w domu. Warto nadal ich używać i przekazywać te sprawdzone receptury kolejnych pokoleniom. Woda brzozowa była popularnym kosmetykiem w czasach PRL-u, używanym na wypadanie włosów i łupież. To nic innego jak sok z brzozy z dodatkiem alkoholu – sok jest źródłem witamin z grupy B, które odpowiadają za porost włosów, zaś alkohol to składnik niezbędny do przedłużenia trwałości tego specyfiku. Wodę brzozową wystarczy wcierać w skórę głowy (najlepiej codziennie, przed pójściem spać), a efekty w postaci wyrastających włosków oraz mniejszego przetłuszczania się będą szybko widoczne. Warto przetestować ten kosmetyk przede wszystkim ze względu na niską cenę – może się okazać, że ten niepozorny produkt przyczyni się do spełnienia marzeń o bujnych włosach!
Środki ostrożności
Jak w przypadku każdej substancji leczniczej, istnieją przeciwskazania dla stosowania ichtiolu. Nigdy nie należy smarować maścią otwartych ran i uszkodzonej skóry. Należy zachować ostrożność przy zmianach ropnych, a także stwierdzonej nadwrażliwości na którykolwiek ze składników. Kobiety ciężarne i karmiące piersią powinny zasięgnąć opinii lekarza.
Należy uważać, aby preparat nie dostał się do oczu, a po każdym użyciu konieczne jest dokładne umycie rąk.
W czasie leczenia obserwuj reakcje organizmu. Gdy stan skóry nie ulega poprawie lub objawy nasilają się – należy z niego zrezygnować.