Bestsellery Empiku 2018 - z rozmachem i demokratycznie
Wymowne westchnięcia, kręcenie nosem, albo (w skrajnych przypadkach) głośno wyrażana dezaprobata. Tak od 20 lat wyglądają reakcje krytyków po ogłoszeniu laureatów Telekamer – nagród przyznawanych przez widzów, wybierających swoich ulubionych aktorów, ukochane seriale czy wzbudzające najwięcej emocji programy telewizyjne.
Podobnie rzecz ma się z, niewiele młodszymi, bo przyznawanymi od 2000 roku (nie licząc kilkuletniej przerwy), Bestsellerami Empiku. Zasada jest prosta - o zwycięstwie w danej kategorii decyduje ilość transakcji. Upraszczając - wygrywa to, co w danym roku sprzedawało się najlepiej.
Próżno więc szukać na polskim rynku równie demokratycznych nagród literackich czy filmowych. Dla przykładu - w jury przyznającym Nike zasiadają krytycy literaccy, dziennikarze, tłumacze. Na ostateczny werdykt Orłów ma z kolei wpływ aż 600 osób. Trzeba jednak pamiętać, że wszyscy są członkami Polskiej Akademii Filmowej. Wreszcie - Fryderyki dostaje ten, kto zrobił największe wrażenie na szacownych reprezentantach Akademii Fonograficznej.
Tymczasem do tytułu Bestsellera Empiku dokłada się każdy, kto choć raz w ciągu roku dokonał we wspomnianej sieci zakupu książki, filmu, płyty lub gry. Nieważne, czy z nabytku zamierza korzystać indywidualnie, czy jeszcze tego samego dnia podarować go nielubianemu koledze z pracy.
Wraz z biegiem lat gala wręczenia Bestsellerów zyskuje na splendorze i nabiera rumieńców. Początki imprezy (nazywanej wtedy "Asami Empiku") przypominały bardziej prywatkę kilkudziesięciu literatów i filmowców. Dziś to wydarzenie, które doczekało się transmisji na kanale telewizyjnym. I to utrzymującym się na podium tych najchętniej oglądanych przez Polaków. TVN (bo o nim mowa) 6-go lutego oddał Bestsellerom najlepszy antenowy czas.
Trudno dyskutować ze słusznością takiego posunięcia, kiedy galę uświetnia występ gwiazd światowego formatu. Chodzi o (nieco ekscentryczny na pierwszy rzut oka) duet Sting & Shaggy. Charyzmatyczny rockman i pełen energii Jamajczyk wykonali na żywo pierwszy wspólny utwór pt. "Don’t Make Me Wait". Mieli zresztą silną konkurencję w postaci Brytyjki o silnym i poruszającym głosie - Jessie Ware.
Organizatorzy nie zapomnieli także o rodzimych twórcach. Legendom z zagranicy towarzyszyli: Andrzej Piaseczny, Natalia Kukulska, Miuosh w rewelacyjnym duecie z Katarzyną Nosowską i electropopowy duet The Dumplings.
Wydarzenie, bądź co bądź, kulturalne nabrało lekkości dzięki Marcinowi Prokopowi, któremu powierzono rolę gospodarza imprezy. I o ile polskie gwiazdy nie poszły w ślad zachodnich kolegów i koleżanek (mowa o politycznym wydźwięku tegorocznych Złotych Globów i Grammy), o tyle prowadzący pozwalał sobie na dość śmiałe aluzje. Pojawił się memiczny San Escobar, podkreślono siłę i przewagę kobiet w wielu dziedzinach życia.
Jednak najmocniejszym (jeśli idzie o wydźwięk polityczny) momentem gali było krótkie przemówienie Tomasza Piątka - laureata w kategorii "Literatura faktu" za książkę "Macierewicz i jego tajemnice". Pisarz zaczął od stwierdzenia, że cieszy go dymisja (byłego już) Ministra Obrony Narodowej, by w dalszej części wystąpienia przyznać, że dzięki książce przyłożył do niej rękę. W końcu zaapelował o wyjaśnienie obecności "rosyjskich agentów w polskiej armii".
Inni laureaci nie byli tak kategoryczni w swoich osądach. Zygmunt Miłoszewski - zwycięzca w kategorii "Literatura polska" za powieść "Jak zawsze" zaapelował do wydawców, by zapewniali swoim podopiecznym godne warunki do tworzenia. Z kolei Anna Dziewit-Meller, która wręczała nagrodę Neli Małej Reporterce (bestsellerowej rekordzistce - laur zdobyła trzeci raz z rzędu), podkreśliła, że właśnie literatura dziecięca jest najważniejsza, kształtuje bowiem gusta przyszłych czytelników. Tytuł Bestselleru w kategorii "Muzyka polska" trafił zaś do Korteza, który nie pojawił się osobiście na gali (grał wtedy pierwszy koncert w ramach nowej trasy).
Choć w kategorii "Film polski" nie brakowało silnej konkurencji (wśród nominowanych produkcji znalazły się m.in. nagrodzona Złotym Lwem "Ostatnia rodzina" oraz nominowana do tej nagrody "Sztuka kochania"), ostatecznie mianem Bestsellera okrzyknięto obraz Patryka Vegi pt. "Pitbull. Niebezpieczne kobiety". Twórcy na scenie towarzyszyli ulubieni aktorzy: Piotr Stramowski, Sebastian Fabijański i Tomasz Oświeciński, a na widowni dało się słyszeć zarówno gorące oklaski, jak i wyraźne pomruki niezadowolenia. To druga z rzędu nagroda dla kontrowersyjnego reżysera - w zeszłym roku nagrodzono jego "Nowe porządki".
Mniejsze emocje siłą rzeczy wzbudziły nagrody dla produkcji zagranicznych. W kategorii "Literatura zagraniczna" zwyciężył Dan Brown z "Początkiem". Amerykanin został uhonorowany statuetką już po raz czwarty. Nagrodę dla filmu obcojęzycznego zgarnęła "Przełęcz ocalonych" w reż. Mela Gibsona, a w kategorii "Muzyka zagraniczna" palma pierwszeństwa przypadła muzykowi, który w kilka godzin wyprzedał wszystkie bilety na dwa ogromne koncerty w Polsce - Edowi Sheeranowi. Dzieci (a właściwie ich rodzice) wyróżnili animację pt. "Vaiana: Skarb oceanu", natomiast gracze wyrazili swoje uznanie dla nieśmiertelnej "Fify".
Spore poruszenie wywołała ostatnia kategoria "Wydarzenie Roku". W tym przypadku głos oddano Internautom, którzy mogli zagłosować m.in. na wystawę "Frida Kahlo i Diego Rivera. Polski kontekst", 25-lecie i Fayrant Tour zespołu Hey, "Pilotów" w Teatrze Muzycznym ROMA czy - ostatecznego zwycięzcę - nominowany do Oscara film "Twój Vincent" Doroty Kobieli i Hugh Welchmana.
Tegoroczna gala różniła się od tych z ubiegłych lat nie tylko rozmachem, ale także ilością zaproszonych gości. Obok aktorów grających w nominowanych do Bestsellera produkcjach (np. Magdalena Boczarska, Aleksandra Konieczna, Janusz Chabior), na ściance mogliśmy zobaczyć blogerów, uczestników programów rozrywkowych, a nawet sportowców. Ich przyjście jeszcze mocniej podkreśliło egalitarny charakter nagród Empiku.