Dantejskie sceny w Wałbrzychu. Myśliwy wtargnął na osiedle
Dziki w centrach miast i swobodnie przechadzające się po osiedlach stanowią powracający problem. Zwierzęta coraz rzadziej boją się hałasu i kontaktu z człowiekiem. Kilka dni temu doszło do niezwykle niebezpiecznej sytuacji, kiedy to na jednym z osiedli wałbrzyskich myśliwy strzelał do dzików.
Odstrzał dzików w mieście
Dziki nie boją się już cywilizacji, jak kiedyś i coraz chętniej przychodzą do ludzkich siedlisk, gdzie szukają pożywienia w ogródkach i śmietnikach. Stanowią zagrożenie dla ludzi, a w szczególności dla małych dzieci.
6 grudnia na osiedlu Podzamcze w Wałbrzychu zauważono mężczyznę z bronią, który strzelał do obecnych na ulicach dzików. Zabitą zwierzynę pakował na przyczepę. Okazało się, że mężczyzna był zatrudnionym przez miasto myśliwym. Wielu mieszkańców było jednak oburzonych zaistniałą sytuacją, ponieważ odstrzał odbywał się w środku dnia na oczach mieszkańców i dzieci. Dodatkowo, teren nie został w żaden sposób zabezpieczony na potrzeby akcji. Z tego powodu sprawa trafiła na komisariat policji.
Szybko jednak okazało się, że myśliwy działał oficjalnie z ramienia lokalnego koła myśliwskiego i posiadał potrzebne zezwolenia na przeprowadzenie odstrzału zwierzyny w przestrzeni miejskiej. Miasto pod wpływem pojawiających się negatywnych głosów w sprawie, wystosowało oświadczenie.
Odstrzał dzików: Złamanie przepisów
Wielu mieszkańców osiedla, a także aktywistów nie pozostawiło jednak sprawy bez rozgłosu. Według Marty Wosak, będącej aktywistką z ramienia Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, zostały pogwałcone przepisy.
Obowiązuje zakaz strzelania do zwierzyny w odległości mniejszej niż 500 m od miejsca zebrań publicznych w czasie ich trwania lub w odległości mniejszej niż 150 m od zabudowań mieszkalnych.
Minimalna, zgodna z prawem, odległość od terenu zabudowanego dla odstrzału wynosi 150 m. Oznacza to, że mimo obowiązujących przepisów, zostało wydane pozwolenie na odstrzał dzików w przestrzeni miejskiej.
Zobacz także: