Reklama

Kobiety walczą o utrzymanie standardów opieki okołoporodowej

Plan porodu. Ograniczenie interwencji medycznych do minimum. Asysta bliskiej, wybranej przez kobietę osoby. Wkrótce rodzące kobiety mogą stracić te „przywileje”…

- Na pogotowiu zbadał mnie ordynator. Poinformowałam go, że moja pierwsza ciąża zakończyła się martwym porodem. Skomentował to słowami: To pewnie też umrze*.

 - Byłam sama, przerażona, zagubiona. Nigdy nie doświadczyłam gorszej tortury.

- Przez personel szpitala byłam traktowana jak "puszczalska małolata" (...). Przez calutki pierwszy dzień leżałam w zakrwawionym prześcieradle - takie "opowieści grozy" na szczęście coraz rzadziej można usłyszeć od kobiet opuszczających polskie porodówki. Duża w tym zasługa Standardów Opieki Okołoporodowej - przyjętego przed niemal dekadą dokumentu, który określił normy i wzorce opieki nad kobietami w ciąży i podczas połogu.

Reklama

Wśród Standarów, opracowanych przy współpracy ginekologów, położnych, pielęgniarek, neonatologów, przedstawicieli organizacji pozarządowych, znalazły się m.in. prawo do przybierania przez kobietę dowolnej pozycji w czasie porodu, do korzystania z wanny i prysznica, do towarzystwa wybranej osoby, do nieprzerwanego, trwającego 2 godziny kontaktu z noworodkiem oraz do wsparcia położnej w czasie laktacji.

Te, z pozoru bardzo proste, zasady sprawiły, że komfort rodzących znacznie się zwiększył, a jak podaje Fundacja Rodzić po Ludzku, śmiertelność okołoporodowa spadła o 54 proc.

Niestety, kobiety wkrótce stracą te "przywileje". W lipcu tego roku znowelizowano ustawę o działalności leczniczej. W ramach zmian jednym zapisem zlikwidowano standardy opieki okołoporodowej w Polsce.

Konkretnie, chodzi o art. 22, w którym po noweli zabrania się ministrowi zdrowia regulowania i wyznaczania standardów dot. opieki okołoporodowej. W praktyce oznacza to, że od 2018 roku, kiedy ustawa wejdzie w życie, nie będzie mowy o istnieniu jakichkolwiek ogólnopolskich, standardów opieki okołoporodowej.

- Po zmianach kobiety będą pozbawione takich praw jak: picie podczas porodu, spacerowanie, przyjmowanie dogodnej pozycji do rodzenia, czy niezakłócony pierwszy kontakt matki z dzieckiem po narodzinach. Będą znów, tak jak ponad 20 lat temu przed pierwszą akcją Rodzić po Ludzku zależały od indywidualnej zgody lekarza czy ordynatora - czytamy w komunikacje Fundacji Rodzić po Ludzku.

O tym, jak kobiety będą traktowane w trakcie porodu i połogu będą decydować władze i personel konkretnego szpitala. A, jak można się przekonać czytając przytoczone na początku tekstu opowieści, z empatią personelu medycznego bywa różnie...

 O zmiany w ustawie zabiegała Naczelna Rada Lekarska, w opinii której tego rodzaju regulacje stanowiły nieuzasadnioną ingerencję władzy ustawodawczej w praktykę lekarską. Nowelizacji nie skonsultowano z żadną organizacją społeczną zajmująca się poprawą jakości opieki okołoporodowej.


Jednak te ostatnie same postanowiły zabrać głos. Fundacja Rodzić po Ludzku zbiera podpisy pod petycją do premier Beaty Szydło, apelując o przywrócenie Standardów.

 - Wiemy, że nie we wszystkich szpitalach położniczych Standardy były w pełni przestrzegane. Niemniej, z roku na rok, sytuacja w opiece okołoporodowej poprawiała się. Obawiamy się, że likwidacja Standardów spowoduje pogorszenie, i tak niezbyt dobrej, sytuacji kobiet na porodówkach. Brak powszechnie obowiązującego prawa cofnie nas do czasów, kiedy zasady postępowania w szpitalu stanowione były przez pracujący w nim personel, a kobieta traktowana była w sposób nieludzki i przedmiotowy - czytamy w petycji (całą treść petycji można przeczytać na: standardyzostaja.rodzicpoludzku.pl).

W mediach społecznościowych trwa zaś akcja "Urodziła mnie kobieta", w ramach której internauci umieszczają w sieci swoje zdjęcia z kartami, na których widnieje napis "Urodziła mnie kobieta. Prawa kobiet rodzących, to prawa nas wszystkich".


* Historie kobiet zebrane w ramach akcji "Lepszy poród". 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama