Jak żyć z alergią
Zatkany nos, załzawione oczy i częste kichanie były udręką pani Barbary. Odkąd zdecydowała się na leczenie, potrafi już skutecznie złagodzić przykre objawy.
Niektórzy rodzą się ze skłonnością do alergii. U innych nadwrażliwość na pyłki roślin, roztocza czy sierść zwierząt pojawia się dopiero po latach. Barbara Dudziak-Janko (32 lata) z Wołomina była zdziwiona, gdy cztery lata temu zaczęła mieć objawy alergii na pyłki roślin.
– To zaczęło się na przełomie lutego i marca. Wodnisty katar, swędzenie nosa, prawdziwe salwy kichania – opowiada kobieta. – Koledzy w pracy kiedyś doliczyli się 20 kichnięć pod rząd! Na moim biurku piętrzyły się stosy chusteczek higienicznych. Szef patrzył na mnie z wyrzutem, że przychodzę do pracy chora i wszystkich pozarażam. Ale ja, choć czułam się źle, nie miałam gorączki.
To wtedy zaczęłam podejrzewać alergię. Poszłam do apteki, gdzie farmaceutka poleciła mi preparat bez recepty, który szybko złagodził katar – wspomina Barbara.
Niestety, po kilku tygodniach, gdy nastała prawdziwa wiosna, zakwitły drzewa, krzewy, trawy objawy wróciły ze zdwojoną siłą. – Było ze mną coraz gorzej, na twarzy i szyi pojawiła się wysypka. Zaczęłam też mieć problemy z oddychaniem. Gdy znalazłam się np. w parku, kręciło mi się w głowie – mówi kobieta. Zaniepokojona zgłosiła się prywatnie do alergologa.
– To nierozsądnie, że od razu nie przyszła Pani do specjalisty – stwierdził doktor. – Nieleczona alergia może prowadzić do astmy. Podejrzewam u Pani zaawansowaną alergię, zapewne pyłkowicę, czyli uczulenie na pyłki roślin – dodał lekarz.
Badanie krwi, które zrobiono Barbarze, potwierdziło, że ma ona podwyższony poziom IgE (immunoglobuliny klasy E), czyli przeciwciał odpornościowych, wytwarzanych przez białe krwinki. U ludzi zdrowych przeciwciała bronią organizm przed zakażeniem.
U alergików immunoglobulina IgE pobudza komórki do wydzielania związków sprzyjających stanom zapalnym, m.in. histaminy. Powoduje to reakcję alergiczną. – Byłam załamana, gdy zaczęłam czytać w internecie, ile roślin może uczulać – opowiada Barbara.
– Na szczęście testy skórne pokazały, że reakcję alergiczną wywołują u mnie jedynie: leszczyna, olcha, brzoza, wierzba, topola i żyto. – Po zażyciu leków: sterydów i kromonów, uciążliwe objawy ustąpią – stwierdził alergolog. – Konieczne będzie także odczulanie.
Uprzedzam, że potrwa ono nawet 5 lat. Ale efekty odczuje Pani już w pierwszym roku kuracji. Szczepionkę w zastrzykach refunduje NFZ, za doustną będzie Pani musiała zapłacić z własnej kieszeni – poinformował. Barbara zadecydował się na terapię zastrzykami. W pierwszej fazie leczenia otrzymała 6 zastrzyków w odstępach 2-tygodniowych. Potem kolejne dawki przypominające co 4 tygodnie.
Po 4 latach terapii alergia jest dużo mniej uciążliwa, choć nie można powiedzieć, że całkowicie wyleczona. – Przed pyłkami roślin, które unoszą się w powietrzu, nie mogę uciec – mówi pani Barbara. I dodaje: – Staram się jednak mieć z nimi jak najmniejszy kontakt. Gdy zaczyna się wiosna, codziennie sprawdzam w internecie informacje o stężeniu pyłków (www.alergen.info.pl).
Gdy pylą te rośliny, na które jestem uczulona, mam się na baczności. Noszę okulary przeciwsłoneczne, które chronią oczy przed dostaniem się do nich pyłków oraz nakrycie głowy. Po powrocie do domu szybko zdejmuję ubranie i proszę męża, by wytrzepał je na balkonie. Dzięki temu pyłki, które przyczepiły się do odzieży, nie rozprzestrzeniają się w domu. Często myję twarz i ręce, by alergeny nie miały kontaktu z moją skórą. Przepłukuję nos roztworem soli fizjologicznej. Bronią przed atakiem pyłków jest też klimatyzacja. Okna otwieramy dopiero wieczorem i po deszczu, gdy poziom stężenia pyłków jest najniższy. W domu utrzymuję sterylną czystość.
Codziennie odkurzam, ścieram kurze, bo w nich też mogą czaić się groźne dla mnie alergeny. Na szczęście nie jestem uczulona na trawy ani grzyby i już w sierpniu pyłki nie są dla mnie groźne. Do wiosny mam spokój. Kto wie, może medycyna pójdzie do przodu i będę mogła wyleczyć się całkowicie z alergii? Póki co, żyję tak, by unikać ostrych objawów choroby. Na szczęście, odkąd jestem pod opieką specjalisty, pojawiają się one sporadycznie.
W Polsce dostępna jest już szczepionka na pyłki traw w formie tabletek podawanych pod język. Pierwszy raz przyjmuje się alergen w gabinecie lekarskim. Przez kolejne 3 dni pacjent przyjmuje codziennie coraz większe dawki alergenu (aż do momentu, kiedy osiąga się maksymalną, tolerowaną przez niego dawkę).
Drugi etap odczulania, to tzw. kuracja podtrzymująca, która polega na codziennym przyjmowaniu leku. Odczulanie tabletkami trwa ok. trzy lata. Jego roczny koszt to ok. 1600 zł (plus cena wizyt u alergologa). Więcej informacji na: www.odczulanie.info