Reklama

Mikrofalówka – groźna czy nie?

Zwolennicy cenią ją za oszczędność czasu. Przeciwnicy ostrzegają, że niszczy wartości odżywcze i szkodzi zdrowiu. Jaka jest prawda?

Kuchenki mikrofalowe są przez sceptyków podejrzewane nie tylko o pozbawianie jedzenia wartości, ale też o wydzielanie niezdrowego promieniowania. Kiedy się słyszy takie opowieści, można się naprawdę przestraszyć! Czy naprawdę jest się czego bać? Na czym polega działanie tych urządzeń? 

Przetwarzają one elektryczność w fale elektromagnetyczne, które wprawiają w ruch cząsteczki w jedzeniu. Sprawiają, że zderzają się ze sobą, wibrują czy wirują wokół własnej osi. Dzięki temu energia fal elektromagnetycznych jest przetwarzana w ciepło. Podobnie jest z dłońmi: kiedy zaczniesz nimi o siebie energicznie pocierać, także się rozgrzeją.

Reklama

Najłatwiej jest wprawić w podrygi cząsteczki wody. W każdym pokarmie znajduje się ten płyn, np. cukinia składa się z niego w 93 proc., ziemniaki w 77 proc. Kiedy fale podgrzeją jej cząsteczki, rozgrzeje się całe warzywo (albo mięso czy inny pokarm). Nieco trudniej jest im podgrzać tłuszcz i cukier, ponieważ zawierają mniej wody, (tłuszcz zawiera jej od 0 do  9 proc.), ale radzi sobie także i z tym zadaniem.

Nie jest prawdą, że mikrofala zabija składniki pokarmowe

A przynajmniej nie bardziej niż inne metody przygotowywania posiłków. Gdy robisz to na tradycyjnej kuchence, jedzenie jest podgrzewane do wysokiej temperatury i to ona wpływa np. na niektóre witaminy. Mikrofalówka ma to samo działanie: podgrzewa pokarm, więc ucierpią w niej dokładnie te same substancje. 


Co więcej - w mniejszym stopniu niż podczas tradycyjnego przyrządzania! Niższe są bowiem temperatury, jakie osiąga jedzenie, a i czas gotowania jest krótszy. Często wystarczy podgrzanie potrawy do temperatury niższej niż 100°C.  

Naukowcy z Departamentu Wiedzy o Żywności z Uniwersytetu Murcia w Hiszpanii stwierdzili, że przyrządzanie w mikrofalówce pozwala wręcz zachować więcej witamin i mikroelementów niż smażenie czy gotowanie pod ciśnieniem (w tzw. szybkowarze). Sprawdzili też na 20 różnych warzywach, że dwie metody - mikrofalówka oraz pieczenie - pozwoliły na najlepsze zachowanie antyoksydantów i witamin w żywności. Z jednym wyjątkiem: okazało się, że już jedna minuta spędzona w mikrofalówce zniszczyła w czosnku część antynowotworowych substancji - zwykła kuchenka do tego  samego efektu potrzebowała aż 45 minut.

A co z promieniowaniem? Okazuje się, że to kolejny mit. Mikrofalówka nie wytwarza takiego, jak np. reaktory atomowe. Generuje pole elektromagnetyczne - takie samo, jakie wysyłają telefony komórkowe czy sieć elektryczna, pochowana w ścianach twojego mieszkania. Kuchenki te mają szczelne, metalowe obudowy, zatrzymujące promieniowanie w środku. Jeżeli nie będziesz przykładała do niej głowy podczas gotowania  - jesteś bezpieczna.

Bezpieczne używanie

Korzystaj ze specjalnych naczyń do mikrofalówek. Unikaj innych plastikowych! Wiele zawiera szkodliwe substancje, np. bisfenol-A. Naukowcy łączą go z ryzykiem raka, chorób tarczycy, otyłością. Po podgrzaniu te związki mogą przenikać do jedzenia. Nie wstawiaj też naczyń z metalowymi elementami - nawet talerza z metalicznym wzrokiem - mogą iskrzyć! Po wyjęciu potrawy z mikrofalówki wymieszaj ją (nie zawsze równo się podgrzeje) i odczekaj minutę przed jedzeniem. Może być bardzo gorąca! 

Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy