Oto cała prawda o piciu podczas kwarantanny!
Czy ludzie odizolowani w wyniku kwarantanny, borykający się z nieznanym dotąd zagrożeniem, zaczęli częściej sięgać po alkohol? Psychiatra i terapeuta uzależnień dr Andrzej Silczuk sprawdził, czy tak było rzeczywiście. Niestety, rezultaty jego badania, opublikowanego w Journal of Public Health, nie napawają optymizmem.
Doktor Silczuk w czasie pandemii najłatwiejszy dostęp miał do lekarzy, m.in. dlatego swoje badanie przeprowadził na tej grupie zawodowej. Jego zdaniem nie jest wykluczone, że podobne rezultaty można by było jednak uzyskać w badaniu.
Na fenomen wzrostu spożycia alkoholu w kwarantannie czy izolacji zwrócono uwagę w badaniach przeprowadzonych w innych krajach niż Polska. Także doniesienia o wzroście przemocy domowej w czasie pandemii, na temat której powstało już wiele prac naukowych zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, wskazują, że jednym z czynników prowadzącym do tego zjawiska może być zwiększona konsumpcja alkoholu (choć oczywiście nie tylko).
Jeśli chodzi o Polskę, warto wziąć pod uwagę dane dotyczące sprzedaży alkoholu. W liczbach ogólnych w czasie zamknięcia gospodarki z powodu pandemii produkcja i sprzedaż alkoholu generalnie spadła, ale wpływ na to miało m.in. zaprzestanie dostaw alkoholu do barów, restauracji i na wielkie imprezy, a jednocześnie ludzie kupowali spirytus nie tylko w celu jego wypicia, a do używania jako środka dezynfekcyjnego. Jednocześnie z raportu firmy Nielsen wynika, że w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego w marcu i kwietniu:
- zanotowano spadek o 3 proc. sprzedaży alkoholi mocnych pod względem ilościowym;
- zanotowano spadek o 2 proc. sprzedaży piwa pod względem ilościowym;
- zanotowano wzrost sprzedaży wina o 1 proc. pod względem ilościowym.
Przy czym, jeśli chodzi o alkohole mocne, takie jak gin, whisky czy rum, zaobserwowano wzrost wartości ich sprzedaży nawet o nieco ponad 30 proc.
- Te dane można interpretować różnie, choć pozwalają na wysunięcie hipotezy, że odbiorcy alkoholi luksusowych na ogół nie gromadzą zbyt wielu butelek przeznaczonych do konsumpcji (w przeciwieństwie do tych kolekcjonerskich). Z kolei przeciętny odbiorca alkoholi mógł posiadać zgromadzone wcześniej zapasy - komentuje Silczuk.
Skutki kwarantanny i izolacji Dr Silczuk do swojego badania uzyskał dane od 113 lekarzy w kwarantannie lub izolacji. Zwraca uwagę, że prawdopodobnie jest to próba reprezentatywna w tej określonej sytuacji (na kwarantannę lub izolację skierowano około 4 tysięcy wszystkich pracowników służby zdrowia, a zatem lekarzy, pielęgniarek, ratowników medycznych i diagnostów, choć nie podano precyzyjnych danych dla poszczególnych podgrup zawodowych).
Jak wyjaśnia naukowiec, wybór grupy zawodowej lekarzy do badania ma też swoje metodologiczne zalety: grupa jest jednorodna, o porównywalnym wykształceniu, statusie społecznym i finansowym. Oto rezultaty:
- Ponad połowa badanych lekarek i lekarzy zadeklarowała wzrost spożycia alkoholu w czasie kwarantanny lub izolacji;
- Prawie co piąty z ankietowanych w kwarantannie wypijał powyżej standardowych siedmiu drinków na jedną okazję;
- Prawie co druga ankietowana osoba, która zwiększyła spożycie alkoholu w kwarantannie lub izolacji wypijała sześć lub więcej standardowych porcji alkoholu (na jedną okazję);
- Ponad 41 proc. osób przebywających w kwarantannie lub izolacji piło alkohol częściej niż cztery razy tygodniowo;
- Kobiety piły częściej niż mężczyźni;
- Mężczyźni upijali się częściej niż kobiety;
- Częściej piły młodsze kobiety i starsi mężczyźni.
Dlaczego badani pili więcej podczas kwarantanny czy izolacji? Najczęściej wskazywali na wysoki poziom lęku, a także napięcie i niepokój o własne zdrowie. Kolejne wskazywane przyczyny większej konsumpcji alkoholu to poczucie bezradności, brak wiarygodnych informacji i martwienie się o przyszłość.
- Pandemia, wynikająca z niej kwarantanna i izolacja, nagła zmiana i emocje im towarzyszące to silne stresory - podkreśla specjalista.
Dr Silczuk podkreśla, że krótkoterminowo alkohol m.in. zmniejsza niepokój, lęk i napięcie, a jest to powszechnie dostępny i relatywnie tani środek przez niektórych fachowców nazywany "relaksującym". W jego ankiecie było też miejsce na pytania otwarte. Oto trzy odpowiedzi udzielone przez ankietowanych na takie pytania:
- "W związku z tym, że miałam więcej wolnego czasu, więcej piłam alkoholu"
- "Kwarantanna wpłynęła na mój model spożycia alkoholu - teraz piję alkohol codziennie, a kiedy tego nie robię, muszę świadomie się powstrzymywać"
- "W początkowym okresie izolacji przez pierwsze dwa tygodnie piłem zdecydowanie więcej niż zwykle. Po dwóch tygodniach wróciłem do picia tak, jak przed izolacją".
Badanie dotyczyło specyficznej sytuacji: izolacji lub kwarantanny, a zatem odcinka czasu, zwykle trwającego około dwa tygodnie. Czy zwiększenie picia w tak krótkim czasie może nieść negatywne konsekwencje?
- Nie tylko przyjmuje się, że każde użycie alkoholu jest potencjalnie szkodliwe dla zdrowia, ale zdecydowanie podkreśla się, że jego regularne używanie niesie za sobą ogromne ryzyko wystąpienia powikłań, szkód, a nawet uzależnienia się. Jedną z istotnie niepokojących konsekwencji może być dostrzeżenie przez osobę pijącą w tym trudnym czasie, że alkohol może odgrywać inną niż dotychczas, relaksującą funkcję, i staje się substytutem leku: na lęk, na niepokój, dyskomfort, frustrację, na problemy z zasypianiem - wyjaśnia lekarz.
A to już droga, która może prowadzić do poważnych problemów w razie pojawienia się kolejnych trudności życiowych.
Badanie dr. Silczuka ma swoje ograniczenia metodologiczne. M.in. opierało się na anonimowych ankietach, a zatem deklaracjach uczestników, a te nie zawsze odpowiadają rzeczywistości w jakimkolwiek badaniu. Nie oznacza to jednocześnie, że ankietowani celowo wprowadzają badaczy w błąd. Jeśli chodzi o picie alkoholu, to udowodniono już wcześniej, że nawet zdrowe osoby pijące alkohol w umiarkowanych ilościach mają problem z podaniem faktycznego spożycia.
Justyna Wojteczek, PAP Zdrowie
Zobacz również: