Cicha epidemia
Choroba rozwija się przez kilka-kilkanaście lat, nie dając objawów. Dlatego wiele osób nie wie, że jest nosicielem wirusa i może przekazywać go dalej.
Dobra wiadomość: wirusem zapalenia wątroby typu C (HCV) nie można się zarazić np. od kichającej osoby, przez trzymanie się za ręce, przyjacielski pocałunek. Aby doszło do zakażenia wirusem, konieczny jest kontakt z krwią chorego lub nosiciela. I tu gorsza wiadomość: wirusa można złapać w sytuacjach, w których byśmy się tego nie spodziewali - podczas przekłuwania uszu, wizyty u manikiurzystki czy pedikiurzystki, używania cudzych cążków do skórek, zabiegów akupunktury, robienia tatuażu, itp.
Używane w gabinetach przedmioty powinny być dokładnie dezynfekowane - nie zawsze tak jest. Najczęściej jednak łapiemy wirusa w placówkach służby zdrowia podczas zastrzyków, przetoczeń i pobierania krwi, badań inwazyjnych (np. gastroskopii), w trakcie zabiegów stomatologicznych (nawet utwardzania plomb specjalną lampą).
Wirusowe zapalenie wątroby typu C często nie daje żadnych objawów. Dlatego szczęściarzami mogą się nazywać osoby, które odczuwają swędzenie skóry, zmęczenie, bóle stawowo- mięśniowe, niepokój, mają gorszy apetyt. Te osoby trafiają do lekarza, a wtedy jest szansa na wykrycie wirusa i odpowiednią, skuteczną terapię.
Na szczęście medycyna umie już radzić sobie z wirusem. Rodzaj terapii jest ustalany indywidualnie dla każdego pacjenta, w zależności od rodzaju wirusa, z jakim mamy do czynienia oraz jego liczebności w krwi chorego. Leczenie polega na regularnym przyjmowaniu leków, trwa 24-48 tygodni.
Stosuje się dwa rodzaje leków: interferon i rybawirynę. Interferon to naturalne białko, które organizm wytwarza w celu eliminacji wirusa; podaje się go raz w tygodniu podskórnie. Rybawiryna hamuje namnażanie się wirusa; zażywa się ją doustnie co dzień. Ta terapia pozwala wyleczyć do 90 proc. chorych na WZW C. Bywa obarczona skutkami ubocznymi. Na szczęście dolegliwości wywołane przez leki można łagodzić, ale trzeba o nich powiedzieć lekarzowi.
Od postaci ostrej do przewlekłej. Ostra zaczyna się 4-12 tygodni od zakażenia. Trwa 0,5-1 roku. Organizm w tym czasie zwalcza wirusa. Nie wiemy o tym, bo ta postać choroby przebiega bezobjawowo. Jeśli organizm nie da sobie rady z nieproszonym gościem, choroba przechodzi w postać przewlekłą (u 80 proc. zakażonych). Wymaga terapii farmakologicznej. Jeśli się nie podejmie leczenia, u jednej trzeciej zakażonych rozwinie się marskość lub rak.
Pierwsze badania można wykonać pod okiem lekarza pierwszego kontaktu.
1. Próby wątrobowe - czyli aktywność we krwi transaminaz ASPAT, ALAT. Podwyższony wynik może świadczyć o toczącym się w wątrobie stanie zapalnym. Nie jest jeszcze jednoznaczną diagnozą, ale podstawą do dalszych analiz.
2. Przeciwciała anty- HCV - sprawdza się je w drugiej kolejności. Ale i tu wynik dodatni nie jest jednoznaczny z chorobą. Może świadczyć, że byliśmy zarażeni, lecz organizm wirusa pokonał, a my jesteśmy nosicielami.
3. Materiał genetyczny wirusa RNA HCV. To badanie potwierdza proces chorobowy oraz pozwala określić genotyp wirusa (jest ich sześć). Dopiero określenie genotypu pozwala zaplanować skuteczną terapię.
Wraz z krwią trafia do wątroby. Zagnieżdża się w jej komórkach, wywołuje w nich stan zapalny i uszkadza je. Osoba, w której organizmie toczy się ten proces chorobowy, najczęściej nie wie o tym. Tymczasem działanie wirusa może doprowadzić do marskości wątroby, a nawet nowotworu. Polska Grupa Ekspertów HCV szacuje, że w naszym kraju wirusem zapalenia wątroby typu C zakażonych jest ok. 730 tys. osób. Zdiagnozowanych - tylko ok. 50 tysięcy.