Reklama

Operacyjne leczenie dyskopatii szyjnej - na czym polega?

Dyskopatia szyjna jest konsekwencją zmian zwyrodnieniowych – wysunięty dysk powoduje ucisk na rdzeń kręgowy i korzenie rdzeniowe szyjne. Można z nią przeżyć życie, nie wiedząc nawet, że jest. Typowo jednak powoduje ona ból karku i potylicy promieniujący do barków i do rąk. W takich przypadkach często pomaga leczenie zachowawcze: leki przeciwzapalne, ćwiczenia, masaże, a także zabiegi, np. z użyciem lasera czy pola magnetycznego. Ale gdy wystąpią objawy neurologiczne, np. osłabienie siły rąk, a rezonans magnetyczny potwierdzi ucisk na korzeń, rdzeń kręgowy lub tętnice kręgowe, choremu proponowana jest operacja. Jakie są możliwości dowiesz się z dalszej lektury.

Trwającej już kilkadziesiąt lat historii operacyjnego leczenia dyskopatii towarzyszy nieustanny postęp, dzięki czemu zabiegi te – kiedyś rozległe i często powikłane m.in. porażeniami – stały się mniej inwazyjne, precyzyjniejsze i nieporównywalnie bezpieczniejsze.

Aktualnie są one przeprowadzane z użyciem mikroskopu, który powiększa pole operacyjne nawet kilkunastokrotnie, i – zależnie od ośrodka – pod kontrolą RTG, tomografii komputerowej lub nawigacji, która prowadzi rękę neurochirurga jak GPS kierowcę (pełnymi możliwościami w tym zakresie dysponuje np. gdański szpital im. M. Kopernika).

Reklama

W większości przypadków dyskopatii szyjnej są to zabiegi z dojścia przedniego. Najpierw z przodu szyi, między przełykiem a tętnicą szyjną wewnętrzną, wykonuje się ok. 7-cm, zwykle poziome nacięcie. Następnie usuwa się cały dysk, który uwypuklił się lub uległ fragmentacji, i zastępuje go implantem (najczęściej) lub przeszczepem kostnym od tego samego pacjenta.

Wariant operacji z użyciem przeszczepu, w którym kość pobraną z talerza biodrowego – po jej precyzyjnym ukształtowaniu, m.in. z użyciem wiertarek – mocuje się w kręgosłupie przy pomocy specjalnych płytek, został już niemal całkiem wyparty przez wariant z implantem.

Powód? Generuje silne dolegliwości ze strony biodra, które utrzymują się jeszcze długo po wyleczeniu dyskopatii – jest więc niczym przysłowiowa „siekierka za kijek”. Jego aktualne zastosowanie ogranicza się dziś tylko do trudnych przypadków: gdy spodziewany jest odrzut implantu, przy istniejących zmianach nowotworowych i po urazach – gdy kość uległa zniszczeniu i wskazana jest jej odbudowa.

Implanty, w większości wykonane z włókien węglowych i pokryte przyspieszającym integrację z tkankami hydroksyapatytem, widoczne są w badaniach obrazowych poprzez świecenie wbudowanych znaczników. Nowością w tej dziedzinie są sztuczne dyski ruchome, które jednak na razie – ze względu na cenę – wszczepiane są osobom młodym.

W niektórych operacjach, zwłaszcza wykonywanych z powodu urazu lub nowotworu w obrębie kręgosłupa szyjnego (oponiaka, nerwiaka), niezwykle istotne jest uzyskanie jak najlepszej jego stabilności. W tym celu implanty wszczepiane są z przodu i z tyłu (z tyłu są to śruby lub klamry). Ta technika, łącząca operację z dojścia przedniego z operacją z dojścia tylnego (poprzez dwa nacięcia powłok!), nazywana jest „techniką 380 stopni”.

Znacznie mniej inwazyjną metodą operacyjnego leczenia dyskopatii szyjnej jest tzw. foraminotomia, wprowadzona do polskiej neurochirurgii około 15 lat temu przez prof. Wojciecha Kloca – neurochirurga, neuroortopedę i chirurga naczyniowego mózgu, obecnie Prezydenta Polskiego Towarzystwa Chirurgii Kręgosłupa.

Zarezerwowana jest ona jednak tylko dla przypadków, w których dysk skrajnie przemieścił się w bok, uciska na nerw, a nie uciska na rdzeń kręgowy. Ten typ operacji przeprowadzany jest z dojścia tylnego – po pionowym nacięciu powłok z tyłu szyi na długości ok. 6 cm. W jej trakcie usuwa się jedynie tzw. więzadło żółte łączące dwa sąsiadujące ze sobą kręgi i ten kawałeczek dysku, który powoduje ucisk – ale bez ingerencji w pozostałą część dysku i bez naruszenia struktur kostnych. Efektem takiego postępowania jest odblokowanie korzenia nerwowego i ustąpienie bólu.

Jak dotąd, foraminotomia stosowana jest w Polsce tylko w nielicznych ośrodkach medycznych. Najwięcej zabiegów tą metodą wykonuje się w szpitalu im. M. Kopernika w Gdańsku.

Operacje z powodu dyskopatii są najczęstszymi operacjami kręgosłupa szyjnego. Średnia wieku poddawanych zabiegom osób to 42 lata. Spory odsetek pacjentów neurochirurgicznych stanowią też osoby po urazie kręgosłupa, np. w wyniku wypadków komunikacyjnych lub wypadku w pracy. Te przypadki wymagają zwykle niezwłocznej interwencji, poza kolejką.

Zmiany w kręgosłupie szyjnym nasila praca w niewygodnej pozycji i noszenie ciężarów. Dlatego powstrzymanie dalszego rozwoju dyskopatii, poza lekami i fizykoterapią, wymaga zmian w stylu życia: ograniczenia wysiłków i unikania niekorzystnych dla kręgosłupa pozycji, np. z wysuniętą do przodu jak u gęsi szyją (co przy pracy z komputerem rozwiązuje się wyższym ustawieniem monitora), spanie na złych poduszkach (najlepsze są ortopedyczne). Nieprzestrzeganie tych zaleceń może prowadzić nawet do zapadnięcia się dysku.

Większość aktualnie wszczepianych implantów pozwala na przywrócenie prawidłowej ruchomości kręgosłupa. W tym celu konieczna jest jednak rehabilitacja. Jej wczesny etap, obejmujący pierwszy tydzień po zabiegu, prowadzony jest jeszcze w ramach pobytu w oddziale neurochirurgicznym.

Niestety, znalezienie ośrodka, który przejąłby jej kontynuację po opuszczeniu przez pacjenta szpitala, jest w Polsce bardzo trudne – po części ze względu na szybkie tempo postępu w dziedzinie protetyki dysków i spowodowany tym niedobór odpowiednio przygotowanej kadry.

Na przeszkodzie stoją też trudności organizacyjne, bo taka rehabilitacja wymaga stałej współpracy rehabilitanta z neurochirurgiem (chirurgiem kręgosłupa). O sposobie jej prowadzenia decyduje nie tylko rodzaj implantu, ale też wiek pacjenta, rozległość zmian zwyrodnieniowych, choroby towarzyszące. Przez pół roku po zakończeniu rehabilitacji zalecana jest ostrożność.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy