Epidemia odry w Europie
Choroba, o której zdążyliśmy już niemal zapomnieć, wraca ze zdwojoną siłą. Rekordowy wzrost zachorowań na odrę zaskoczył nawet ekspertów ze Światowej Organizacji Zdrowia.
W 2016 roku wydawało się, że sytuacja jest opanowana. W Europie liczba zakażonych wirusem odry była niska, jak nigdy dotąd. Niestety, zaczęło się to szybko zmieniać. Rok później padł kolejny rekord, tym razem niechlubny. Liczba zachorowań wzrosła o 300 proc., najgorzej było w Rumunii (zachorowały 5562 osoby), ale groźny wirus zbiera żniwo także tuż za granicami Polski - na Ukrainie odnotowano aż 4767 przypadków zakażeń.
Odra uznawana jest za chorobę wieku dziecięcego, ale zapadają na nią również dorośli, u których jej przebieg może być cięższy. Szczególnie groźne mogą być ewentualne powikłania, zwłaszcza u osób z grupy ryzyka, a są to niemowlęta, dzieci niedożywione, z niedoborami pokarmowymi, a także właśnie dorośli. W niektórych przypadkach powikłania mogą nawet spowodować śmierć pacjenta.
Zdaniem lekarzy przyczyną tak drastycznego wzrostu zachorowań jest rezygnacja ze szczepień ochronnych. Rodzice najbardziej obawiają się powikłań poszczepiennych u dzieci. Jednak nie jest to jedyny powód ponownego ataku zakaźnej choroby. Światowa Organizacja Zdrowia wskazuje też m.in. na trudności z dotarciem szczepień do pewnych wyizolowanych grup społecznych oraz niewystarczająca wydajność systemowego nadzoru nad omawianą chorobą.
WHO taki stan nazwała "tragedią". Nie opublikowano jeszcze oficjalnych statystyk dotyczących 2018 roku.