Niegroźnie wyglądające strupki, szczególnie pojawiające się w dojrzałym wieku nie wzbudzają niepokoju. Tymczasem tak właśnie wygląda w początkowym stadium rak kolczystokomórkowy - drugi po czerniaku, najczęściej występujący rak skóry.
Rak kolczystokomórkowy wygląda niegroźnie i bardzo powoli rośnie, przez co wiele osób nie przejmuje się zmianą123RF/PICSEL
Eksperci alarmują, że w zastraszającym tempie rośnie liczba nowotworów skóry i szacują, że niebawem w Polsce już co druga osoba po 60 roku życia będzie borykać się z tym problemem!
O raku kolczystokomórkowym (SCC) dotąd mówiło się niewiele i dlatego świadomość na temat tego nowotworu jest mała.
- A raki skóry to aż 30 proc. wszystkich rozpoznawanych nowotworów złośliwych - podkreśla prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.
Ponieważ rak kolczystokomórkowy (SCC) jest ściśle związany ze szkodliwym odziaływaniem promieniowania UV najczęściej "umiejscawia się" na odsłoniętych częściach ciała: aż w 80 procentach w obrębie głowy lub szyi, ale też na kończynach czy tułowiu. To właśnie miejsca najczęściej wyeksponowane na słońce.
Ryzyko zachorowania na nowotwór skóry rośnie z wiekiem pacjenta.
- Największą liczbę zachorowań notujemy w 8. dekadzie życia, jednak nie oznacza to, że chorują tylko osoby w tym wieku. Wśród pacjentów są również osoby po 60 roku życia i młodsze - zaznacza onkolog.
Zainteresuj się każdą zmianą
Rak kolczystokomórkowy zaliczany do niebarwnikowych nowotworów skóry. Na początku wygląda niewinnie, jak drobny strupek. Łatwo pomylić go z niegroźnym defektem kosmetycznym - przypomina rogowaciejącą, łuszczącą się zmianę o charakterze brodawkowatym. Nie tylko wygląda niegroźnie, ale też bardzo powoli rośnie, co sprawia, że wiele osób nie przejmuje się zmianą.
Prof. dr hab. n. med. Piotr Rutkowski ostrzega przed bagatelizowaniem zmian skórnychKrzysztof Żuczkowski Agencja FORUM
- Niestety, jeśli zdiagnozuje się go późno może prowadzić do destrukcji otaczających tkanek oraz przerzutów do węzłów chłonnych i innych narządów - ostrzega specjalista.
Pracujesz na słońcu - chroń się!
Przyczyną rozwoju raka kolczystokomórkowego skóry jest nieprawidłowe namnażanie się keratynocytów w efekcie długotrwałej ekspozycji na słońce (promieniowanie UV) i dlatego wśród szczególnie narażonych na zachorowania są osoby wykonujące pracę na świeżym powietrzu: rolnicy, sadownicy, ogrodnicy, rybacy czy budowniczy - szczególnie jeśli nie stosują żadnej ochrony przed promieniowaniem słonecznym. Rak skóry u tych osób określany jest nawet mianem choroby zawodowej.
Sportowcy, którzy czerpią siłę z roślin
Kiedyś nie wyobrażano sobie, że można uprawiać sport bez jedzenia mięsa. Wokół wegetarianizmu i weganizmu w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat powstało wiele mitów, które dziś dużo łatwiej jest obalić. A to za sprawą ciągle rosnącej liczby sportowców, którzy zrezygnowali z jedzenia mięsa i mają się świetnie.
Czesława Langa znamy głównie z osiągnięć w kolarstwie. To nasz wicemistrz olimpijski, medalista szosowych mistrzostw świata, organizator Tour de Pologne. Kilka lat temu, po problemach zdrowotnych, wykluczył z diety wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego. Na dietę wegańską przeszła też jego żona. Lang swój dzień zaczyna od soku z marchwi i kaszy jaglanej. Na obiad do ryżu jada warzywa oraz rośliny strączkowe. Jak sam przyznaje, czuje się świetnie jak nigdy przedtem. - Mam 65 lat, nie mam czasu na wielkie treningi, ale metabolizm poprawił mi się tak, że ważę teraz tylko dwa kilo więcej, niż gdy byłem zawodnikiem. Wsiadam na rower, jadę i nie czuję zmęczenia. Potrafię przejechać 100 km ze średnią 40 km/h. Młodzi nie nadążają - przyznaje Lang w jednym z wywiadów. - W zdrowym ciele zdrowy duch! Dzięki zmianie nawyków jedzeniowych bardziej cieszymy się życiem. Jesteśmy bardziej energetyczni - dodaje.
Wiele osób sądzi, że wegetarianizm i weganizm to nowa moda, a osoby aktywnie trenujące mogą pozwolić sobie na dietę bezmięsną dopiero, gdy ich mięśnie i kondycja są już rozwinięte. Wielu jest sportowców, którzy nie jedzą mięsa od dziecka lub okresu dojrzewania i mają się świetnie. Przykładem jest Fiona Oakes, która biega maratony w skrajnie nieprzyjaznych warunkach – na biegunach czy na Saharze (ponad 250-kilometrowy Marathon des Sables). Sportowców wytrzymałościowych niejedzących mięsa jest o wiele, wiele więcej, a fakt, że osiągają rewelacyjne wyniki powinien rozwiać wątpliwości niedowiarków. Rośliny to siła!
Dave Scott jest natomiast znany z rekordowej liczby zwycięstw w prestiżowym triatlonie Iron Man (3,86 km pływania, 180,2 km na rowerze i 42,195 km biegu). Po przejściu na wegetarianizm, wygrał aż sześć razy. Getty Images
Brendan Brazier jest kanadyjskim triathlonistą i ultramaratończykiem będącym na diecie wegańskiej. Podobnie Scott Jurek, który biega najcięższe ultramaratony na świecie i jest jednym z najbardziej utytułowanych sportowców w swojej dziedzinie. Getty Images
Utytułowany pięściarz zawodowy, Timothy Bradley, nie jest może tak bardzo znany jak Tyson, ze względu na to, że walczy w lżejszych kategoriach wagowych. Stoczył 31 walk, wszystkie zakończyły się zwycięstwem. Ponadto zdobył pasy mistrzowskie federacji WBO i WBC. - Na diecie wegańskiej zawsze mam energię, czasem tak ogromną, że miewam problemy ze snem w nocy. Czujesz lekkość, a nie ciężar. To ważna rzecz dla każdego sportowca, niezależnie od dyscypliny, którą uprawia. – przyznaje sportowiec.
Jeśli Mike Tyson, mięsożerca najwyższego szczebla przerzucił się na weganizm, to każdy może. Były bokser przestał jeść mięso z powodu złego stanu zdrowia i grożącego mu zawału serca. W pewnym momencie dla jego nadciśnienia zabrakło już skali, w kość dawał reumatyzm, a z powodu płytkiego oddechu czuł się jak niedotleniony. Zachwycony samopoczuciem po przejściu na wegetarianizm, od 2009 roku twardo trzyma się diety. - Mam więcej energii i to mi pomaga zachować pozytywne nastawienie. Nie zdawałem sobie sprawy, jaki ociężały byłem, kiedy jadłem mięso. Nigdy nie odczuwałem tego w 100 proc., aż wyeliminowałem je z mojej diety. Teraz nie wyobrażam sobie, że mógłbym wrócić do jedzenia mięsa. Czuję się niesamowicie. – przyznaje w jednym z wywiadów.
Patrik Baboumian w 2011 wygrał krajowe zawody strongam w Niemczech, będąc już weganinem. Jak sam mówi, jedzenie mięsa porzucił z powodów etycznych w 2005 roku, kilka lat później przeszedł na weganizm. Mimo, iż obawiał się jak to wpłynie na karierę siłacza, ku jemu zaskoczeniu zaczął osiągać jeszcze lepsze wyniki i ustanawiać kolejne, światowe rekordy. - Blisko dwa lata po przejściu na weganizm jestem silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej, z dnia na dzień poprawiam swoje wyniki. Nie słuchajcie tych samozwańczych guru odżywiania i przemysłu suplementów, którzy próbują wam wmówić, że potrzebujecie mięsa, jajek i nabiału, żeby zapewnić sobie wystarczającą ilość białka. Istnieje wiele roślinnych zamienników, a wasze ciało jeszcze wam podziękuje za to, że przestaniecie karmić je martwym pożywieniem. Przejdźcie na weganizm i poczujcie siłę! – przyznaje strongman.
Arnolda Schwarzenegger’a nie trzeba specjalnie przedstawiać, choć w ostatnich latach pokazał nieco inną stronę swojej osobowości. Nową postawą zadziwił wiele osób na całym świecie - szczególnie wielbicieli steków i kurczaków. Schwarzeneger, światowej sławy kulturysta przez całe swoje życie zjadł tony mięsa. Dzisiaj przyznaje, że kilkadziesiąt lat temu kulturyści opierali swoją dietę wyłącznie na mięsie z powodu braku wiedzy na temat odżywiania. Od kilku lat jest twarzą głośnej kampanii „Less meat, less heat” (mniej mięsa, mniej ciepła) nawołującej do zmniejszenia spożycia mięsa, w trosce o środowisko naturalne. Były kulturysta jest pełen uznania dla diety bezmięsnej, nie jest jednak 100 procentowym weganinem. Jak przyznaje, jedynymi produktami odzwierzęcymi jakie spożywa są jajka. Choć ma już 72 lata, jego ciało w ogóle nie zdradza wieku. Niedawno przeszedł operację na otwartym sercu, która radykalnie zmieniła jego podejście do zdrowych nawyków żywieniowych.
- Czy można być silnym jak wół i jednocześnie nie jeść mięsa? A czy widziałeś kiedyś, żeby wół jadł mięso? - To jedna z wielu anegdot, która pada w dokumencie o weganizmie "The Game Changers". Nie jest to kolejny film, który mówi, że powinniśmy jeść marchewki, bo zwierzęta cierpią. Obala zaś największy mit, w który wiele osób wierzyło i nadal wierzy. Mówi się, że mięso to siła, że dieta wegańska osłabia organizm, prowadzi do niedoborów, a człowiek powinien jeść produkty pochodzenia zwierzęcego, bo jest gatunkiem mięsożernym. Weganie i wegetarianie, w tym światowej sławy sportowcy i mistrzowie olimpijscy stanowczo temu zaprzeczają. By w to uwierzyć, musieli przetestować dietę roślinną na własnej skórze. Venus i Serena Williams to absolutne gwiazdy światowego tenisa. Mało kto przez tak długi czas utrzymuje wysoką formę. Venus cierpi na chorobę autoimmunologiczną, objawiającą się bólami stawów, uszkodzeniem gruczołów łzowych i poczuciem dużego zmęczenia. Kiedy zdiagnozowano u niej zespół Sjögrena przeszła na dietę wegańską, a za jej śladami w ramach wsparcia podążyła Serena. W dalszym ciągu startują w zawodach i osiągają świetne wyniki. Jeśli więc myślisz, że chodząc dwa razy w tygodniu na basem czy trenując od czasu do czasu na siłowni nie powinieneś rezygnować z mięsa, już wiesz, że uzasadnienie to nie ma sensu.
Wśród grup wysokiego ryzyka znajdują się również pacjenci:
- poddani w przeszłości leczeniu za pomocą promieniowania jonizującego, - posiadający wrodzone lub nabyte upośledzenie odporności (po przeszczepieniach narządów, długotrwale leczone lekami hamującymi działanie układu odpornościowego lub glikokortykosteroidami, osoby zakażone HIV), - cierpiący na przewlekłe choroby skóry, - osoby z genetyczną predyspozycją do zachorowania na nowotwory skóry wywołane promieniowaniem UV.
Te osoby powinny chronić się wyjątkowo, bo rak kolczystokomórkowy przebiega u nich niezwykle agresywnie i często prowadzi do śmierci.
***Zobacz także***
Zimą skóra odwadnia się dwa razy szybciejNewseria Lifestyle/informacja prasowa
Smarowanie ciała kremami z filtrem to podstawa profilaktyki przed rakiem skóry123RF/PICSEL
- Ochrona przed szkodliwym promieniowaniem UV to obecnie jeden z głównych elementów profilaktyki przed rakiem kolczystokomórkowym. Szczególnie w okresie letnim, przed wyjściem z domu należy pamiętać o kremach z filtrem, nakryciu głowy, zasłaniać okolice ramion i szyi oraz pamiętać, że promienie słońca bardzo dobrze przechodzą przez warstwę chmur. Niestety wiele osób wykonujących pracę zawodową na świeżym powietrzu o tym zapomina - zaznacza Joanna Konarzewska, dyrektor Fundacji Onkologicznej Nadzieja.
Oglądaj się i nie bagatelizuj zmian
Specjaliści apelują, aby nigdy nie bagatelizować żadnych zmian na skórze. Szczególnie, że wczesna diagnostyka ma w tym przypadku kluczowe znaczenie nie tylko dla zdrowia, ale i życia.
I zalecają samoobserwację, przynajmniej raz w miesiącu. Chodzi o sprawdzenie skóry pod kątem nowych zmian oraz obserwację wcześniejszych. Jeśli zauważymy jakąś nową, niepokojącą zmianę wybierzmy się do dermatologa, który oceni, czy jest się czym przejmować. Powinien przeprowadzić ponadto wywiad uwzględniający czynniki środowiskowe i genetyczne oraz przyjmowane przez pacjenta leki, a następnie przeprowadzić badanie.
- Rozpoznanie wstępne ustala się na podstawie wywiadu i badania fizykalnego uzupełnionego o nieinwazyjne badanie dermatoskopowe lub wideodermatoskopowe - wyjaśnia prof. dr hab. n med. Witold Owczarek, kierownik Kliniki Dermatologicznej w Wojskowym Instytucie Medycznym Centralnego Szpitala Klinicznego MON w Warszawie.
Dermatoskopia ułatwia rozpoznanie oraz pozwala ocenić rozległość nowotworu, a na następnym etapie - zaplanować leczenie oraz kontrolować jego efekty.
W przypadku podejrzenia raka kolczystokomórkowego pobiera się wycinek ze zmiany do badania histopatologicznego. Jeśli diagnoza się potwierdzi "złotym standardem" jest leczenie chirurgiczne, które polega na doszczętnym usunięciu tkanek nowotworowych.
Zobacz również:
***
#POMAGAMINTERIA
Zróbmy małym pacjentom prezent na Dzień Dziecka
W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, na II piętrze, w budynku najbardziej oddalonym od wejścia, znajduje się mały oddział - Oddział Przeszczepiania Komórek Krwiotwórczych z sześcioma izolatkami. To tutaj trafia część dzieci chorych na nowotwory, żeby skorzystać z - czasami ostatniej - szansy powrotu do zdrowia i życia. Stowarzyszenie Koliber prowadzi zbiórkę, by z okazji Dnia Dziecka podarować małym pacjentom - nie zabawki, bo ich tam nie mogą mieć - ale m.in. nowe materace i pościel. Sprawdź szczegóły >>>