Nowy rok - nowa dieta, nowe ciało?
Nowy rok, nowa ty - to coroczne powtarzające się hasło zapisane w kalendarzach wielu kobiet. W tym roku prym wśród diet cud wiodą programy żywieniowe, które zakładają kilka dni restrykcyjnej diety i kilka dni "rozpusty".
5:2, 4:3, 1:1 - to nie tajemniczy kod, a żywieniowe plany, za którymi podąża coraz więcej osób. I choć każda z nich zakłada post i rozpustę w jednym specjalista do spraw żywienia Ian Marber podkreśla, że choć mogą być skuteczne, nie koniecznie są zdrowe.
W tym roku prym wśród diet cud wiodą programy żywieniowe, które zakładają kilka dni restrykcyjnej diety i kilka dni "rozpusty". Zaczęło się od diety 5:2, która zakłada, że przez pięć odżywiamy się w miarę normalnie, bez większych ograniczeń, ale również nie należy przesadzać z ilością dostarczanych kalorii. Przez kolejne dwa dni robimy post, podczas, którego dostarczamy organizmowi 500 kalorii.
Dieta, która nie jest nowością doczekała się różnych kombinacji i wielu naśladowców. Jak zauważa Ian Marber obecnie coraz więcej zwolenników stosuje zasadę 1:1 - jeden dzień jemy, jeden dzień pościmy.
Efekty diety są zaskakujące, obniża się nie tylko masa ciała, ale również poziom cholesterolu, trójglicerydów i glukozy we krwi. "I choć dieta i sama moda na poszczenie zaczyna zyskiwać na popularności, jako specjalista mam, co do tego pewne wątpliwości. Jestem raczej zwolennikiem zdrowej racjonalnej diety. Moim zdaniem spożywanie niewielkich ilości pokarmu przez kilka dni, a następnie powracanie zwykle do dawnych nawyków żywieniowych, nie jest zdrowe" - przyznaje Ian Marber.
Specjalista przyznaje, że można się sugerować tą metodą, pod warunkiem, że po dniu postnym nie będziemy się rzucać na tuczące potrawy. Odmienimy nie tylko sposób jedzenia, ale również to, co jemy.
"Musimy pamiętać, że metody, którymi sie posługujemy muszą prowadzić do długofalowych zmian, nie tylko w naszym ciele, ale również w naszej psychice i stosunku do jedzenia" - zaznacza.
"I tak post jedno czy kilkudniowy można stosować, część specjalistów wręcz go zaleca, ale za tym muszą iść zmiany całego sposobu odżywiania się i stylu życia, nie tylko sporadyczne rezygnowanie z posiłków i czekanie z utęsknieniem na kolejny dzień, kiedy znowu można sięgnąć po kanapkę" - dodaje Marber.