Reklama

Niepotrzebnie stosowana dieta bezglutenowa bardziej szkodzi niż pomaga

Dieta bezglutenowa stała się bardzo popularnym modelem żywienia. Problem w tym, że w istocie korzystać z niej powinien niewielki odsetek ludzi. Niestety dzieje się inaczej, ponieważ część niepokojących objawów jest mylnie identyfikowana z uczuleniem na gluten. Tymczasem bardzo prawdopodobne jest, że szeroko pojęty dyskomfort wywołuje nietolerancja czegoś zupełnie innego niż gluten.

Podczas gdy wrażliwość na gluten stała się w ostatnich latach nad wyraz popularna, gastroenterolog Will Bulsiewicz wyjaśnia, że większość ludzi błędnie stawia swoją diagnozę. Ponieważ wrażliwość na gluten bez zdiagnozowanej celiakii nie jest dobrze poznana i nie ma biomarkerów dla tego schorzenia, naukowcy postanowili, że spróbują określić, jak ludzie mogą samodzielnie zdiagnozować swoją wrażliwość na gluten.

- Nazwaliśmy to wrażliwością na gluten, ale badania pokazują, że prawdopodobnie nie jest to gluten - mówi na łamach "MindBodyGreen" Bulsiewicz. 

Reklama

- W rzeczywistości to fruktany zawarte w pszenicy, jęczmieniu i życie prawdopodobnie powodują objawy nietolerancji" - dodaje. Fruktany - węglowodany krótkołańcuchowe - znajdziemy również w czosnku, niektórych owocach, ciecierzycy.

Jeśli nie jesteś wśród 1 proc. osób, u których zdiagnozowano celiakię, wyeliminowanie pszenicy z diety może być bardziej szkodliwe niż pomocne. 

- Uczono nas, że restrykcje żywieniowe są rozwiązaniem na nadwrażliwość pokarmową - tłumaczy badacz, dodając, że chociaż dieta eliminacyjna może tymczasowo pomóc, nie jest rozwiązaniem długoterminowym i może na dłuższą metę spowodować uszczerbek na zdrowiu.

Mikroby w jelitach żywią się błonnikiem, który jest obecny w żywności pochodzenia roślinnego, w tym w zbożach. 

- Kiedy zawężasz różnorodność diety, zawężasz różnorodność mikrobiomu jelitowego. Poszerzając różnorodność swojej diety, zwiększasz różnorodność swojego mikrobiomu - konkluduje. 

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy