Zapomniane polskie przyprawy
Przygotowując posiłki koncentrujemy się na głównych produktach, trochę po macoszemu traktując przyprawy, a to duży błąd. Umiejętnie dobrane, potrafią wydobyć ciekawsze nuty smakowe, a regularnie stosowane – przynieść wiele korzyści dla zdrowia. O jakich przyprawach warto sobie przypomnieć tej jesieni? Podpowiadamy.
W kuchniach naszych babć, tuż obok cukierniczki, stał na stole stały duet: solniczka i pieprzniczka. Traktowane jako stały element nakrycia i nierzadko używane bez umiaru. Dziś wiemy, że nadużywanie soli jest bardzo szkodliwe dla zdrowia. W dobie wysoko przetworzonej żywności większość społeczeństwa przekracza bezpieczną normę jej dziennego spożycia, czyli 5 mg/dobę. I nie chodzi tu o przesoloną zupę, ale o sól, która jest obecna w większości gotowych produktów, zarówno słonych, jak i słodkich.
Zobacz również: Tego nie dodawaj do sałatki jarzynowej. Jej smak będzie do niczego
Sól jest powszechnie stosowana w przemyśle spożywczym nie tylko w roli przyprawy, ale też jako konserwant. W efekcie nasze kubeczki smakowe nie wyczuwają jej w wielu produktach. Sól jest składnikiem pieczywa, wyrobów cukierniczych oraz płatków (najwyższą zawartość soli mają płatki kukurydziane). Co zatem powinniśmy zrobić, by ograniczyć jej spożycie?
Po pierwsze, wyrzucić solniczkę. Dosalanie nie jest konieczne. Istnieje wiele zdrowszych przypraw, którymi możemy ją zastąpić. Po drugie, ograniczyć spożycie wysoko przetworzonej żywności, słonych przekąsek i produktów typu fast food.
Czarny pieprz również powinien być stosowany z umiarem, zwłaszcza przy delikatnym przewodzie pokarmowym. Poza tym, jak zwykle, tak i w przypadku przypraw, sprawdza się uniwersalna zasada: brak urozmaicenia w doborze produktów wycisza metabolizm. Doprawianie dwoma spośród niezliczonej liczby przypraw też jest dużym błędem. Wszak polska kuchnia zna wiele przypraw, które skutecznie budzą leniwy metabolizm. To jesienią szczególnie pożądana cecha.
Zobacz również: Ewa Wachowicz: Proste dania z kilku składników
Wróćmy więc do zwyczajów kulinarnych naszych prababek i sięgnijmy po zioła. Wszak obok właściwości zdrowotnych warto wykorzystać je również dla smaku.
Intensywny smak i aromat liści lubczyku czyni z niego doskonały dodatek do wielu tradycyjnych polskich zup, na czele z rosołem. Przecież nasze przodkinie nie znały maggi ani kostki rosołowej, a świeże i suszone liście lubczyku są od nich zdecydowanie zdrowsze, bo w pełni naturalne. Dania gotowane z dodatkiem lubczyku zyskują pełniejszą gamę smaków. Warto wykorzystać go też do sosów, gulaszów i dań jednogarnkowych.
Zobacz również: Które jabłka są najzdrowsze?
Napar ze świeżych lub suszonych liści pokrzywy zagościł już w niejednym jadłospisie. To doskonałe remedium na zbyt wysokie ciśnienie tętnicze krwi. Suszonych liści pokrzywy możemy - wzorem naszych prababek - używać również do doprawiania dań. Jajecznica z pokrzywą to doskonała odmiana w menu śniadaniowym. Pokrzywa dodana do dań mięsnych nie tylko podkreśli ich smak, ale ułatwi też trawienie. Ziele ma wysoką wartość odżywczą. Sprzyja też detoksykacji organizmu.
O tej zapomnianej staropolskiej przyprawie warto sobie przypomnieć w kontekście dań mięsnych. Jego listki łączą aromat oregano i tymianku. Przyprawa działa rozgrzewająco. Obok gorzkiej nuty, w smaku pobrzmiewa połączenie tymianku z majerankiem. To idealny wybór dla miłośników ciężkostrawnych dań mięsnych. Stymulując wydzielanie soków żołądkowych, cząber usprawni ich trawienie.
Jałowiec ma właściwości bakteriobójcze, stymuluje wydzielanie soków trawiennych i korzystnie wpływa na metabolizm. W kuchni staropolskiej był jedną z głównych przypraw, po którą sięgano w trakcie wystawnych uczt, gdy stoły uginały się od tłustych mięs i innych ciężkostrawnych rarytasów. Jałowiec ma korzystny wpływ na metabolizm białek. Warto go dodawać nie tylko do dań mięsnych, ale też tych, które zawierają strączki. Obecny w menu sprzyja detoksykacji, dzięki czemu ma korzystny wpływ na pracę wątroby.
Jak to zapomniany? Przecież chrzan stoi w lodówce. Tyle że nie o chrzanie w słoiczku, ale o korzeniu chrzanu mowa. Ten ma zdecydowanie silniejsze działanie, a umiejętnie stosowany może przynieść wiele korzyści metabolicznych. Chrzanu nie można jeść w nadmiarze, bo podrażni śluzówki przewodu pokarmowego. Mały kawałek dodany do potraw mięsnych, jajecznych czy rybnych past kanapkowych, a także do sosów, marynat i dań jednogarnkowych gwarantuje bardziej wyrazisty smak i szybsze trawienie. Chrzan ma właściwości rozgrzewające, grzybobójcze i moczopędne. Sprzyja detoksykacji i poprawia odporność.
Stoi w lodówce obok słoiczka z chrzanem? Tym razem też nie chodzi o musztardę, ale o jej główny składnik w czystej postaci, czyli nasiona gorczycy. Współczesna kuchnia polska zredukowała jej użycie. Gorczycę dodaje się najczęściej do kiszenia ogórków. Warto zrobić dla niej więcej miejsca. Gorczyca łagodzi podrażnienia oraz stany zapalne śluzówek żołądka i jelit. Działa ochronnie na przewód pokarmowy i stymuluje procesy trawienne. Odświeża smak wielu dań i pozwala poczuć szerszą gamę smaków. Dobrze komponuje się z daniami mięsnymi, potrawami na bazie strączków i warzyw kapustnych.