Bałaganiarz w domu

Przyzwyczaiłaś się już do tego, że twój mężczyzna porzuca brudne ciuchy bezładnie w całym mieszkaniu, dosłownie gdzie popadnie. Ty z kolei musisz je po nim sprzątać. Ale czy tak ma być zawsze?

Twoje utyskiwania nie pomagają, ciągłe zwracanie uwagi nie przynosi skutku. Co robić, by nie stać się służącą swego partnera?

Oczywiście czujesz frustrację, spróbuj jednak spojrzeć na partnera z nieco szerszej perspektywy. Czy jest bałaganiarzem w ogóle? Życiowym bałaganiarzem? Czy tylko pewne rejony życia i aktywności wymagają poprawy?

Kobiety napotykają wewnętrzny opór i trudność w ustaleniu zasad porządkowania otoczenia, a to z tego względu, iż uważają, że dbanie o czystość i schludność jest ich odpowiedzialnością i życiowym obowiązkiem. W rzeczywistości jednak sprawiedliwe dzielenie domowych obowiązków jest jak najbardziej sensowne. Raz, że nie czujesz się wtedy ofiarą jego bałaganiarstwa. Dwa - czujesz szacunek do siebie za podjęcie trudu dogadania się w tak drażliwych kwestiach, jak sprzątanie po sobie.

Masz sporo szczęścia, gdy wystarczy powiedzieć partnerowi: "Skoro ja odpowiadam za pranie, muszę wiedzieć, co jest brudne. Pomógłbyś mi w tym umieszczając brudy w jednym miejscu. Dzięki temu masz pewność, że to, co chcesz na siebie włożyć będzie zawsze w należytym porządku."

Czasem jednak niestety nie wiemy, co tak naprawdę jest powodem naszego poirytowania - czy brudne ciuchy walające się po mieszkaniu czy konieczność zbierania tychże po beztroskim partnerze... Gdy okazuje się, że aby zapewnić w mieszkaniu porządek musimy po mężczyźnie sprzątać, oczywiście lepiej to robić dokonując świadomie takiego wyboru niż czuć do tego przymus.

Możesz też się na to zgodzić pod pewnymi warunkami ustalonymi twardo i niezmiennie w rezultacie wspólnej rozmowy. "Ja sprzątam po tobie, ty robisz to i to".

Ale jeśli widok niepoukładanych rzeczy nie martwi cię tak bardzo, możesz zacząć ich nie zauważać i liczyć na to, iż w końcu swym zachowaniem skłonisz mężczyznę do większej dbałości o wygląd otoczenia.

Są też inne bardziej drastyczne metody - jak w przypadku nieposłusznych dzieci zakaz oglądania ulubionego programu w telewizji, bądź też całkiem radykalna decyzja o rozstaniu. Ale czy warto...

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas