Reklama

Ma chronić, a może szkodzić. To popularny kosmetyk

Bardzo dobrze, jeśli masz go zawsze przy sobie, ale czasami nie warto zużywać tego specyfiku do ostatniej kropli. Wkrótce staje się toksyczny i przynosi więcej szkody niż pożytku – wynika z najnowszych badań. Ten produkt trzeba regularnie wymieniać.

Ze wszystkich stron słyszymy, że to jeden z najważniejszych produktów, jakie możemy znaleźć w kosmetyczce. Dermatolodzy apelują wręcz, by stosować go codziennie i bez względu na pogodę. Promieniowanie słoneczne szkodzi skórze zawsze i wszędzie, dlatego dobry filtr to absolutna podstawa codziennej pielęgnacji.

Tyle w teorii, bo często zapominamy o nim z końcem wakacji i sięgamy ponownie dopiero rok później. Niektóre kremy do opalania są tak wydajne, że mogą nam służyć nawet przez lata. A zdecydowanie nie powinny – wynika z najnowszych badań opublikowanych na łamach prestiżowego "Chemical Research in Toxicology".

Reklama

Amerykańscy i francuscy naukowy sugerują, by tego typu produktów nie używać jednak przez kilka sezonów. To może nam zaszkodzić.

Coś za coś

Eksperci wzięli po lupę najpopularniejsze kremy do opalania marek drogeryjnych i aptecznych, które miały w swoim składzie oktokrylen, czyli chemiczny filtr UV. Jego zadaniem jest pochłanianie promieniowania słonecznego i ochrona kosmetyku przed psuciem. Nie od dziś jednak wiadomo, że może podrażniać skórę, a teraz odkryto coś jeszcze.

Z czasem substancja ta może wytrącać benzofenon, którego pochodne stosowne są właśnie w filtrach. To kontrowersyjny, a w niektórych miejscach wręcz zakazany składnik, bo może mieć bardzo negatywny wpływ na środowisko. Udowodniono, że niewielkie jego stężenie w wodzie odpowiada m.in. za obumieranie rafy koralowej czy alg.

Przy okazji zwiększa ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych – przekonują badacze.

Ochrona, która szkodzi

Zagrożenie może wydawać nam się wirtualne, bo bardzo odległe w czasie, ale to nie wszystko. Benzofenon, który znajdziemy w starych kremach do opalania, działa także tu i teraz. Według naukowców odpowiada często za zapalenie skóry, pokrzywkę czy anafilaksję, czyli ciężką reakcję alergiczną w postaci wysypki, obrzęku górnych dróg oddechowych, a nawet wstrząsu.

Wynika z tego jednoznacznie, że zawsze należy brać pod uwagę wskazaną przez producenta datę ważności. Korzystanie z jednego produktu kilka lat z rzędu wydaje się kiepskim pomysłem. Nawet jeśli wciąż zostało go sporo w opakowaniu, wygląda i pachnie normalnie. Niebezpieczeństwa nie sposób dostrzec gołym okiem.

Zawsze musimy pamiętać, że kosmetyki nie działają tylko na skórę. Bardzo szybko są absorbowane w głąb organizmu.

Przekaż 1% na Fundację Polsat rozliczając PIT TUTAJ >>>

***
Zobacz także:

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy