Reklama

Koszmar podróżnych

Choroba lokomocyjna może uprzykrzyć każdą podróż i zmienić w rodzinny wyjazd w torturę. Podpowiadamy, jak poradzić sobie z tą dolegliwością nawet bez konieczności zażywania leków.

Na kinetozę, zwaną też chorobą lokomocyjną lub chorobą ruchu cierpi wiele dzieci. Obiegowa opinia głosi, że z tego schorzenia można wyrosnąć. Jest w tym stwierdzeniu wiele prawdy, ale mimo to nie brakuje wśród nas dorosłych, dla których podróżowanie samochodem czy autobusem to w dalszym ciągu prawdziwa męka. Statystycznie 10 proc. z nas zmaga się z chorobą lokomocyjną, która nie minęła z chwilą, gdy staliśmy się pełnoletni. Zwykle radzimy sobie za pomocą leków, a te w dzisiejszych czasach są już bardzo skuteczne.

Najmłodszym dzieciom nie zaaplikujemy popularnych środków przeciwwymiotnych, niektóre z nich mają zresztą też nieprzyjemne skutki uboczne. Zamiast tego możemy spróbować sięgnąć po apteczne syropki na bazie imbiru, które w małych dawkach mogą być bezpiecznie zażywane przez dzieci powyżej 3. roku życia. Przed ich podaniem należy jednak zasięgnąć opinii lekarza czy farmaceuty. Innym rozwiązaniem są specjalne opaski akupresurowe zakładane na rękę.

Reklama

Jeśli podczas podróży samochodem kilkulatek chce wyglądać przez okno zasugerujmy, aby patrzył przez przednią szybę lub na punkty znajdujące w oddali. Spoglądanie na szybko zmieniające się elementy krajobrazu za oknem (zwłaszcza na obiekty najniżej położone) tylko nasila zawroty głowy. Podobnie z czytaniem czy samym oglądaniem książeczek podczas jazdy. Dlatego zrezygnujmy z nich i zaproponujmy malcowi np. słuchanie muzyki lub audiobooka.

Jeśli możemy pozwolić sobie na postoje, zatrzymujmy się dość często. Podczas przerw w podróży pilnujmy, aby dziecko dużo piło - odwodnienie sprzyja bólom głowy i nudnościom. Nie bez znaczenia jest też trasa (im mniej ostrych zakrętów, tym lepiej) i... jakość nawierzchni (wyboje to zmora walczących z mdłościami). Spróbujmy też zminimalizować drażniące bodźce, jak np. zapach benzyny, odświeżacza samochodowego, stacji paliw, papierosów, napojów energetycznych, a także wysoka temperatura, ostre światło i głośne dźwięki, jak np. rozmowy polegające na przekrzykiwaniu grającego radia. Przed podróżą podajmy dziecku lekki posiłek, głód wzmaga bowiem nudności. Dobrze jest zabezpieczyć się w razie awaryjnej sytuacji i mieć pod ręką worki na śmieci i ubrania dla malca na zmianę.

W pociągu omawiana dolegliwość rzadziej męczy małych podróżnych, ale niekiedy też może im dokuczyć. Dopilnujmy więc, aby dziecko siedziało przodem do kierunku jazdy, a podczas postojów uchylmy lekko okno, aby przewietrzyć przedział. 

Wielu rodziców radzi, aby podróżować z dziećmi w godzinach nocnych lub w czasie ich drzemek, wówczas jest szansa, że maluchy prześpią całą drogę, albo przynajmniej znaczną jej część. Ta strategia jednak nie zawsze się sprawdza, zwłaszcza u szkrabów przyzwyczajonych do zasypiania we własnym łóżeczku po określonych cowieczornych rytuałach. Tu z pomocą może przyjść zabrana z domu ulubiona poduszka lub kocyk.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy