Reklama

Cierpi na nią co piąty pasażer

Mamy wakacje, a więc czas wypraw w przeróżne zakątki świata - i czas korzystania z innych środków lokomocji niż miejski autobus, czy tramwaj. Musimy więc liczyć się z tym, że może nas dopaść choroba lokomocyjna.

Nazywa się ją także kinetozą lub chorobą ruchu, pojawia się wyłącznie podczas podróży i cierpi na nią co piąty pasażer.

Przyczyną choroby jest sama podróż - podczas niej wzrok odbiera zmianę krajobrazu, co mózg interpretuje jako poruszanie się. Odpowiedzialny za równowagę błędnik wcale tego tak nie odbiera, bo przecież ciało się nie porusza, choć odnotowuje takie bodźce jak przyspieszanie czy kołysanie.

A jeśli jeszcze jest to podróż na przykład statkiem podczas silnej fali, czy samolotem podczas turbulencji, kiedy ruch jest silny, to mamy brak zgodności odbieranych bodźców z faktyczną sytuacją. To nasila chaos informacyjny w organizmie i w tej sytuacji układ autonomiczny uruchamia system reakcji obronnych, co w praktyce oznacza początek choroby lokomocyjnej. Pojawiają się najpierw nudności i ból głowy, później uderzenia zimna i gorąca, pocenie się, blednięcie i wymioty.

Reklama

Wprawdzie kinetozy wyleczyć się nie da, ale można zmniejszyć i złagodzić jej objawy.

Przede wszystkim należy usiąść przodem do kierunku jazdy - siedzenie tyłem jeszcze nasili dezorientację i objawy choroby. W autobusie i pociągu trzeba wybierać miejsce w środkowej części pojazdu lub wagonu, w samolocie - na linii skrzydeł, a w samochodzie - koło kierowcy.

W czasie jazdy, jeśli wyglądamy przez okno, to należy się skupić na stałych elementach krajobrazu: horyzoncie lub szosie przed nami. Oglądanie szybko migających widoków nasili objawy choroby.

Przed wyjazdem lepiej zjeść tylko coś lekkiego i nie pić napojów gazowanych. Jazda po źle przespanej lub bezsennej nocy, po stresującym wydarzeniu lub... na kacu też może nasilić objawy choroby.

Jeśli to możliwe, to w podróży należy mieć uchylone okno, by był stały dostęp świeżego powietrza, należy też robić częste postoje dla odpoczynku.

Gdy pojawią się nudności i ból głowy, to głębokie, spokojne oddechy i świeże powietrze mogą złagodzić objawy choroby.

Jeśli z doświadczenia wiemy, że takie sposoby nie wystarczą - lepiej przed wyruszeniem w drogę wziąć któryś z leków łagodzących objawy choroby lokomocyjnej.

Do wyboru mamy aviomarin, który można kupić bez recepty, ale który ma skutki uboczne w postaci senności, diphergan, który można dostać tylko na receptę oraz środki pochodzenia roślinnego, zawierające sproszkowane kłącze imbiru - na przykład avioplant czy lokomotiv.

Można również sięgnąć po leki homeopatyczne (cocculine), choć wśród lekarzy nie ma zgodności, czy naprawdę działają - oraz plastry akupresurowe. Nakleja się je na punktach, które według zasad tradycyjnej medycyny chińskiej są odpowiedzialne za przeciwdziałanie i leczenie nudności oraz wymiotów. Ten punkt znajduje się w pobliżu obu nadgarstków na dłoniowej powierzchni przedramienia, między dwoma ścięgnami mięśni. Plastry należy umieścić na obu punktach. Dokładny sposób użycia jest opisany na opakowaniu.

Niestety, mimo wielu środków funkcjonujących na rynku, nadal przy wyjątkowo silnej chorobie lokomocyjnej najskuteczniejsze jest po prostu unikanie podróży. I warto o tym pamiętać, wybierając się w podróż samolotem, statkiem lub choćby samochodem po jednej ze słynnych z jakości polskich dróg...

el

www.tutej.pl
Dowiedz się więcej na temat: choroby | objawy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy