Chcesz pomóc w transporcie uchodźców z granicy? O tym musisz pamiętać!

Polacy niezwykle mocno włączyli się w akcje pomocowe dla Ukrainy. Chętnych, by okazać wsparcie nie brakuje. Pomagać można na różne sposoby: oferując noclegi i zakwaterowania, oddając krew, przynosząc do wyznaczonych punktów dary czy oferując transport z granicy. Osób, które decydują się na ostatnią formę okazania solidarności i wsparcia nie brakuje. Jak pomóc w transporcie uchodźców w głąb kraju? Przed wyruszeniem w trasę warto pamiętać o kilku ważnych kwestiach.

28.02.2022 Przemyśl, uchodźcy z Ukrainy na dworcu
28.02.2022 Przemyśl, uchodźcy z Ukrainy na dworcufot. Beata Zawrzel/REPORTEREast News

Jak nietrudno się domyślić, sytuacja na granicy jest bardzo dynamiczna. Straż Graniczna przekazała do informacji publicznej, że tylko w niedzielę do Polski wjechało z Ukrainy prawie 100 tys. osób. Z kolei według szacunków ONZ po militarnym ataku Rosji na Ukrainę, może ją opuścić nawet 5 mln osób. Oczywiście nie wszyscy uchodźcy przekroczą polską granicę, jednak zdecydowana większość uciekinierów wybiera ten kierunek.

Od pierwszego dnia ataku Rosji na Ukrainę Polacy solidaryzują się z sąsiadami ze wschodu. Swoje zaangażowanie okazują na różne sposoby. W social mediach aż roi się od informacji o osobach - głównie matkach z dziećmi - które po przekroczeniu polskiej granicy szukają transportu w głąb kraju. Internauci oferują uchodźcom noclegi i zakwaterowania. Wiele osób decyduje się także na pomoc w transporcie spod wschodniej granicy na terytorium Polski lub dalej na Zachód. Jak przygotować się do tego rodzaju wsparcia?

Jak zorganizować transport z granicy? Kilka przydatnych wskazówek

"Przede wszystkim - przygotuj się na to, że na razie działania są niezbyt dobrze skoordynowane (to nie zarzut - koordynacja tego wszystkiego to ogromne wyzwanie), więc działaj, ale i myśl" - możemy przeczytać w "poradniku", który krąży na Facebooku. "Potrzeby związane z transportem ludzi z granicy w głąb Polski są obecnie praktycznie nieograniczone. Jeśli więc masz samochód i trochę wolnego czasu - jedź" - zachęca autor.

Jednocześnie ostrzega, że jazda "w ciemno", a więc wówczas, gdy nie wiemy, czy na granicy uda nam się skontaktować z osobami poszukującymi transportu jest znacznie trudniejsza. Wielu uchodźców chce udać się do konkretnego punktu, warto wziąć to pod uwagę - najczęściej są to duże miasta: Katowice,  Kraków, Warszawa, Łódź.

Przed podjęciem decyzji o wyruszeniu w trasę warto skontaktować się z konkretnymi punktami, do których przybywają uchodźcy. Z informacji internautów wynika bowiem, że w niektórych z nich kolejka osób oferujących transport jest dłuższa niż kolejka osób potrzebujących takiej pomocy. W razie podobnej sytuacji warto wyruszyć do innego punktu, w którym wsparcie jest znacznie bardziej potrzebne.

Sytuacja jest bardzo dynamiczna, należy przede wszystkim mieć na uwadze komunikaty służb - to oni w pierwszej kolejności odpowiadają za logistykę na granicy
Sytuacja jest bardzo dynamiczna, należy przede wszystkim mieć na uwadze komunikaty służb - to oni w pierwszej kolejności odpowiadają za logistykę na granicyKarol PorwichEast News

"Na przejściu w Hrebennem na przykład, cała malutka miejscowość jest zawalona samochodami i ludźmi, trudno tam wjechać i wyjechać, policja próbuje to kontrolować jak się da. Jeśli więc masz umówiony odbiór kogoś - jedź. A jeśli nie masz - jedź do jednego z punktów zbiorczych, które znajdują się przy przejściach granicznych (np. dla Hrebennego jest to szkoła w Lubyczy Królewskiej, kilka kilometrów od granicy). Tam ludzie, którzy jakoś przedostali się przez granice, czekają na transport dalej" - tłumaczy autor wpisu na Facebooku.

Jak znaleźć osobę, która szuka transportu? Wystarczy śledzić social media. Na grupach zrzeszających ludzi chętnych do pomocy nie brakuje ogłoszeń z prośbą o wsparcie. Tam również dostępne są informacje organizacyjne - o godzinach przyjazdów pociągów w poszczególnych punktach.

- Dzięki grupie na Facebooku dowiedzieliśmy się, że do Przemyśla ze Lwowa przyjeżdżają pociągi co kilka godzin - nawet 10 wagonów przepełnionych osobami, którym udało się wydostać z Ukrainy, głównie to matki i dzieci. Postanowiliśmy, że pojedziemy tam trzema samochodami, żeby zabrać jak najwięcej osób, łącznie mieliśmy 12 miejsc - tłumaczy 25-letni Łukasz z Krakowa. - Sytuacja na miejscu jest bardzo dynamiczna - dodaje.

Co zrobić po przyjeździe? To warto wiedzieć

"Przygotuj sobie (np. z pomocą któregoś z Ukraińców) dużą kartkę w języku ukraińskim, z informacją o tym, ze oferujesz transport, ile miejsc, dokąd (miasta, w tym miasta na trasie), czy masz foteliki dla dzieci (3/4 uciekinierów to dzieciaki) i koniecznie dopisek "bezpłatnie" (na terenie samej Ukrainy bandziory kasują ogromne sumy za przewozy ludzi... ogromnie to przykre, ale to wojenne realia...). O ile do dużych miast z reguły łatwiej im się dostać np. pociągiem, o tyle do mniejszych, bardziej prowincjonalnych trudniej" - tłumaczy autor "poradnika", który krąży po Facebooku.

Na miejscu trudno jest zaparkować - my krążyłyśmy naprawdę długo. Warto też zatankować wcześniej, ponieważ im bliżej miejsca docelowego tym o to trudniej. Jadąc do Przemyśla mijałyśmy mnóstwo aut - rejestracje świadczyły o tym, że ludzie z całej Polski zdecydowali się pomagać
tłumaczy Estera, 22-latka, która wraz z koleżanką udała się do Przemyśla, by pomóc w transporcie osób przybywających ze Lwowa.

Osoby, które zdecydowały się wyruszyć w punkty przy granicy lub punkty zbiorcze zaznaczają, że na miejscu potrzebne są także inne formy pomocy.

- W Przemyślu jest również potrzebna pomocy przy rozładowywaniu busów z darami. Chętni przenoszą potrzebne rzeczy - głównie jedzenie - na perony, ponieważ przejście z pociągu na dworzec często długo trwa, a ludzie są zmęczeni i głodni - zaznacza Łukasz. - Najpierw pomagaliśmy w rozładunku, a potem czekaliśmy na dworcu na osoby, które potrzebują transportu - tłumaczy.

- Niektórzy z przyjezdnych mają już załatwione zakwaterowania. Podchodzą do wolontariusza, a wtedy on wyczytuje miasto, do którego szukają transportu. Są też takie osoby, które jeszcze nie mają zakwaterowania - po prostu czekają na pomoc. Na szczęście na razie chętnych nie brakuję - tłumaczy 25-latek.

Nie zabieraj do transportu ubrań - apelują koordynatorzy wsparcia na granicy. Dla ludzi po długiej podróży najważniejsze jest ulokowanie ich w bezpiecznym, ciepłym miejscu
Nie zabieraj do transportu ubrań - apelują koordynatorzy wsparcia na granicy. Dla ludzi po długiej podróży najważniejsze jest ulokowanie ich w bezpiecznym, ciepłym miejscu Jakub Kamiński East News

Chcesz pomóc w transporcie uchodźców z granicy? Zobacz, co zabrać ze sobą?

"Warto zabrać picie, jedzenie (konkretne, ale też słodycze, termos z herbata, kubki jednorazowe). Butelkę do mleka dla noworodków, jakiekolwiek mleko w proszku, pampersy (kilka rozmiarów - najwyżej się odda komuś), chusteczki nawilżane. Termos z gorącą wodą. Krem na odparzenia. Niemowlaki czasem są przez kilka godzin z jednym pampersem. Koc. Jakieś leki na przeziębienie, na gorączkę. Puste reklamówki. Drobne na toaletę. Kable do ładowania telefonu" - tłumaczy autor internetowej "instrukcji".

"Nie zabieraj żadnych darów, żeby nie jechać na pusto"  - ostrzega i podkreśla, że "najgorszym pomysłem są ubrania". Osoby które przechodzą przez granicę zazwyczaj mają na sobie ciepłe kurtki, płaszcze i buty. Dodatkowa odzież z pewnością będzie potrzebna im później. Jednak podczas transportu jest całkowicie zbędna. Bagaże dobrze ograniczyć do minimum, tak by w samochodzie zmieściło się jak najwięcej osób szukających pomocy.

"Większość ludzi przechodzi przez granicę pieszo. Z niczym. Wiozłem mamę z trójką chłopaczków 6-9 lat, którzy mieli ze sobą tylko mały plecaczek i to co na sobie. Podróżują tak nie (tylko) dlatego, że to biedni ludzie, ale też ze względów praktycznych, bez bagażu jest lżej... a oni sami nie wiedza ile czasu i kilometrów będą musieli chodzić i czekać (na granicy czeka się co najmniej kilka godzin). Nie potrzeba więc dla nich ogromnej przestrzeni bagażowej" - tłumaczy autor wpisu.  "Im więcej miejsc w samochodzie, tym lepiej. Dlatego warto jechać samemu" - tłumaczy.

Czy język jest przeszkodą? Jak się kontaktować?

Niektóre osoby rozważające udanie się na granicę boją się, że na miejscu nie uda im się porozumieć z uchodźcami. Wolontariusze zaznaczają, że w komunikacji pomagają tłumacze.

- Tłumaczy z języka ukraińskiego na miejscu nie brakowało, jednak w Przemyślu w nocy nie było tłumacza języka angielskiego. Gdy czekałyśmy na osoby, które można przetransportować, pomagałyśmy w tłumaczeniach, żeby nie tracić czasu - zaznacza Estera z Krakowa.

Jeśli chodzi o komunikację na miejscu raczej łatwo się zrozumieć, bo nasze języki są podobne. Pomaga też angielski. Nam udało się przetransportować matki z dziećmi oraz pojedyncze osoby szukające pomocy. Wszystkie miały zapewnione zakwaterowania
uspokaja 25-letni Łukasz.

- Komunikacja nie jest przeszkodą.  Zawsze można też użyć pomocy w formie tłumacza internetowego. Tam na miejscu wystarczy krótka wymiana zdań,  a w tym zawsze ktoś obok możne nam pomóc - podkreśla Krzysztof, student z Lublina.

Zmęczenie i wdzięczność. Jaka panuje atmosfera?

- Oczywiście niektóre matki są smutne, ale wiele osób wydaje się także spokojnych. Widać wdzięczność - zaznacza Łukasz, który wraz z kolegami w sobotę udał się do Przemyśla.

"Oni niczego nie potrzebują na początku. Są wykończeni, wyorani. Dzieciaki padają i zasypiają momentalnie po kilkunastu godzinach w drodze. Nie zdejmują nawet kurtek. Są przemarznięci, godzinami czekają na granicy i potem już w Polsce. O nic nie proszą. Nie chcą z reguły nic jeść, zwłaszcza na początku podróży. Chcą spać i poczuć się spokojnie, bezpiecznie i ciepło" - tłumaczy autor internetowej "instrukcji".

- Wśród ludzi z Polski panuje bardzo pozytywne nastawienie. Sami organizują się w większe grupki np. ze względu na lokalizację, by w ten sposób skuteczniej i szybciej pomagać. Jeśli chodzi o Ukraińców - wolontariusze bardzo szybko zabierają ich do namiotów, w których oferowana jest pomoc. Na twarzach uchodźców widać głównie zmęczenie, jednak wiele osób cieszy się,  gdy widzi pomoc tu w Polsce.

***

INTERIA.PL


Zobacz również:

Niedobory krzemu. Pierwszym objawem są osłabione włosyInteria.tv
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas