Dwugłowa żmija, szatan i czarny wilk. Co znaleziono w polskich lasach?
Każdy, kto myśli, że polskie lasy zostały już przez nas zbadane, może się grubo pomylić. Od czasu do czasu nadal natrafiamy tam na zaskakujące znaleziska. Knieje i ostępy w naszym kraju wciąż kryją w sobie wiele niezbadanych dotąd tajemnic.
Kilka dni temu pracownicy Nadleśnictwa Wichrowo w województwie warmińsko-mazurskim zauważyli na nagraniu z fotopułapki ustawionej w lesie w miejscowości Kłębowo coś, co wprawiło ich w osłupienie.
Czarna bestia z piekła rodem
Zamontowane po to, by zarejestrować aktywność osób nielegalnie wjeżdżających do lasu quadami, kamery zareagowały na ruch przechodzącej w pobliżu watahy wilków. Wśród nich znajdował się jednak osobnik, który nie przypominał znanych nam czworonogów.
Jego sierść była całkowicie czarna. Jak dotąd nigdy nie zaobserwowano występowania czarnych wilków, toteż pierwsze podejrzenie leśników było takie, iż jest to hybryda, krzyżówka wilka z psem.
Specjaliści twierdzą jednak, że nie jest to żadna hybryda, a po prostu sporych rozmiarów pies, co także byłoby niezwykle ciekawym zjawiskiem. Bardzo rzadko zdarza się bowiem, żeby wilcza wataha zaakceptowała psa.
Ale potwór o czarnej sierści i nieznanym pochodzeniu to niejedyna osobliwość znaleziona w polskich lasach. Gady z dwiema głowami, grzyby wyrastające z ciał owadów, niezidentyfikowane obiekty latające czy sam szatan.
Na terenach zielonych w naszym kraju można spotkać naprawdę osobliwe rzeczy i stworzenia. Jedne z nich wywołują jedynie delikatny uśmieszek rozbawienia, inne są naprawdę dziwne i niepokojące. W ostatnich latach mieliśmy niemało "leśnych atrakcji". Te, które zobaczycie poniżej, to zaledwie część z nich.
Co dwie głowy to nie jedna
Nie jest to co prawda ranking znalezisk w polskich lasach, uszeregowany w kolejności od najdziwniejszego, gdyż trudno byłoby to ocenić, ale jeśli ktoś pokusiłby się o sporządzenie takowego, to odkrycie spod Pułtuska byłoby mocnym kandydatem do numeru jeden.
Jesienią 2019 roku pewien spacerowicz, przemierzający lasy na terenie Nadleśnictwa Pułtusk natknął się na żmiję zygzakowatą... o dwóch głowach.
Dobrze przeczytaliście: występujący w Polsce gatunek węża, tylko, że zamiast standardowej liczby głów, miał ich dwa razy więcej.
Jak wyjaśniał wtedy na profilu Lasów Państwowych przyrodnik, dr Andrzej Kruszewicz, dwugłowy osobnik dotknięty był zjawiskiem policefalii, podczas której organizm rozwija ciało w sposób prawidłowy, jednocześnie wykształcając dodatkową głowę.
Ponadto Lasy Państwowe za pośrednictwem mediów społecznościowych informowały o podobnym przypadku - dwugłowym zaskrońcu znalezionym w okolicy Gdańska.
Grzyb i owady zombie
Brzmi to jak fragment scenariusza naprawdę kiepskiego horroru, lecz grzyb, który zamienia mrówki i osy w zombie istnieje naprawdę i rośnie w naszym kraju.
Maczużnik, czyli Ophiocordyceps ditmarii rośnie w ciałach insektów, z czasem wyrastając z ich głów i uwalniając zarodniki. Ze względu na odpowiedni poziom wilgotności i temperaturę pasożyt jest w stanie przetrwać w organizmie żywiciela.
Maczużnik stopniowo przekształca sposób, w jaki zainfekowany owad reaguje na feromony, przez co zmienia on swoje zachowanie i ostatecznie umiera. W finalnym etapie grzyb przejmuje kontrolę nad żywicielem i wypuszcza szypułkę.
Choć Ophiocordyceps ditmarii nie występuje w Polsce bardzo często, to naszym leśnikom zdarza się natrafić na insekty, które padły jego ofiarą.
Niezidentyfikowany Obiekt Latający
Na początku roku 2022 pracownicy Nadleśnictwa Chełm znaleźli pozostałości po miniaturowym samolocie. Początkowo trudno było ustalić pochodzenie i przeznaczenie tajemniczego latającego obiektu, który spadł tuż przy naszej wschodniej granicy.
Po jego dokładnym zbadaniu znaleziono takie elementy konstrukcji jak: wysokowydajne akumulatory, silniki elektryczne i nadajniki GPS. Stwierdzono zatem, że samolot musiał być zdalnie sterowany i prawdopodobnie służył do przemytu narkotyków przez granicę.
Znaleźli szatana!
Z kolei w październiku 2021 cały kraj obiegły nagłówki, mówiące o tym, że w okolicach Poznania “znaleziono szatana". Złowrogie tytuły były oczywiście subtelnym żartem, gdyż chodziło o krwistoborowika szatańskiego, grzyba, zwanego potocznie szatanem.
Było to nie lada znalezisko, albowiem po raz pierwszy natrafiono na okaz tego gatunku w tej części Polski. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Poznaniu, która informowała o wszystkim, dodała nawet elementu tajemniczości. Jako że grzyb od 2014 jest w Polsce pod ochroną, zadecydowano, iż dokładna jego lokalizacja nie zostanie ujawniona.
"Lokalizacja stanowiska pozostaje niejawna, aby ochronić grzyby i ich otoczenie przed zniszczeniem. Oczywiście nadleśnictwo, na którego terenie został znaleziony, otoczy go opieką i zadba, by siedlisko tego niezwykłego grzyba przetrwało w spokoju" - zapewniano.
Z tej historii wiadomo więc tyle, że szatana można napotkać gdzieś w Wielkopolsce, ale nie wiadomo, gdzie dokładnie.
Cudownie ocalone
Pomiędzy Płockiem a Płońskiem, w obrębie województwa mazowieckiego, znajduje się Leśnictwo Bukowo. Również tam leśnicy znaleźli pewnego razu coś, co mocno ich zaskoczyło.
Chociaż jest to paskudna praktyka, Polacy nadal porzucają w lasach domowe zwierzęta. Najczęściej są to jednak psy czy koty. W Bukowie ktoś poszedł o krok dalej i wyrzucił na terenie Leśnictwa kilka świnek morskich.
Zwierzęta, które nagle zostały pozostawione samym sobie w warunkach, do których nie były w ogóle przystosowane, nie miałyby żadnych szans na przeżycie. Leśnicy odnaleźli je niemal w ostatniej chwili i uratowali od pewnej śmierci.
Przeczytaj także: