ABC mądrego opalania
Słońce poprawia odporność, wzmacnia kości i zbawiennie wpływa na nastrój... Może być doskonałym lekiem pod warunkiem, że będziemy je rozsądnie dawkować.
Iwona Kołakowska: Wiemy, że zanim rozłożymy się na plaży, musimy posmarować się kremem z filtrem. Czy te same zasady bezpieczeństwa trzeba stosować na działce, czy na spacerze?
Dr n. med. Andrzej Szmurło, dermatolog z Kliniki Nova Derm w Warszawie: - Tak. Najważniejszą zasadą korzystania ze słońca jest to, żeby się nie poparzyć. A może do tego dojść zarówno wówczas, gdy leżymy na plaży, jak i wtedy, gdy pracujemy na działce czy idziemy przez park. Co prawda na plaży ryzyko jest nieco wyższe, bo słońce odbija się od wody (w 100 proc.) i od piasku (w 80 proc). W praktyce oznacza to, że promienie padają na nas ze wszystkich stron. Nie wystarczy zatem schronić się pod parasolem. Potrzebny jest krem z filtrem, najlepiej o numerze 20. lub 30.
- Takim samym preparatem trzeba posmarować odsłonięte części ciała, gdy pracujemy na działce albo wybieramy się na spacer. Szczególnie pieczołowicie warto zabezpieczyć te części ciała, które rzadko wystawiamy na słońce, czyli np. plecy, uda i skórę pod kolanami. Nie zapominajmy też o włożeniu czapki i okularów przeciwsłonecznych. Ale uwaga, nie mogą to być okulary z bazarku. Powinniśmy być pewni, że mają filtr antyUVA. Gdy nałożymy ciemne szkła, bez filtra, źrenica rozszerzy się i wpadnie do niej więcej szkodliwych promieni.
Dzieci spędzają na powietrzu więcej czasu niż dorośli. Jak skutecznie chronić je przed promieniami UV?
- Nie tylko spędzają więcej czasu, ale mają też delikatniejszą skórę i pochłaniają więcej promieni niż dorośli. Na pewno nie można wystawiać na słońce dzieci, które mają mniej niż 6 miesięcy. A najlepiej unikać opalania do 3. r.ż. Potem trzeba stosować dziecięce kremy z numerem 30. lub 40. I to nie tylko na plaży, ale też gdy dziecko wychodzi na plac zabaw. Warto też pamiętać, że maluchy mniej się pocą niż dorośli, dlatego są bardziej narażone na udar słoneczny. Nie pozwalajmy więc, by długo przebywały na upale.
Dziś coraz częściej słychać głosy, że przesada w zabezpieczaniu się przed słońcem też nie jest dobra. Bo pozbawia nas witaminy D. Czy witamina D jest aż tak ważna?
- Jest bardzo ważna. Pozytywnie wpływa na kości i wzmacnia odporność. Są badania potwierdzające, że może zmniejszać ryzyko wystąpienia niektórych nowotworów (raka piersi i raka jelita grubego). A ponadto dobrze działa na nasz nastrój. Zaleca się ją osobom z cukrzycą i zapaleniem stawów. Ale żeby dostarczyć sobie odpowiedniej ilości, nie musimy leżeć plackiem na plaży. Wystarczy 15 minut spaceru w słoneczny dzień z odsłoniętymi przedramionami. Tak samo jest w przypadku dzieci.
Wiele z nas nie wyobraża sobie urlopu bez opalania. Czy przed wyjazdem można przygotować skórę na spotkanie ze słońcem, np. biorąc tabletki z karotenem?
- Beta-karoten sprawia, że skóra zabarwia się na żółtawy kolor. Ale to nie zabezpiecza przed poparzeniami ani przed chorobami skóry, powodowanymi przez słońce (fotodermatozami). Nawet nasza własna opalenizna przed nim nie chroni - to tyle, ile filtr słoneczny numer 2, czyli bardzo mało. Beta-karoten ma jednak pewne znaczenie. Jest antyoksydantem, tak jak witaminy C i E. Działa zatem przeciwstarzeniowo. O ile słońce przyspiesza starzenie skóry, o tyle beta-karoten, witamina C czy witamina A+E mogą łagodzić ten niekorzystny efekt.
Mówimy: "piękna opalenizna", a tymczasem dermatolodzy podkreślają, że słońce bardzo szkodzi urodzie. W jaki sposób? Czy "tylko" przysparza nam zmarszczek?
- Promienie UVA działają na wiele sposobów. Jeśli wnikną płytko, powodują zmiany barwnikowe, czyli odbarwienia i przebarwienia. Gdy przejdą głębiej, uszkadzają kolagen i w efekcie mamy więcej zmarszczek. A gdy dostaną się jeszcze głębiej, mogą osłabić naczynia krwionośne, wówczas pojawiają się pajączki.
Wszyscy słyszeli o czerniaku, najgroźniejszym nowotworze skóry. Podobno najnowsze badania dowodzą, że jego pojawienie się nie ma związku z opalaniem, a jest uwarunkowane genetycznie?
- Skłonność genetyczna rzeczywiście ma znaczenie. Czynnikiem ryzyka jest również bardzo jasna karnacja. Ale na pewno istnieje też związek między słońcem i czerniakiem. Szkodliwe jest nie tyle przebywanie na słońcu, ile poparzenie. Ono zwiększa prawdopodobieństwo choroby. Warto dodać, że czerniak wcale nie jest najczęstszym nowotworem skóry. Znacznie częściej diagnozujemy raka podstawnokomórkowego i raka kolczystokomórkowego. Charakteryzują się tym, że występują na opalonej skórze w postaci różowych plam. Nowotwory te, jeśli nie są przedawnione, dobrze się leczą i nie dają przerzutów.
A czy słońce może być lekarstwem? Czy pomoże np. gdy mamy łuszczycę albo trądzik?
- Przy łuszczycy - tak. Ponadto słońce pomaga na atopowe i łojotokowe zapalenie skóry. Wpływa korzystnie również, gdy mamy alergię, bo paraliżuje tzw. komórki Langerhansa, które zapoczątkowują i nasilają reakcję uczuleniową w skórze. Natomiast z trądzikiem sprawa jest bardziej złożona. Gdy się opalamy, zmiany rzeczywiście mogą się zmniejszać. Dzieje się tak dlatego, że słońce działa przeciwzapalnie. Jednak podkoniec wakacji skóra zaczyna się przed nim bronić - przetłuszcza się i pogrubia. Wówczas zatykają się pory, a trądzik jeszcze bardziej się nasila.
Kiedy powinniśmy zdecydowanie unikać opalania się i chronić się w cieniu?
- Wystrzegajmy się słońca, jeśli mamy na nie uczulenie (pojawia się wysypka). A także, gdy cierpimy na chorobę należącą do tzw. fotodermatoz. Do tej grupy zalicza się np. toczeń rumieniowaty. Nie poleca się plażowania kobietom w ciąży oraz osobom starszym. Słońca powinni też unikać ci, którzy chorują na serce, nerki i tarczycę. Opalanie jest niewskazane, gdy bierzemy leki fototoksyczne, np. niektóre antybiotyki, pigułkę antykoncepcyjną, pewne leki przeciwzapalne, a nawet ziołowe. Na ulotce trzeba sprawdzić, czy dany środek wchodzi w reakcję ze słońcem.