Nietypowe wirusy grypy: Jak się przed nimi bronić?
Każdego roku pojawiają się doniesienia o nowych zachorowaniach powodowanych przez nieznane wcześniej wirusy. Grypa ptasia, grypa świńska, Mers... Czy naprawdę musimy się ich obawiać?
Nowe wirusy grypy nie są niczym dziwnym. Pojawiają się co rok od tysięcy lat (pierwsze doniesienia o grypowych epidemiach pochodzą z IV wieku przed naszą erą). A nabyta po przejściu grypy odporność najczęściej nie chroni nas przed zachorowaniem w kolejnym roku. Bo wtedy zazwyczaj atakuje nas inny już zarazek - wirus grypy ma zdolność szybkiej mutacji i dlatego za każdym razem jest dla naszego organizmu nowością.
Choroby wywoływane przez te wirusy mogą mieć różne nasilenie, mogą też być bardziej lub mniej zaraźliwe. Ich przebieg jest zwykle podobny i w tym sensie - nowych wirusów nie musimy się obawiać bardziej niż tych starych. Pamiętajmy jednak, że każda grypa najbardziej niebezpieczna jest dla osób w podeszłym wieku i dzieci. A także dla wszystkich, którzy z jakichś względów mają obniżoną odporność. Dlaczego? Bo każdą chorobę wirusową organizm musi zwalczyć samodzielnie, a do tego potrzebny jest sprawny system immunologiczny.
Zwykliśmy mawiać, że jakaś grypa "nas bierze". Jednak jeśli czujemy, że coś "nas bierze", np. od kilku dni pokasłujemy albo mamy katar, to raczej nie jest grypa. Bo ta choroba zwykle uderza z całą siłą od razu. Godzinę wcześniej czuliśmy się jeszcze zupełnie dobrze i nagle dostajemy dreszczy, zaczyna boleć nas głowa i mięśnie. Mierzymy temperaturę i okazuje się, że sięga ona 39 stopni. To niemal na pewno grypa. A jaka? Tego nigdy nie możemy wiedzieć na sto procent, chyba że zrobimy test.
Tego typu badania wykonuje się jednak tylko w ciężkich przypadkach - zwykle wtedy, gdy chora osoba z powodu grypowych komplikacji (np. zapalenia płuc) znalazła się w szpitalu. Zazwyczaj jednak test sprawdzający, jaki wirus jest przyczyną dolegliwości, nie jest potrzebny, bo bez względu na jego rodzaj, każdą grypę leczymy tak samo, czyli objawowo: podając leki przeciwzapalne i przeciwgorączkowe. Należy też bezwzględnie pozostać w domu. Najlepiej zrobimy, kładąc się do łóżka. Chodzi o to, by nie obciążać organizmu, który potrzebuje energii, by zwalczyć wirusa.
W 2009 roku tzw. świńską grypę (wirus H1N1) uznano za pandemię. Jej objawy były podobne do objawów zwykłej grypy (gorączka, bóle mięśni), ale rozprzestrzeniała się szybciej. Nazwano ją świńską, bo pierwsi chorzy mieli kontakt z tymi zwierzętami. Wirus jednak zmutował i kolejne osoby zarażały się już od innych ludzi. H1N1 nadal możemy się zarazić, choć częstotliwość zachorowań nie jest tak wysoka jak kilka lat temu. W zeszłym roku pojawiła się nowa odmiana tej grypy - wywołuje ją wirus H3N2. Warto wiedzieć, że według specjalistów świńska grypa nie jest bardziej niebezpieczna od zwykłej.
Sposób zarażenia jest taki sam, jak przy innych rodzajach tej choroby. Wirus może trafić do naszego organizmu, np. gdy ktoś zarażony na nas kichnie albo gdy dotkniemy powierzchni, której wcześniej dotykała chora osoba. Nie możemy natomiast złapać świńskiej grypy, jedząc produkty z wieprzowiny, np. bekon. Wirus nie rozprzestrzenia się bowiem drogą pokarmową.
Wirus ptasiej grypy jest bardzo zjadliwy. Jeśli na tę chorobę zapadną ptaki, duża część z nich nie przeżyje. Ta grypa może też, niestety, zaatakować człowieka i także dla nas jest niebezpieczna. Wirusami H5N1 i H7N1 możemy się zarazić, np. jedząc niedopieczony drób (wirusy ptasiej grypy giną w temperaturze 70 stopni, więc jeśli zjemy dobrze upieczonego kurczaka, to nawet jeśli ptak był chory, nie zarazimy się) albo dotykając surowego mięsa drobiowego, o ile ptaki były zarażone. Dlatego najczęściej zarażają się osoby pracujące przy hodowli drobiu. Żeby złapać wirusa, trzeba przebywać w bliskiej odległości (około metra) od ptaków, ich odchodów albo miejsca, w którym ptaki przebywały. Nie zostały udokumentowane natomiast przypadki zarażenia się człowieka od człowieka.
Ptasia grypa u człowieka ma ciężki przebieg. Zazwyczaj wymaga leczenia szpitalnego. Objawy początkowo są podobne do objawów zwykłej grypy i należą do nich gorączka, kaszel, ból gardła, bóle mięśni i stawów, zapalenie spojówek. W miarę rozwoju choroby mogą się jednak pojawić także kłopoty z oddychaniem i zapalenie płuc. Na wirusy ptasiej grypy nie działa powszechnie dostępna szczepionka przeciw grypie. Jest jednak specjalna szczepionka, która przed nią chroni. Przeznaczona jest ona jednak przede wszystkim dla osób, które mogą być szczególnie narażone na zachorowanie (np. pracownicy ferm drobiarskich).
Według Światowej Organizacji Zdrowia jedynym skutecznym sposobem ochrony przed zachorowaniem na grypę jest poddanie się szczepieniu ochronnemu. Wiele osób uważa, że szczepionki są nieskuteczne, bo są tworzone z wirusów z ubiegłych lat. I na przykład przed grypą pochodzącą z Azji w ogóle nie chronią. To nieprawda. Skład szczepionki jest co rok opracowywany przez ekspertów, którzy przewidują, jakie wirusy, będą się rozprzestrzeniały na danym terenie (np. w Europie czy Ameryce) w nadchodzącym sezonie. Nie da się tego przewidzieć w stu procentach, ale stopień tej przewidywalności jest wystarczający, by stworzyć skuteczną szczepionkę. Szczepy wirusów grypy dobierane są m.in. na podstawie szczepów popularnych w dalekiej Azji, które do Europy docierają po kilkunastu miesiącach. Jeśli więc istnieje zagrożenie pojawienia się np. świńskiej grypy, jej szczepy z pewnością będą do szczepionki ochronnej włączane.
Niezależnie od szczepienia warto też pamiętać o innych środkach chroniących przed zachorowaniem - należy do nich przede wszystkim mycie rąk. Z badań wynika, że zarazki częściej trafiają do organizmu, gdy dotykamy ust brudnymi rękami niż wtedy, gdy np. ktoś kichnie nam w twarz.
W ciągu ostatnich lat w mediach coraz częściej pojawiają się informacje o zagrożeniu epidemiami wywoływanymi nie przez wirusy grypy, a przez koronawirusy. Choć ich objawy w początkowej fazie mogą przypominać objawy grypy, skutki mogą być dużo poważniejsze. Leczenie takich i chorób jak Sars i Mers (wywołujących ciężką niewydolność oddechową) jest trudne i w części przypadków kończy się niepowodzeniem. Na szczęście lokalne epidemie tych chorób pojawiały się głównie w Azji (m.in. Chinach, Korei Południowej) i w stosunkowo krótkim czasie udawało się zahamować ich rozprzestrzenianie się.
Ostrożność powinny jednak zachować osoby, które wybierają się w podróż do Azji (dotyczy to także wciąż popularnego wśród Polaków Egiptu oraz zyskującego popularność Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich). Zanim wyjedziemy, koniecznie sprawdźmy, czy na stronie MSZ (www.msz.gov.pl/pl/informacje_ konsularne/ostrzezenia/), nie ma ostrzeżeń o zagrożeniu epidemią.
Magdalena Patryas