Reklama

Fleksitarianizm - dietetyczny złoty środek?

Dieta bazująca na warzywach i owocach, która dopuszcza okazjonalne spożywanie mięsa - brzmi jak jadłospis doskonały? Taki właśnie jest fleksitarianizm, zwany też wegetarianizmem dla leniwych, czyli najwygodniejsza dieta świata.

W natłoku informacji o kolejnych dietach-cud, które wbrew rozsądkowi i zasadom funkcjonowania ludzkiego organizmu obiecują niedorzecznie błyskawiczne rezultaty, niełatwo jest znaleźć rzetelne informacje na temat optymalnego, zdrowego sposobu odżywiania. Takiego, który z jednej strony nie każe nam głodzić się, niosąc ze sobą ryzyko generowania rozmaitych niedoborów witamin czy mikroelementów, z drugiej zaś nie prowadzi do osłabienia niektórych narządów, jak choćby kontrowersyjne diety tłuszczowe czy białkowe. Odpowiedzią na wszelkie wątpliwości i żywieniowe rozterki zdaje się być fleksitarianizm będący swoistym dietetycznym złotym środkiem.

Reklama

Co kryje się pod tą obco brzmiącą nazwą? Wbrew pozorom nic skomplikowanego. Nazwa fleksitarianizm wywodzi się od dwóch angielskich słów: flexible i vegetarian, a oznacza nic innego jak elastyczny wegetarianizm. Jest to więc dieta bazująca w znacznej mierze na owocach i warzywach, dopuszczająca jednak od czasu do czasu spożywanie mięsa i ryb. Ot, racjonalne i rozsądne odżywianie, które nie tylko nie wymaga od nas stosowania restrykcyjnych i na ogół mało przyjemnych zasad co do kaloryczności i składu posiłków, ale również pozytywnie wpływa na kondycję organizmu, chroniąc nas przed rozmaitymi schorzeniami, jak choćby cukrzyca, nadciśnienie czy choroby serca.

Choć termin fleksitarianizm ujrzał światło dzienne już w latach 90., światową karierę rozpoczął dopiero pod koniec pierwszej dekady tego stulecia, kiedy to ukazała się rewolucyjna wówczas książka "The Flexitarian Diet: The Mostly Vegetarian Way to Lose Weight, Be Healthier, Prevent Disease and Add Years to Your Life". Jak głosi sam tytuł publikacji, elastyczny wegetarianizm pomaga nam pozostawać w dobrej kondycji, zapobiegać chorobom oraz stracić nadprogramowe kilogramy. Co więcej, jak przekonują zwolennicy fleksitarianizmu, jest on wręcz drogą do długowieczności.

Dieta nazywana zamiennie semiwegetarianizmem opiera się w znacznej mierze na warzywach, które powinny stanowić podstawę posiłków oraz owocach pojawiających się na talerzu głównie w formie deseru. Mięso może występować w jadłospisie w różnej częstotliwości - przyjmuje się jednak, że ma ono być formą dodatku do posiłku, a nie jego ważną częścią. Chodzi bowiem o to, by jedzenie mięsa ograniczyć, nie wyeliminować. Dla fleksitarian istotne jest również to, by sięgać po żywność wysokiej jakości, najlepiej od lokalnych producentów. Zdaniem wielu dietetyków fleksitarianizm może być znakomitym etapem przygotowawczym przed całkowitą rezygnacją z produktów mięsnych i przejściem na wegetarianizm.

Nie da się ukryć, że fleksitarianizm jest bodaj najbardziej przyjaznym i wygodnym sposobem odżywiania - nie nakłada na nas bowiem obowiązku przestrzegania restrykcyjnych zasad, odstępstwo od których przypłacilibyśmy wyrzutami sumienia, nie każe nam się głodzić ani ograniczać się do jedzenia wyłącznie konkretnej, wąskiej grupy produktów. Dieta fleksitariańska w sposób naturalny dopasowuje się do naszego stylu życia i preferencji, jawiąc się jako swoisty wegetarianizm dla leniwych. I choć zapewne nie przekona to ani mięsożerców, którzy nie wyobrażają sobie obiadu bez kotleta lub krwistego steku, ani miłośników detoksów i głodówek, fleksitarianizm warto wypróbować - zwłaszcza jako rozsądną alternatywę dla kolejnej ryzykownej diety-cud. (PAP Life)

autorka: Iwona Oszmaniec

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy