Reklama

Smaczne, ale czy zdrowe?

Szybkie jedzenie od lat robi u nas karierę. Kusi w różnych miejscach, ale nie warto opierać się tej pokusie.

Frytki, hot dogi, hamburgery, kebaby, pizza. Niewiele jest osób, którym tego typu jedzenie nie smakuje. Jest ono tłuste, a tłuszcz jest nośnikiem smaku; stąd w jego obecności każdy smak czujemy intensywniej. Szybkie jedzenie (z ang. fast food) jest też wyraziście przyprawione: ostro, słodko, słono. To rozkosz dla kubeczków smakowych. Nie bez znaczenia jest też stosunkowo niska cena. Za dużego hamburgera zapłacimy mniej niż za obiad w restauracji, a nasyci nas podobnie. Poza tym fast food - jak sama nazwa wskazuje - dostajemy szybko, zwłaszcza w barach ulicznych.

Reklama

Czy jednak warto zdawać się na szybkie jedzenie? Dietetycy i lekarze podkreślają, że jest niezdrowe. Zawiera substancje, które mogą mieć negatywny wpływ na nasze zdrowie. Może więc lepiej omijać szybkie restauracje szerokim łukiem? Wszystko zależy od częstotliwości wizyt. Jeśli sięgamy po fast food od czasu do czasu, raczej nam nie zaszkodzi. Jeśli jednak nabierzemy nawyku odżywiania się takim jedzeniem regularnie, możemy zapłacić za to kłopotami zdrowotnymi.

Jedzenie typu fast food prowadzi do wielu schorzeń. Może powodować nadciśnienie tętnicze, otyłość, zaparcia, miażdżycę. Pokarmy te mają bowiem mało składników odżywczych. Tylko "udają" dobry obiad, oferujący białko, węglowodany i witaminy. Zwłaszcza tych ostatnich jest w nich jak na lekarstwo! Żywiąc się w barach fast food, możemy doprowadzić organizm do stanu... niedożywienia. A przy tym - paradoksalnie - będzie przybywało nam na wadze. Śmieciowe jedzenie bowiem dostarcza dużo "pustych kalorii", pochodzących głównie z tłuszczów i węglowodanów. A przy tym nie wiadomo, ile razy tłuszcz był już używany do smażenia. Duże sieci w trosce o reputację używają oleju raz. W małych budkach ulicznych bywa on używany nawet kilka dni - a wtedy szkodzi.

Jeśli często się odżywiamy fast foodem, możemy się nabawić cukrzycy. W takich pokarmach jest sporo węglowodanów i tłuszczu. Obie substancje wymagają udziału insuliny w procesie trawienia. Jeśli zarzucamy organizm takim jedzeniem, wyczerpujemy trzustkę, która produkuje insulinę - zaczyna ona gorzej funkcjonować. W dodatku, ponieważ wciąż skacze nam poziom cukru, tkanki zaczynają nabierać insulinooporności - gorzej reagują na insulinę. A kiedy wysoki poziom cukru utrzymuje się we krwi dłużej, powoduje różne zniszczenia, zaburza funkcjonowanie nerwów i naczyń krwionośnych.

Częste, regularne żywienie się szybkim jedzeniem to także groźba nadciśnienia. W żywności tej kryje się bowiem sporo soli. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) spożycie tej przyprawy nie powinno przekraczać 5 g na dobę - tymczasem już jeden "szybki" posiłek dostarcza jej więcej. Sól zatrzymuje wodę, stąd wzrost ciśnienia wewnątrz ustroju. Nadciśnienie z kolei prowadzi do chorób serca. Badania wykazały, że nadmiar soli może prowadzić nawet do takich problemów, jak kamica nerkowa czy rak żołądka! Coraz częściej podejrzewa się ją także o udział w rozwoju osteoporozy.


Dobry Tydzień
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy