Reklama

Morska sól wcale nie jest zdrowsza

Droga "naturalna" sól morska nie jest wcale zdrowsza od zwykłej soli warzonej sprzedawanej w supermarketach.

Badania przeprowadzone przez organizację konsumencką "Which?" oraz Consensus Action on Salt and Health nie wykazały różnicy w składzie chemicznym pomiędzy zwykłą tanią solą a jej znacznie droższymi, wyszukanymi odpowiednikami rodzaju soli morskiej czy różowej "soli himalajskiej", którą sprowadza się do Wielkiej Brytanii zarówno z Pakistanu, jak i Chile, Hawajów, Australii czy... Polski. Wszystkie odmiany soli zawierają tyle samo chlorku sodu (NaCl) i nadmierne ich spożycie może być szkodliwe.

Większość mieszkańców Wielkiej Brytanii (i Polski) zjada codziennie więcej niż zalecana przez ekspertów łyżeczka od herbaty. Dieta bogata w sól ma związek z podwyższonym ciśnieniem tętniczym, jest też czynnikiem ryzyka w przypadku udaru mózgu, niewydolności serca i innych jego chorób. Duża część spożywanej codziennie soli zawarta jest w gotowych produktach - na przykład wędlinach, konserwach, chlebie czy ciastkach.

Reklama

Modni kucharze - celebryci często zachęcają do posypywania potraw solą morską lub solą kamienną niewarzoną. Tymczasem, jak przekonuje prof. Graham MacGregor z Wolfson Institute of Preventive Medicine, jedzenie bez soli smakuje lepiej. Normalna dieta zawiera aż nadto chlorku sodu w stosunku do naszych potrzeb.

Producenci delikatesowej soli pochodzącej z egzotycznych mórz, słonych jezior czy pokrytych warstwą soli pustyń twierdzą, że raport nie daje pełnego obrazu, a ich produkty zawierają wiele cennych naturalnych domieszek.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama