Wykształcenie ma wpływ na ryzyko śmierci z powodu raka?
Wiele osób myśli, że najważniejszym czynnikiem, od którego zależy ryzyko śmierci z powodu raka, jest jakość dostępnej w danym miejscu służby zdrowia. Onkolodzy przekonują jednak, że to mit, choć oczywiście to, jak jest zorganizowana i finansowana, ma olbrzymie znaczenie.
Co zatem w największym stopniu wpływa na umieralność z powodu nowotworów?
- Wbrew pozorom największy wpływ na jej poziom ma stopień wykształcenia oraz poziom zamożności danej populacji, a nie służba zdrowia, jak uważa wiele osób. Konkretny przykład: na terenie tzw. zielonych płuc Polski, czyli na Warmii i Mazurach, umieralność na raka płuca jest istotnie wyższa niż na silnie uprzemysłowionym Śląsku, gdzie jakość powietrza pozostawia wiele do życzenia - mówi prof. Sergiusz Nawrocki, onkolog i radioterapeuta z Katedry Onkologii Collegium Medicum Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego oraz Katedry Onkologii i Radioterapii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.
Specjalista tłumaczy, że wynika to w dużej mierze z faktu, iż ten pierwszy region jest dużo biedniejszy i generalnie słabiej rozwinięty, pod wieloma względami, od Śląska.
- Jest tam po prostu większy odsetek biednych, słabo wyedukowanych, często bezrobotnych osób, których nie stać na dobrej jakości żywność i które często kupują tanie, niskiej jakości papierosy z nielegalnych źródeł. Proszę mi uwierzyć, że ubóstwo i brak edukacji mają największy wpływ na umieralność z powodu nowotworów. W mniejszym stopniu odpowiada za to jakość państwowej czy samorządowej służby zdrowia - podkreśla onkolog.
Według niego ludzie, którzy są lepiej wyedukowani i bardziej zamożni generalnie przykładają większą wagę do szeroko pojętej profilaktyki zdrowotnej, a w razie wykrycia raka mają większe możliwości działania.
- Biedni i słabo wykształceni nie wiedzą zbyt dużo o profilaktyce i rzadziej chodzą na badania przesiewowe. To m.in. dlatego właśnie kraje zachodnie mają statystycznie wyższą zachorowalność, ale niższą umieralność na raka niż Polska - podsumowuje prof. Sergiusz Nawrocki.
Oczywiście, pieniądze (publiczne), jakie przeznacza się w danym kraju na system opieki zdrowotnej, także odgrywają w tej kwestii niebagatelną rolę.
W kontekście profilaktyki nowotworów, a także szans na przeżycie choroby nowotworowej, nie sposób nie wspomnieć na koniec o jeszcze jednym i chyba najważniejszym "czynniku sukcesu". Jest nim tzw. czujność onkologiczna, a więc baczne obserwowanie swojego ciała i samopoczucia, a także poddawanie się badaniom lekarskim, w razie wystąpienia jakichś niepokojących symptomów, mogących wskazywać np. na chorobę nowotworową.
Onkolodzy zgodnie podkreślają, że skuteczność leczenia raka zależy przede wszystkim od jego wczesnego wykrycia i jak najszybszego rozpoczęcia leczenia. Trudno jednak nie zgodzić się z opinią, że owa czujność onkologiczna w dużej mierze zależy od poziomu wykształcenia i statusu społeczno-ekonomicznego.
Zobacz również:
***
Hania ma 17 miesięcy i SMA1 - rdzeniowy zanik mięśni. Innowacyjna terapia genowa kosztuje ponad 9 milionów złotych. Środki potrzebne są jak najszybciej, bo warunkiem przystąpienia do leczenia jest rozpoczęcie go przed ukończeniem drugiego roku życia. Niestety, w prowadzonej od sześciu miesięcy zbiórce, nadal brakuje ponad czterech milionów złotych.
JEŚLI MOŻESZ, WESPRZYJ ZBIÓRKĘ: www.siepomaga.pl/haneczka
Przeczytaj historię Hani: Bez terapii genowej Hania nie ma szans. Pomóż dokończyć zbiórkę