Wycofane dzieci potrzebują go znacznie dłużej
„Martwię się, że moja Zosia nie rozstaje się ze smoczkiem nawet podczas zabawy, a ma już półtora roku. Jak mogę ją od niego odzwyczaić?”. Katarzyna, 28 lat, Raszyn
Pediatra - dr n. med. Alicja Karney, Centrum Zdrowia Dziecka, Warszawa
Nie dziwmy się, że maluch się go domaga. Przychodzi na świat z odruchem ssania i jest to jedna z najsilniejszych potrzeb w pierwszym okresie życia. Dziecko musi ssać, by jeść i zainicjować akcję połykania. Podczas ssania rozwijają się mięśnie warg, języka, policzków, które są niezbędne, by maluch zaczął mówić.
Dlatego nie ma nic złego w tym, jeśli będzie od czasu do czasu ssał smoczek. To także niezawodny środek uspokajający. Oczywiście, nie powinien on zastępować więzi między rodzicami a dzieckiem. Ale gdy mama musi na chwilę odejść, dziecko nie może usnąć albo bardzo przeżywa jakąś nową sytuację, można mu go podać, jeśli ono tego oczekuje.
Moment na rozstanie ze smoczkiem rodzice muszą wybrać sami, dopasowując go do rozwoju emocjonalnego dziecka. Nie należy tego robić w sytuacjach stresowych dla malucha, czyli gdy jest chory, idzie pierwszy raz do żłobka albo mama wraca do pracy.
Wskazaniem do wcześniejszego odzwyczajenia jest skłonność dziecka do nawracających zapaleń ucha. Ssanie powoduje zmiany ciśnienia i może nasilać objawy choroby.
Stomatolog - lek. dentysta Irmina Materna
Dziś żaden stomatolog nie powie jednoznacznie, że nie należy dawać go dziecku. Producenci dbają o to, aby smoczki miały anatomiczny kształt. Mają np. od spodu wgłębienie i dzięki temu nie uciskają zbyt mocno dolnego łuku zębowego. To minimalizuje ryzyko powstania wad zgryzu. Jeśli dziecko possie smoczek chwilę przed zaśnięciem, na pewno nie zrobi sobie tym krzywdy.
Gorzej, gdy używa go nawykowo, czyli codziennie przez 4-5 godzin. To już grozi pojawieniem się tyłozgryzu, czyli zepchnięciem żuchwy do tyłu. Często towarzyszy mu wysunięcie przednich siekaczy do przodu, czyli protruzja. Do usunięcia tej wady wystarczają czasem ćwiczenia zalecone przez ortodontę, ale niekiedy potrzebny okazuje się aparat korekcyjny.
Wszystko zależy od tego, kiedy wada zostanie odkryta. Dlatego ważne jest, aby dziecko było pod opieką stomatologa – pierwsza wizyta powinna się odbyć, zanim dziecko skończy dwa lata. Wtedy też najlepiej rozstać się ze smoczkiem. Jednak jeśli w zamian maluch zaczyna ssać twardy kciuk, lepiej wrócić do smoczka, bo zdecydowanie mniej on szkodzi.
Psycholog - Natalia Gutowska
Jego zadaniem jest nie tylko zaspokojenie odruchu ssania, ale też zminimalizowanie lęków i ukojenie. Gdy niemowlę ssie pierś mamy, czuje się bezpieczne. Z czasem przestaje spędzać całe dnie w jej objęciach i wtedy właśnie smoczek zapewnia mu poczucie bezpieczeństwa.
To, jak długo będzie potrzebny, zależy od tego, jak dziecko radzi sobie z trudnymi sytuacjami. Jeśli jest śmiałe, nie boi się wyzwań, być może samo z niego zrezygnuje. Maluchy robią to często, gdy zaczynają się samodzielnie przemieszczać lub mówić. Lękliwe będzie wolało zatrzymać smoczek. Warto wprowadzić zasadę, że dostaje go wieczorem, ale w dzień – niekoniecznie. I przypominać, że przecież zdarzyło się już zapomnieć o smoczku i nic złego się nie stało...
Dwu-, trzylatkowi można powiedzieć, że duże dzieci go nie potrzebują. Maluch to zaakceptuje, jeśli rodzic okaże się konsekwentny. I nie będzie z jednej strony namawiać malucha do jedzenia z butelki (bo tak jest wygodniej i szybciej), a z drugiej – oczekiwać rozstania ze smoczkiem.