Czy po szczepionce mRNA wzrasta ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19?

Nie daj się nabrać na krążący w sieci mit, że po szczepieniu przeciw koronawirusowi szczepionką mRNA wzrasta ryzyko COVID-19 przebiegającego z tzw. burzą cytokinową. Istotnie, możliwe jest złapanie koronawirusa po szczepieniu, ale ryzyko jest naprawdę niewielkie, a zaszczepione osoby są dobrze chronione przed ciężkim COVID-19, zatem i burzą cytokinową. Są już na to dowody.

Burza cytokinowa to druga najczęstsza przyczyna śmierci z powodu COVID-19
Burza cytokinowa to druga najczęstsza przyczyna śmierci z powodu COVID-19123RF/PICSEL

Tzw. burza cytokinowa to gwałtowna reakcja układu odpornościowego, który wydziela bardzo wysokie stężenia substancji prozapalnych doprowadzając do rozległego stanu zapalnego przypominającego wstrząs septyczny. Stan ten jest zagrożeniem życia i może doprowadzić do uszkodzenia zarówno tkanek, jak i organów. Zdarza się, że dochodzi do niego w ciężkim przebiegu COVID-19.

Specjaliści oceniają, że burza cytokinowa jest, po rozległym zniszczeniu płuc, drugą najczęstszą przyczyną śmierci z powodu COVID-19.

W sieci krąży nieprawdziwa i szkodliwa "wiadomość", że szczepionki mRNA genetycznie modyfikują komórki organizmu do produkcji białka kolca koronawirusa, wskutek czego układ odpornościowy w razie zetknięcia się z koronawirusem zareaguje burzą cytokinową. To bzdura.

Prof. Joanna Zajkowska z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku podkreśla: "mRNA nie modyfikuje genetycznie komórki". Nie ma takiej możliwości, bowiem nie działa w jądrze komórkowym, jest generalnie nietrwałe, nie ma możliwości wniknięcia do naszego genomu.

- mRNA ze szczepionki jest wzorem do wyprodukowania określonej liczby białek kolca wirusa (białko S - od słowa "spike" oznaczającego w języku angielskim "kolec", za pomocą którego koronawirus wnika do błony śluzowej gospodarza - przyp. red.), po czym się rozpada, zaś białka stają się wzorem do produkcji przeciwciał i komórek cytotoksycznych. Po czym też są niszczone. Dzięki temu, jeśli po szczepieniu koronawirus wniknie do naszego organizmu, spotyka się z gotowymi, "czekającymi" już na niego przeciwciałami neutralizującymi, które - jak sama nazwa wskazuje - neutralizują i nie pozwalają wirusowi się namnażać, oraz komórkami cytotoksycznymi, zabijającymi wirusa - wyjaśnia ekspertka.

Przypomnijmy jeszcze raz: szczepionki mRNA przeciw koronawirusowi dostarczają do komórek ludzkich instrukcję - zawartą w postaci cząsteczki mRNA - w jaki sposób mają one wyprodukować białko S (tzw. białko kolca), jedno z wielu białek wirusa, które jest kluczowe o tyle, że za jego pomocą wirus jest w stanie zakazić człowieka i doprowadzić do choroby. Instrukcja ta dociera do bardzo ograniczonej liczby komórek, przede wszystkim mięśniowych. Po wyprodukowaniu białka S, cząsteczka mRNA ulega degradacji, nie replikuje się i nie upowszechnia w organizmie.

- Podobnie i wyprodukowane białko nie ma zdolności "samoreplikacyjnych", nie tworzy swoich kopii po pierwotnej produkcji w komórce. W praktyce, wyprodukowane przez nieliczną populację komórek białko S jest prezentowane na ich powierzchni w celu szkolenia układu odporności pod względem produkcji swoistych przeciwciał i odpowiedzi komórkowej. Ostatecznie, komórki prezentujące białko S zostają usunięte przez komórki układu immunologicznego. Procesy te mają charakter krótkotrwały i lokalny, a nie systemowy - dodaje dr hab. Piotr Rzymski, biolog medyczny z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

COVID-19 po szczepieniu?

Jeśli już, to łagodny. Eksperci podkreślają, że nie ma żadnych dowodów, by podanie szczepionki mRNA przeciw COVID prowadziło do tzw. burzy cytokinowej. Zjawiska takiego nie zaobserwowano ani w badaniach klinicznych, w których udział brały dziesiątki tysięcy uczestników, ani obecnie, gdy szczepionki te zostały podane już milionom osób.

