Inny nie znaczy wybrakowany

Powszechny trend dążenia do doskonałości sprawia, że ludzie, którzy borykają się z jakimiś problemami, są traktowani jako osoby drugiego gatunku. Często nawet rodzicom trudno zaakceptować niedoskonałości własnego dziecka. Najlepiej wiedzą o tym nasi bohaterowie, którzy musieli wiele przejść, by zawalczyć o siebie.

Jonathan Lancaster twierdzi, że kocha swoją twarz i nie chce jej zmieniać
Jonathan Lancaster twierdzi, że kocha swoją twarz i nie chce jej zmieniaćInteria/ Facebook

Porzucony przez rodziców

Jonathan Lancaster (Jono) przeczytał w dokumentach adopcyjnych, że biologiczni rodzice byli przerażeni jego wyglądem, nie czuli z dzieckiem więzi, więc zostawili go w szpitalu. Mężczyzna urodził się bez kości policzkowych i płatków uszu. Zdiagnozowano u niego zespół Treachera-Collinsa, wrodzone zaburzenie rozwoju twarzoczaszki.

W wieku pięciu lat został adoptowany przez Jeanne, kobietę o wielkim sercu, która wychowywała go, jakby niczym nie różnił się od innych dzieci. Dała mu tyle miłości, że miał siłę iść w życie i zaakceptować swoją nietypową twarz, dzięki której ludzie nieustannie mu się przyglądają.

Swoim biologicznym rodzicom chciał zadać wiele pytań, z czego jedno wydawało się najważniejsze i brzmiało: "Dlaczego mnie zostawiliście?" W najtrudniejszym czasie życzył im, żeby cierpieli, tak jak on. W wieku 25 lat poczuł, że jest już gotowy, by się z nimi spotkać, porozmawiać i opowiedzieć im o swoim życiu. Wysłał do nich list, a po tygodniu dostał odpowiedź. Rodzice nie życzyli sobie z nim żadnych kontaktów. Poczuł się odrzucony ponownie.

Jednak z trudnymi emocjami uporał się w ciągu jednego dnia. Wytłumaczył sobie, że to ludzie, którzy dali mu życie, za co powinien być im wdzięczny. Najbardziej bał się, że jego dziwna twarz uniemożliwi mu znalezienie pracy, przyjaźni i miłości. Gdy miał 30 lat zaakceptował ją, a nawet polubił. Okazało się, że nie przeszkadza mu w nawiązywaniu przyjaźni i życiu codziennym. Na pytanie, czy w najbliższej przyszłości będzie decydował się na operację poprawiającą wygląd, odpowiada, że nie ma takich planów.

Fotograf bez nóg i rąk

Indonezyjczyk Achmad Zulkarnain ma 28 lat i urodził się bez kończyn. Nie przeszkodziło mu to w zdobyciu ciekawego i kreatywnego zawodu. Achmad jest fotografem. Nauczył się obsługiwać profesjonalny aparat za pomocą ust, twarzy i ramienia. Założył własna firmę "BANG DZOEL". Aby być bardziej mobilny, z pomocą rodziny i przyjaciół, zbudował pojazd przypominający gokarta, którym może przemieszczać się jadąc do klienta.

Brak kończyn nie był przeszkodą w realizowani swojej pasji
Brak kończyn nie był przeszkodą w realizowani swojej pasjiYouTube

Ma wiele planów i marzeń. Nie chce, by ludzie skupiali się na jego fizycznych ograniczeniach, ale doceniali wartość wyjątkowych zdjęć, których jest autorem. Jego prace były pokazywane w Turcji i interesowały się nimi media międzynarodowe. Zdjęcia prezentuje na swoim profilu na Instagramie, który ma 117 tysięcy obserwujących, a jego popularność ciągle rośnie.

Mężczyzna chce zainspirować inne osoby borykające się z różnymi problemami natury fizycznej i psychicznej, by próbowali żyć pełnią życia, na ile tylko się da. Mówi, że nie jest niepełnosprawny, ale sprawny inaczej.

Zulkarnain wcześniej pracował w kafejce internetowej, która oferowała usługę wywoływania zdjęć. Kupił aparat na kredyt. Dużo się uczył, by zostać fotografem. Kiedyś podczas zdjęć spadł z klifu, ale najpierw sprawdzał, czy nie uszkodził sprzętu, a potem, czy sam bardzo się poobijał.

Robił zdjęcia amatorsko, nigdy by nie przypuszczał, że zostanie profesjonalistą i będzie szkolił pasjonatów fotografii. Mówi: "Nie musisz być doskonały. Bądź najlepszy w tym, co robisz." Dlatego nie ogranicza się do jednej dziedziny. Gra na keyboardzie i nurkuje w oceanie, żeby móc robić ujęcia podwodne. Ostatnio zaczął studiować prawo.

Ciągle w świadomości wielu osób niepełnosprawny znaczy nieużyteczny. Rodzice Achmada wstydzili się niepełnosprawnego dziecka i chcieli utopić go w rzece. Kiedy miał 13 lat próbował zabić się sam, gdyż nie chciał być ciężarem dla innych. Zaczął robić zdjęcia i nowa pasja uratowała mu życie. Jego prace były tak dobre, że ludzie nie wierzyli, że jest ich autorem, a pewna szkoła fotografii przyznała mu stypendium. Rok 2021 jest dla niego przełomowy, bo ożenił się i razem z żoną spodziewają się dziecka. Poród ma odbierać położna, która była przy jego narodzinach.  

***

Zobacz więcej:

Dlaczego warto myć zęby?Interia.tv
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas