"Ciasno jak przed ślubem", czyli witamy na porodówce
"Mężowski szew" to tylko jeden z niewybrednych żartów, które kobiety słyszały na sali porodowej. Choć zawód lekarza powinien wiązać się z powołaniem, nie zawsze ma to przełożenie w praktyce. Z jakimi trudnymi sytuacjami muszą mierzyć się kobiety na porodówkach?

Poród jest wielkim wydarzeniem dla każdej kobiety, która spodziewa się dziecka. Niesie za sobą ogromne emocje, ale wiąże się też z ogromnym stresem. Wydawać by się mogło, że rola położnej i lekarza prowadzącego polega przede wszystkim na wsparciu przyszłej mamy, jednak nie zawsze tak się dzieje.
Jak pokazał raport z monitoringu oddziałów położniczych pn. Opieka okołoporodowa w Polsce w świetle doświadczeń kobiet przeprowadzony przez Fundację Rodzić po Ludzku, aż 54,3 proc. kobiet w czasie porodu doświadczyło przemocy lub nadużyć związanych z zachowaniem personelu lub niedopełnieniem wszystkich procedur.
Niewybredne żarty? To lekko powiedziane

Na forach internetowych aż grzmi od mrożących krew w żyłach sytuacji, które zapadły kobietom w pamięć podczas tak ważnego wydarzenia, jakim jest poród.
Poród przedwczesny, 24. tydzień ciąży, ja przerażona, boli, krzyknęłam z nerwów, położna, odwrócona tyłem: "Ja dopiero zaczęłam dyżur, nie muszę tego wysłuchiwać, proszę się uspokoić."
- brzmi jedno ze wspomnień. W obliczu innych historii może się wydawać, że to tylko wstęp do złego traktowania ciężarnych kobiet. Według wcześniej wspomnianego raportu, aż 24 proc. kobiet wskazało, iż personel wypowiadał pod ich adresem niestosowne komentarze, a 20 proc. miało poczucie, że zostało potraktowanych z góry.
"Lekarz podając mi znieczulenie do kręgosłupa zaczął najeżdżać ze za dużo przytyłam w ciąży. Mega wyczucie - po 10 godzinach męki naprawdę to nie miejsce na takie uwagi"
- czytamy na jednym z forów internetowych. Według raportu sporządzonego przez Fundację Rodzić po Ludzku 8,8 proc. kobiet czuło się gorzej traktowanych od innych przez personel medyczny, z czego aż 14 proc. podało jako powód masę ciała. Po aferze, która rozpętała się po głośnym wpisie dr Gizeli Jagielskiej z instagramowego profilu Szpitala w Oleśnicy, Joanna Koroniewska opublikowała wiadomości, które otrzymała od swoich obserwatorek w związku z tematem szykanowania otyłych kobiet w ciąży. Jedna z nich napisała: "Moja ciąża była dzięki in-vitro, w całej procedurze i ciąży przytyłam 30 kg, w ciąży jadłam bardzo zdrowo. W pewnym momencie okazało się, że mój syn przestał przybierać na wadze i musiałam zacząć jeść więcej. Podczas porodu anestezjolog przez godzinę próbował wkłuć mi się w plecy do znieczulenia, po czym powiedział, że moje cielsko nie pozwala na znieczulenie, on nie będzie się dłużej męczył, po czym zostałam szyta na żywca".

Innym, chyba jednym z najgłośniejszych przykładów niewłaściwego traktowania ciężarnych kobiet na salach porodowych, jest żart o "mężowskim szwie". Chodzi tu o dodatkowy szew po porodzie, który ma sprawić, że pochwa będzie ciaśniejsza, a co za tym idzie - partner kobiety będzie odczuwał większą przyjemność w trakcie stosunku. Temat wraca co jakiś czas i okazuje się, że problem wytykania kobietom faktu, że w okresie połogu pochwa staje się luźniejsza, wciąż ma się świetnie. "Moje koleżanki niestety spotkało wiele przykrych słów ze strony położnych. (...) Panie były chamskie i bardzo ordynarne. Miały pretensje do koleżanki, że nawet nie umie urodzić". "Tak właśnie niektóre kobiety - położne traktują inne kobiety" - brzmi jeden z wpisów na forum, na którym kobiety wymieniały się przykrymi doświadczeniami z porodówek.
Moja koleżanka urodziła chore dziecko i usłyszała od lekarza "No to co? No to klops, nie?"
- czytamy na forum. Tego typu sytuacje, choć zebrane na przestrzeni lat pokazują, że empatia nie jest czymś, co kobiety na porodówkach otrzymują "na dzień dobry".
Czy dobre traktowanie kobiet w ciąży stanie się złotym standardem?
Przytoczone sytuacje to jedynie promil sytuacji, które każdego dnia spotykają rodzące kobiety. Prawa ciężarnych kobiet w dalszym ciągu nie są respektowane, a bagatelizowanie i usprawiedliwianie obrzydliwych żartów wypowiadanych przez personel medyczny z pewnością nie poprawi tej sytuacji. Świeży przykład z oburzeniem, jakie wywołał post dr Gizeli Jagielskiej piętnujący otyłe kobiety w ciąży pokazuje jednak, że jako społeczeństwo jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, jaką szkodę mogą wyrządzić żarty z czyjejkolwiek sytuacji życiowej. Coraz głośniej nie godzimy się na złe traktowanie: zaczynając od instagramowych postów, kończąc na raniących żartach kierowanych bezpośrednio do kobiet na salach porodowych.
Czytaj również:Zofia Zborowska komentuje aferę ze Szpitala w OleśnicyWalka z otyłością czy fat shaming? Afera z Oleśnicy