Reklama

Pszenica, mleko, cukier... Czy na pewno nam szkodzą?

Słyszysz: "Schudłam, bo nie jem glutenu!", "Po laktozie choruję!" albo: "Dlaczego bez cukru? Odrobina cię nie zabije!". Czy diety eliminacyjne są rzeczywiście zdrowe?

Coraz częściej zdajemy sobie sprawę z tego, że to, co jemy, wpływa na nasze samopoczucie. Dietetycy przyznają, że to dobry objaw, ale i znak czasów. Kupujemy wciąż nowe produkty, zmieniają się też metody wytwarzania tych dobrze nam znanych. Bywa, że zaskoczony organizm reaguje negatywnie na coś, co dotąd mu nie szkodziło. Stąd coraz więcej nietolerancji pokarmowych i alergii. - W diecie ważny jest aspekt emocjonalny. Pracujemy więcej, jesteśmy mniej aktywni, a bardziej zestresowani - podkreśla dietetyczka, Agata Ziemnicka*. - Gdy czujemy się źle, gorzej reagujemy na zdrowe, zdawałoby się, jedzenie.

Reklama

Bez glutenu, bez nadwagi

Popularna stała się dieta bezglutenowa, dla chorych na celiakię. To choroba autoimmunologiczna. Pod wpływem glutenu, czyli mieszaniny białek znajdujących się w pszenicy, życie, jęczmieniu, następuje powolny zanik kosmków jelitowych, które umożliwiają wchłanianie składników odżywczych z pożywienia. Choremu brakuje witamin i minerałów, pojawia się niedokrwistość, dokuczają problemy trawienne. Po przejściu na dietę bezglutenową objawy znikają. Dodatkowym efektem jest spadek wagi. Czy w tym tkwi tajemnica popularności diety? Bo na celiakię choruje tylko 1 proc. osób dorosłych.

- Łagodną postać nietolerancji glutenu może mieć kilka, a nawet kilkanaście procent dorosłych - mówi gastrolog, dr Piotr Pniewski**. - Często trafiają do mnie pacjenci, którzy chcą badaniami sprawdzić, czy ich niedokrwistość lub zmiany trądzikowe nie są efektem złego wchłaniania, wywołanego przez gluten.

- Nie ma jeszcze takich badań, ale widzimy, że ta dieta pomaga w leczeniu innych chorób autoimmunologicznych, np. Hashimoto, reumatoidalnego zapalenia stawów, atopowego zapalenia skóry - mówi dietetyczka, Joanna Sobczak***.

Jednak najczęściej sięgamy po nią, by po prostu schudnąć. Dieta bez glutenu wyklucza produkty mączne. I o to chodzi, bo tyjemy głównie dlatego, że jemy za dużo białego pieczywa, makaronu, słodkich bułek.

- Wielkim plusem tej diety bezglutenowej jest to, że ogranicza ona większość niezdrowego jedzenia - mówi Agata Ziemnicka. - Ale unikanie wszystkich produktów zbożowych, jeśli nie mamy zdiagnozowanej celiakii, to przesada.

Co więc radzą dietetycy? Zachować rozsądek i umiar. Można unikać pszenicy, bo to ona została najbardziej zmodyfikowana i zawiera najwięcej glutenu. Na pewno na dobre wyjdzie przestawienie się na produkty pełnoziarniste. Bo te z białej mąki są równie groźne dla zdrowia jak cukier.

Wzdęcia? Nie trawisz laktozy!

Po wypiciu nawet małej ilości mleka masz wzdęcia, bóle brzucha, a czasem biegunki? To znak, że być może nie trawisz cukru mlecznego, czyli laktozy. Zwykle jest ona rozkładana w jelicie cienkim przez enzym (laktazę). Jeśli organizm go nie wytwarza, laktoza przechodzi do jelita grubego i tam staje się pożywką dla bakterii, które wywołują przykre dolegliwości.

- Odsetek osób z nietolerancją laktozy nie zmienił się. Może teraz pacjenci częściej się do niej przyznają - zapewnia dr Piotr Pniewski. - Generalnie dotyczy ok. 30 proc. ludzi po 50. roku życia. U niektórych daje o sobie znać wcześniej. Przy nietolerancji laktozy nie trzeba robić żadnych badań. Najpierw zaleca się odstawienie samego mleka. Fermentowane produkty mleczne, czyli jogurty, kefiry, twarogi i żółte sery zawierają znikomą ilość laktozy i rzadko szkodzą. Po 2-3 tygodniach następuje poprawa samopoczucia. Jeśli tak się nie dzieje, należy odstawiać kolejno inne produkty.

- Zazwyczaj osoby, które rzeczywiście mają nietolerancję laktozy, nie lubią mleka - mówi Agata Ziemnicka. - Organizm sam mówi, co mamy jeść. Wystarczy go z uwagą słuchać. Jeśli ktoś nie chce pogodzić się z eliminacją mleka, może w aptece kupić preparat ułatwiający trawienie laktozy. Jest dostępny bez recepty. - Najważniejsze, by pochopnie nie rezygnować ze wszystkich produktów nabiałowych - mówi Joanna Sobczak. - Nietolerancja dotyczy najczęściej tylko mleka.

Fermentowane produkty mleczne są dobrym źródłem wapnia, białka oraz witamin A, D i E. Można je zastąpić mlekiem roślinnym (ryżowym, sojowym), ale białko z niego nie jest tak łatwo przyswajane.

Cukier krzepi, ale do czasu...

- Przy niedoborze cukru czujemy zmęczenie i senność. Jest on nam niezbędny jako źródło energii i pożywka dla mózgu - mówi dr Piotr Pniewski.

Jednak to zapotrzebowanie jest w stanie pokryć cukier, który organizm wytworzy z produktów pełnoziarnistych. Problem stanowi cukier dodawany do naszego jedzenia. Bo jemy go stanowczo za dużo. Jest nie tylko w cukierniczce i słodyczach. Także w większości produktów przetworzonych: płatkach śniadaniowych, keczupie, wędlinach, produktach light i bezglutenowych. Trudno znaleźć produkt, który go nie zawiera, bo to łatwy sposób na poprawienie smaku. By się o tym przekonać, czytajmy etykiety na opakowaniach.

Wśród składników warto też szukać fruktozy lub syropu glukozowo-fruktozowego, bo producenci często zastępują nimi cukier. Fruktoza jest naturalnym cukrem występującym w owocach. I póki tam jest, nie szkodzi nam. Jednak masowo dodawana do innych produktów sprawia, że organizm nie potrafi sobie z jej nadmiarem poradzić. Co więcej, nie wiemy, że mamy jej dość. O ile po zjedzeniu cukru mózg daje nam sygnał, że jesteśmy syci, to po fruktozie nie.

Nadwyżka odkłada się jako tkanka tłuszczowa. Powoduje też m.in. spadek odporności, prowadzi do cukrzycy typu 2, podnosi poziom cholesterolu, przyspiesza starzenie się skóry. W przypadku cukru organizm nie ostrzega, że coś jest nie w porządku, jak przy laktozie czy glutenie. Dlatego nawet jeśli nie mamy żadnych dolegliwości, powinniśmy ograniczyć jego spożycie. Bo skutki kiedyś dadzą o sobie znać.

Iwona Milewska

Mało cukru – to znaczy ile?

W ubiegłym roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) ogłosiła, że grozi nam słodka katastrofa, bo nadmierne spożycie cukru jest główną przyczyną otyłości na całym świecie. Jeszcze 200 lat temu człowiek zjadał w ciągu roku ok. 4,5 kg cukru. Dziś na talerzu przeciętnego Amerykanina ląduje 15-20 razy tyle! (M. Hyman, "Koniec z cukrzycą i otyłością"). W Polsce jest trochę lepiej, bo spożywamy cukru dwa razy mniej (30-35 kg). WHO zmieniła zalecenia dotyczące zalecanego dziennego spożycia. Nie powinno ona przekraczać 25 g, czyli pięciu łyżeczek. Nie będzie to łatwe, bo np. w jednej puszce gazowanego napoju jest ok. siedmiu łyżeczek cukru. I nie ma znaczenia, czy wybieramy cukier biały, brązowy, fruktozę, miód czy syrop klonowy.

*równowaga.pl ** CM Enel-Med *** NaturHouse

Olivia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy