Dramat Lankijczyków: Morze wyrzuca na brzeg martwe żółwie i delfiny

Toksyczny koktajl chemikaliów i oleju, kilogramy gruzu i plastiku na lankijskich plażach, martwe żółwie, delfiny i wieloryby wyrzucane przez morze na brzeg. Sri Lanka walczy z największą morską katastrofą w historii, spowodowaną spaleniem i zatonięciem statku X-Press Pearl. Choć do katastrofy doszło pod koniec maja, ekolodzy przewidują, że jej najgorsze skutki są dopiero przed nami.

Kontenerowiec X-Press Pearl o pojemności 2700 TEU przewoził 1486 kontenerów, w których znajdowało się 25 ton kwasu azotowego i innych chemikaliów
Kontenerowiec X-Press Pearl o pojemności 2700 TEU przewoził 1486 kontenerów, w których znajdowało się 25 ton kwasu azotowego i innych chemikaliówEast News

20 maja na zacumowanym przy porcie w Kolombo na Sri Lance kontenerowcu wybuchł pożar. Lokalne władze starały się go ugasić i przez kilka dni wydawało się, że sytuacja jest już pod kontrolą. Niestety, kilka dni później doszło do wybuchu, a toksyczne chemikalia przedostały się do morza. Dziś wiemy, że przez kolejnych kilkanaście lat będą one ogromnym zagrożeniem dla lankijskiej fauny i flory. Eksperci mówią wręcz o ekologicznej katastrofie, a "zieloni" aktywiści proszą świat o opamiętanie. Tego dramatu mogliśmy bowiem uniknąć.

Kontenerowiec X-Press Pearl o pojemności 2700 TEU przewoził 1486 kontenerów, w których znajdowało się 25 ton kwasu azotowego i innych chemikaliów, załadowanych w indyjskim porcie 15 maja. Według wstępnych ustaleń pożar wybuchł w wyniku reakcji chemicznych ładunku. Podczas eksplozji część kontenerów wpadła do morza, natychmiast wprowadzono zakaz kąpieli, zabezpieczono miejsce wybuchu, udało się również ewakuować całą załogę. Dla zwierząt było już jednak za późno.

Kilka dni po katastrofie morze zaczęło wyrzucać na brzeg zanieczyszczony chemikaliami gruz, plastik oraz części palet, chwilę później na plaży zaczęły pojawiać się również martwe zwierzęta. Oficjalne źródła mówią już o ponad dwustu ofiarach śmiertelnych, ale według lankijskich aktywistów może być ich już ponad czterysta! W większości są to żółwie morskie, delfiny, a nawet kilka wielorybów - każdego dnia Lankijczycy zbierają z plaży szczątki kolejnych zwierząt, a te, które jeszcze żyją przewożą do instytucji opiekujących się morskim ekosystemem Sri Lanki. 

W sieci znaleźć można zdjęcia i filmiki obrazujące skalę dramatu. Widać na nich codzienną walkę aktywistów o życie zwierząt, każdego dnia na nowo sprzątane są również lankijskie plaże, regularnie zanieczyszczane przez oblepiony chemikaliami plastik. Na niektórych zdjęciach widać małe, plastikowe granulki - żółwie połykają je, myśląc, że to pokarm i giną w wyniku zatrucia. Część z nich to ofiary samego pożaru, mają popalone skorupy i skórę - trawi je nie tyle sam ogień, co żrące chemikalia.

Rząd Sri Lanki zgłosił już wniosek o odszkodowanie od armatora w wysokości 40 milionów dolarów, które w całości przeznaczone zostaną na pokrycie kosztów zwalczania pożaru oraz odszkodowania dla obywateli. Według najnowszych doniesień załoga statku wiedziała o wycieku i chciała rozładować uszkodzony kontener w Indiach. Niestety, władze kraju nie zezwoliły na wpuszczenie jednostki do portu. 

Leżąca nad Oceanem Indyjskim Sri Lanka słynie z bogatej fauny, a sporą jej część stanowią zwierzęta morskie. To tutaj żyje pięć gatunków żółwi morskich, delfiny, wieloryby i niezliczona ilość ryb. Największym zagrożeniem jest dla nich człowiek. Żółwie padają wciąż ofiarą rybaków, liczących na szybki zarobek - w wielu kręgach zwierzęta te uważane są za kulinarny rarytas. Te piękne i wyjątkowo wrażliwe stworzenia cierpią jednak głównie z powodu zanieczyszczeń dostających się każdego dnia do mórz i oceanów. Ogromnym zagrożeniem są foliówki, które żółwie połykają myląc je z pożywieniem oraz mikroplastik czy wspomniane plastikowe granulki, powodujące ciężkie zatrucia i w efekcie śmierć tych zwierząt. Choć leżąca na dalekim Oceanie Indyjskim Sri Lanka jawić się nam może jako drugi koniec świata, każdy z nas może pomóc jej walczyć z ekologiczną katastrofą. Na dobry początek wystarczy pięć prostych kroków, które pozwolą wspólnie chronić oceany i ich mieszkańców:

- zrezygnuj z jednorazowych sztućców, talerzy, słomek i plastikowych butelek. W domu możesz postawić dzbanek filtrujący wodę z kranu, a na mieście miej zawsze przy sobie ekologiczną, metalową słomkę

- zrezygnuj z foliówek i popularnych "zrywek" i przerzuć się na torby wielokrotnego użytku

- segreguj śmieci

- choć właściwa segregacja ma ogromne znaczenie dla ochrony środowiska, postaraj się "produkować" mniej plastiku. W sklepie wybieraj produkty w szkle lub papierze i co najważniejsze - konsumuj z głową!

- wspieraj marki tworzące produkty z recyclingu, organizacje walczące o ochronę środowiska i... sprzątaj plaże, lasy i łąki - pozostawione tam plastikowe opakowania są śmiertelnym zagrożeniem, również dla naszych rodzimych zwierząt. 

Zatopiony na Sri Lance kontenerowiec ma jeszcze w zbiornikach kilkaset ton ropy. Śmiertelnie niebezpieczna bomba wciąż tyka, a Lankijczycy walczą z czasem...

Ekologicznie: Zbieramy-nie wyrzucamy!
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas