Beskid Niski - turystyczny górski raj
„Zapraszamy w góry bez smogu, gdzie możecie oddychać pełną piersią. Miód z ekologicznej pasieki, ziemniaki z zagonka przy domu, chleb z pszenicy z pola, które widać z okna…” – zachęcają turystów miejscowi gospodarze i… niewiele przesadzają!
Rolnicze i czyste ekologicznie obszary Beskidu Niskiego zapraszają do spędzenia weekendów, ferii czy wakacji. Gościnni gospodarze zadbają, aby nie zabrakło nam przysłowiowego ptasiego mleka.
Beskidzkie wsie "daleko od szosy" zaczęły być w modzie już w latach 90. Stały się nawet naszym hitem eksportowym, bo często przyjeżdżają tu turyści z zachodniej Europy, którzy cenią sobie ekologiczny wypoczynek i domową kuchnię.
Kiedyś mieszkali tu Łemkowie - tak nazywano ludność rusińską znaną także z Bieszczad. Szerokie doliny i niskie przełęcze ułatwiały rozwój wsi, więc było ich tu naprawdę sporo.
Po wojnie, kiedy wielu mieszkańców wysiedlono, okolice ponownie zdziczały. Przez kilkadziesiąt lat na dawnych polach i łąkach znów wyrosły lasy.
To zaniedbanie wyszło na dobre przyrodzie, choć żal, że przy okazji zaniedbano także to wszystko, co zostawili po sobie dawni mieszkańcy tych ziem. Na szczęście w ostatniej chwili udało się uratować nieliczne drewniane chyże (zagrody) łemkowskie, cerkwie, kapliczki i krzyże przydrożne. Są naprawdę niezwykłe.
Kościół w Sękowej oraz cerkwie w Brunarach, Kwiatoni i Owczarach znalazły się nawet na liście światowego dziedzictwa UNESCO! Powoli wracali też mieszkańcy: częściowo ci dawni, a częściowo nowi, przyjeżdżający tu często z bardzo daleka - miłośnicy przyrody lub zmęczeni wielkomiejskim życiem.
Bo przyznać trzeba, że góry są tutaj wprost stworzone do rekreacji i ruchu na świeżym powietrzu. Łagodne wzniesienia, niskie zaludnienie, rozlegle łąki i wspaniałe lasy zapraszają na kuligi, wycieczki piesze, narciarskie i konne, a od wiosny do jesieni także rowerowe.
Bazy turystyczne i schroniska PTTK na Magurze Małastowskiej i Mareszce zawsze ugoszczą strudzonych wędrowców na szlaku. Typowo rolnicze wsie, jak Bartne, Gładyszów, Izby czy Krempna, zmieniły się w popularne wczasowiska, ale ponieważ są niewielkie, wędrując po okolicy na pewno nie napotkamy tłumu turystów. W niemal każdej wsi znajdziemy kwatery agroturystyczne.
Gospodarze zajmują się też bartnictwem, hodowlą ryb, zbieraniem ziół, sami wyrabiają sery i masło. Jednocześnie są doskonałymi przewodnikami.
Chętnie doradzają, gdzie pójść na wycieczkę, opowiadają niezwykłe historie i o samym regionie, i o ludziach, którzy go zamieszkiwali (lub nadal zamieszkują).
Specjalnie dla najmłodszych wczasowiczów niemal w każdym gospodarstwie agroturystycznym jest minizoo, w którym można pogłaskać i nakarmić nie tylko kicającego po trawie królika, ale i świnki wietnamskie, owieczki czy wszędobylskie i niemal niemożliwe do upilnowania kozy. Jednak największą atrakcją są koniki huculskie. Najsławniejsza w okolicy jest stadnina w Regietowie.
Te małe i dzielne koniki kiedyś pracowały w polu i były głównym "środkiem transportu" na górskich ścieżkach. Teraz "grywają" w filmach (najbardziej znany to "Ogniem i mieczem", ale pojawiły się też w serialu "Na dobre i na złe") i wożą gości.
Najwięcej chętnych jest do przejażdżek saniami lub wozem, ale jeśli ktoś zdecyduje się jechać wierzchem, może przeżyć niezwykłą przygodę. Dzikie sarny i jelenie zapach koników uznają za swojski i zdarza się, że pozwalają do siebie podjechać na kilkanaście metrów.