Chandra czy depresja?
Okresowe pogorszenie nastroju to nie choroba i na szczęście samo mija. Ale prawdziwa depresja wymaga leczenia
Gorszy dzień od czasu do czasu zdarza się każdemu. Zwłaszcza jesienią i zimą bez wyraźnego powodu może się pogorszyć samopoczucie psychiczne. Stanu tego nie można nazywać depresją.
Depresja to ciężka, przewlekła choroba. Jest skutkiem zaburzeń produkcji neuroprzekaźników w mózgu. Bez leczenia nie minie. Może się pogłębiać, wyłączając chorego z normalnego życia, odbierając mu jego radość i sens. W skrajnych przypadkach może nawet doprowadzić do samobójstwa. Jeśli jednak smutki pojawiają się wraz z końcem lata, prawdopodobnie padliśmy ofiarą innego schorzenia. Pod koniec lat 80. zaczęto używać na jego określenie nazwy SAD (z ang. seasonal affective disorder - sezonowe zaburzenia nastroju). Często jednak używa się też nazwy "jesienna depresja". Zaburzenie to związane jest z brakiem światła słonecznego, które sprawia, że zmienia się gospodarka hormonalna w mózgu. Podczas pochmurnej jesieni natężenie naturalnego światła jest 3 razy mniejsze niż w wiosenny dzień i aż stukrotnie mniejsze niż latem na plaży! Co dziesiąty Polak w październiku zaczyna się czuć gorzej, a w kwietniu czuje przypływ siły życiowej.
Zarówno w depresji, jak i przy SAD najpierw pojawia się uczucie zmęczenia. Rano wstajemy z uczuciem, że przespana noc nic nie dała - energii nam nie przybyło. Mamy kiepski nastrój. Wszystko wydaje się ponure, często irytujące. Nic nam się nie chce, nic nas nie bawi. Mamy kłopoty z koncentracją, zaburzenia pamięci. Na samą myśl o tym, że trzeba się skupić, czujemy niechęć i zmęczenie. Pojawia się czarnowidztwo: to, co się nam przydarza, interpretujemy negatywnie. Pojawiają się czarne myśli i lęki. Zaczynamy sobie zadawać trudne pytania i dajemy sobie na nie mało optymistyczne odpowiedzi. Mamy tendencję do niezauważania stron pozytywnych. W sytuacjach stresowych reagujemy nieadekwatnie, często nadpobudliwie. Rozwijamy w sobie poczuciu winy. Tracimy zainteresowanie seksem, koncentrujemy się na dolegliwościach.
Główna cecha odróżniająca SAD od klasycznej depresji to sezonowość: ta ostatnia występuje niezależnie od pory roku, podczas gdy depresja jesienna jest ściśle związana ze zmianami nasłonecznienia. Ale różnic jest więcej. Chorzy na depresję mają problemy ze snem: nie mogą zasnąć, budzą się w nocy lub nad ranem i przewracają się z boku na bok. Chorzy na SAD śpią dużo, głęboko i mocno, senność nęka ich też w dzień. Klasyczna depresja odbiera apetyt, pokarm "rośnie w ustach". W SAD apetyt rośnie, zwłaszcza na słodycze i inne smakołyki, którymi zwykliśmy poprawiać sobie nastrój. Cierpiący na SAD są bardziej powolni i senni niż smutni, a osoby z depresją widzą wszystko w najczarniejszych barwach.
Przy depresji klasycznej nie damy rady bez profesjonalnej pomocy. Konieczne jest specjalistyczne, przewlekłe leczenie. Leki przeciwdepresyjne przyjmuje się zwykle przez wiele miesięcy, a nawet lat, aż mózgowa gospodarka neurohormonalna się nie unormuje. W niektórych przypadkach pomaga psychoterapia. W przypadku SAD najlepsze efekty uzyskuje się fototerapią - naświetlaniem lampami emitującymi światło zbliżone do słonecznego. Niektórym chorym pomagają ziołowe leki poprawiające nastrój, np. wyciąg z dziurawca. Pozostałym ordynuje się psychoterapię lub farmakoterapię, jak przy depresji klasycznej.
Kons.: dr n. med. Jolanta Kunikowska, lekarz chorób wewn.