Już pierwsza dawka szczepionki chroni w pewnym stopniu przed zakażeniem, jednak niewystarczającym. Pamiętaj, że pełną ochronę przed COVID-19 uzyskuje się 1-2 tygodnie po podaniu drugiej dawki.

- Wręcz przeciwnie, dowody naukowe wskazują jednoznacznie, że szczepionki przeciw COVID-19 chronią przed ciężkim przebiegiem zakażenia, a poziom wiremii jest istotnie niższy u osób zaszczepionych, u których mimo wszystko do zakażenia dojdzie. To już naprawdę wspaniała informacja - wskazuje bowiem, że szczepienie najprawdopodobniej prowadzi do przecinania łańcuchów szerzenia się zakażenia. Po podaniu szczepionek nie obserwowano, zarówno w eksperymentach z udziałem zwierząt, badaniach klinicznych i obecnie w trakcie masowego szczepienia, burzy cytokinowej. W przypadku autoryzowanych szczepionek przeciw COVID-19 nie odnotowano również występowania zjawiska tzw. wzmocnienia infekcji zależnej od przeciwciał (ADE, ang. antibody-dependent enhancement), które polega na tym, że niektóre z wytworzonych przeciwciał przeciwko wybranym wirusom zamiast go zwalczać, pomagają mu infekować komórki, co również może wywołać burzę cytokinową  - podkreśla specjalista.

Szczepionki przeciw COVID-19 chronią również przed ciężkim przebiegiem zakażenia
Szczepionki przeciw COVID-19 chronią również przed ciężkim przebiegiem zakażeniaDiego Puletto/SOPA Images/LightRocket Getty Images

Pamiętajmy, że z każdym tygodniem przybywa badań, zarówno obserwacyjnych, jak i randomizowanych z podwójnie zaślepioną próbą, na temat skuteczności szczepień. Jedno z ostatnich ukazało się w marcu tego roku w czasopiśmie "Morbidity and Mortality Weekly Report", a w języku polskim opracował je portal Medycyna Praktyczna. Dotyczyło skuteczności szczepionek mRNA przeciwko COVID-19 przede wszystkim wśród pracowników amerykańskiej służby zdrowia, służb ratunkowych czy nauczycieli, a zatem tych osób, które mają styczność z wieloma osobami i są szczególnie narażone na zakażenie koronawirusem. Zakwalifikowano tylko te osoby, które ani w momencie kwalifikacji do badania, ani w przeszłości nie przeszły zakażenia SARS-CoV-2. Obserwowano łącznie niemal 4 tysiące osób z ośmiu stanów, przy czym 75 proc. z nich było przynajmniej po jednej dawce szczepionki. W przeważającej większości były to szczepionki mRNA (prawie 63 proc. zaszczepionych było szczepionką Pfizera, zaś prawie 30 proc. - Moderny).

Wszyscy uczestnicy badania - niezaszczepieni, zaszczepieni oraz częściowo zaszczepieni - byli rutynowo co tydzień testowani testami genetycznymi oraz dodatkowo wtedy, gdy wystąpiły jakiekolwiek objawy zakażenia SARS-CoV-2.

Z prawie 4 tysięcy osób w ciągu trzech miesięcy obserwacji zakażenie SARS-CoV-2 potwierdzono u 205. Wśród osób częściowo zaszczepionych, tj. które otrzymały tylko 1 dawkę szczepionki przez cały okres badania lub były przed podaniem drugiej dawki, potwierdzono jedynie osiem zakażeń SARS-CoV-2. Nie trzeba chyba dodawać, że nie przechodziły zakażenia ciężko, zatem nie było mowy o burzy cytokinowej.

Autorzy badania potwierdzili tym samym, że szczepionki mRNA bardzo dobrze chroniły uczestników badania przed zakażeniem SARS-CoV-2 i ciężkim przebiegiem COVID-19 (a zatem i burzą cytokinową). Istotne w tym badaniu było to, że uczestnikami były te osoby, które są szczególnie narażone na możliwość "złapania" koronawirusa. Warto też pamiętać, że w Polsce obecnie do szpitali trafiają osoby, które nie zostały zaszczepione jakąkolwiek szczepionką przeciw tej chorobie. Każda dostępna na rynku pozwoli nam uniknąć ciężkiego COVID-19.

Monika Wysocka, jw, PAP Zdrowie

Zobacz również:

Komory hiperbaryczne pomagają pozbyć się powikłań po przejściu COVID-19Newseria Lifestyle/informacja prasowa