Reklama

Moda na nieszczepienie i ponad 100 zachorowań

Trwająca od stycznia w USA nowa fala zachorowań na odrę, której wirusem zaraziły się już 102 osoby, ożywiła debatę o "złej modzie" na nieszczepienie dzieci.

Według federalnego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) od 1 do 30 stycznia w całym kraju na odrę zachorowały już 102 osoby w 14 stanach. Fala zachorowań rozpoczęła się w parku rozrywki Disneyland w Kalifornii.

Odra to wysoce zaraźliwa choroba zakaźna wieku dziecięcego, która - przed wynalezieniem szczepionki - zabijała na świecie dwa i pół mln ludzi rocznie. Wirus został niemal całkowicie wyeliminowany z krajów rozwiniętych, w tym USA, gdy wprowadzono masowe szczepienia dzieci. Teraz wraca jednak, roznoszony przez osoby, który nigdy nie były szczepione. Wielu rodziców, przekonanych, że szczepienia są niebezpieczne, odmawia ich swym dzieciom. 

Reklama

W USA nie ma federalnego obowiązku szczepienia dzieci, ale we wszystkich stanach istnieje wymóg wykazania przy zapisywaniu dziecka do szkoły, że było one szczepione na pewne choroby. Niemniej jednak aż w 20 stanach, w tym w Kalifornii, istnieją możliwości uzyskania zwolnienia z tego obowiązku (m.in. z powodów religijnych). Np. w New Jersey rodzice muszą przedstawić pisemną deklarację od rodzinnego lekarza. Nie ma danych, ilu Amerykanów nie jest zaszczepionych, ale zgodnie z opublikowanym w ubiegłym tygodniu raportem Pew Reaserach Center aż 30 proc. osób uważa, że "rodzice powinni mieć możliwość podjęcia decyzji o nieszczepieniu dziecka".

Ta "zła moda na nieszczepienie", jak pisze o zjawisku większość amerykańskich mediów, wywołuje w USA tak duże kontrowersje, że głos zabrał prezydent Barack Obama, apelując do rodziców o szczepienie dzieci. Rozumiem, że niektórzy rodzice mogą mieć różne obawy, ale nauka jest niepodważalna - powiedział Obama w wyemitowanym w poniedziałek wywiadzie w telewizji NBC. 

"Dzieci powinny być szczepione" Dziennikarze zapytali też w poniedziałek o zdanie jednego z potencjalnych kandydatów w wyborach prezydenckich w 2016 roku, republikańskiego gubernatora New Jersey Chrisa Christie. Powiedział, że jego dzieci są zaszczepione, ale rodzice powinni mieć w sprawie szczepień pewien wybór. Jego wypowiedź wywołała tak dużą reakcję negatywną, że biuro gubernatora opublikowało sprostowanie, zapewniając, że uważa on, iż "w przypadku chorób takich jak odra nie ma wątpliwości, że dzieci powinny być szczepione".

Ruchy antyszczepionkowe, których zwolennicy twierdzą, że szczepionki wywołują alergie, osłabiają odporność dziecka i grożą poważnymi powikłaniami, zaczęły się rozwijać w USA po tym, gdy w 1998 roku ukazały się badania brytyjskiego lekarza Andrew Wakefielda, które rzekomo dowodziły istnienia związku między szczepionkami a autyzmem i zapaleniem jelit. Choć badanie zostało obalone, a sam Wakefiled otrzymał zakaz wykonywania zawodu lekarza, to jego teoria wciąż "żyje" w internecie i powołują się na nią przeciwnicy szczepień. Obowiązkowe szczepienia irytują też niektórych konserwatystów w USA, którzy uważają, że rodzice sami powinni decydować o tym, czy chcą zaszczepić dzieci. 

Media informują, że w reakcji na nową falę zachorowań na odrę, w Kalifornii coraz więcej lekarzy rodzinnych informuje pacjentów, iż nie będą przyjmować dzieci, które nie zostały zaszczepione. 

W Polsce 95 proc. rodziców szczepi swoje dzieci do 12 roku życia, co stawia nasz kraj w światowej czołówce. Ale od kilku lat istnieją też ruchy antyszczepionkowe, którym ulegają niektórzy rodzice, choć na znacznie mniejszą skalę niż w innych krajach. W 2013 r. było ponad 7,2 tys. niezaszczepionych dzieci, w porównaniu do ok. 5 tys. rok wcześniej - informował niedawno prof. Andrzej Zieliński z Zakładu Epidemiologii Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny. 



Informacja własna

RMF24.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy