Jak nie dać się nabić w licznik? Na co uważać, jak nie dać się oszukać?
Wybierając się na wakacyjny wypoczynek do popularnych turystycznych miejscowości, często nie bierzemy pod uwagę, że prozaiczny przejazd taksówką może okazać się najdroższą atrakcją urlopu. Sprawdzamy aktualne ceny usług przewozowych i podpowiadamy, na co uważać, by nie paść ofiarą oszustwa.
Nieuczciwe praktyki taksówkarzy
Zdarza się, że znajdując się w obcym miejscu, lub działając pod presją czasu, wsiadamy do przypadkowej taksówki, za wszelką cenę chcąc zapobiec spóźnieniu. Może to nas słono kosztować.
Bulwersującą historię kobiety podróżującej taksówką z Dworca Centralnego w Warszawie na lotnisko opisywała kilka miesięcy temu stołeczna prasa. Pasażerka wysiadła z pociągu i w pośpiechu wybrała pierwszą zauważoną przez siebie taksówkę. W każdym razie tak jej się wydawało, gdyż samochód wyglądał profesjonalnie — posiadał naklejki i boczny numer.
W górnym rogu widniał cennik. Tego jednak pasażerka nie zdążyła zauważyć. Dystans pomiędzy Dworcem Centralnym a Lotniskiem Chopina w Warszawie to nieco ponad 9 km. Biorąc pod uwagę świąteczną taryfę, za ten kurs nie należało się więcej niż 50 zł. Stało się jednak inaczej. Kierowca zażądał... prawie 600 zł. Przypadek ten niestety nie jest wyjątkiem.
Niedawno trójmiejskie media zajęły się sprawą oszukanej pasażerki, która za przejazd taksówką spod dworca w Gdyni do szpitala na Zaspie zapłaciła również prawie 600 zł.
Odległość między tymi miejscami wynosi 21 km, kobieta powinna więc zapłacić maksymalnie około 200 zł przy założeniu, że policzono by cenę kursu w najwyższej możliwej taryfie, i doliczając opłatę początkową. Po publikacji prasowej firma przewozowa przyznała rację poszkodowanej pasażerce i zapewniła, że wyciągnie konsekwencje wobec pracownika, który samowolnie zmienił obowiązujące stawki, a nadpłata zostanie zwrócona na konto klientki.
Kilka miesięcy wcześniej ten sam portal donosił o innym oszustwie, jakiego ofiarą padła turystka z Norwegii. Po kilkuminutowym kursie w okolicach gdańskiej starówki taksówkarz zażądał od pasażerki 85 zł. To i tak bardzo dużo, a jednak, gdy kobieta chciała zapłacić kartą, na terminalu ujrzała kwotę 850 zł. To nie jedyny przypadek wyłudzeń, jakich dopuszczali się trójmiejscy taksówkarze na obcokrajowcach i przyjezdnych. Jak więc nie dać się oszukać?
Jak nie dać się nabić w licznik?
W miejscu zamieszkania zazwyczaj korzystamy z usług wypróbowanych korporacji. Szczególnie dotyczy to osób, które często podróżują taksówką. Można wtedy liczyć na zniżki i bonusowe przejazdy, zwykle bowiem korporacje oferują karty stałego klienta i darmowe kursy.
Wiemy też ile mniej więcej powinniśmy zapłacić, a także znamy najkrótszą trasę, którą powinien jechać kierowca wioząc nas do punktu docelowego. Sytuacja zmienia się jednak na naszą niekorzyść, gdy usług przewozowych korzystamy w obcym mieście. Można się jednak przed tym zabezpieczyć i przed przybyciem w nowe miejsce sprawdzić, jakie są średnie ceny lokalnych taryf.
Pomogą w tym aplikacje i portale informacyjne. Możemy skorzystać na przykład z porównywarki cen taksówek. Porównywarka oszacuje przybliżoną cenę przejazdu w konkretnym mieście na podanej przez nas trasie. Przykładowo przejazd ze śródmieścia Gdyni do hotelu oddalonego o około 5 km to według danych z porównywarki koszt od 24 zł do 44 zł w zależności od wybranej korporacji.
Z pewnością nie jest też dobrym pomysłem wsiadanie do pierwszej taksówki, którą zauważymy na dworcu. Tym bardziej, gdy robimy to w pośpiechu i nie przyglądając się uważnie pojazdowi. Korzystając z usług kierowcy niezrzeszonego w korporacji ryzykujemy, że zawyżył taryfę, a my zapłacimy astronomiczny rachunek. Jeśli już decydujemy się na taki krok, lepiej ustalić cenę nim rozpoczniemy podróż.
Teoretycznie bezpieczniej jest korzystać z taksówek zrzeszonych w korporacji. Jednak w praktyce może się okazać, że i w tym wypadku nie zawsze ustrzeżemy się przed nieuczciwymi praktykami. Możemy jednak dochodzić naszych praw nawet długo po fakcie. Przede wszystkim należy jednak zachować paragon, będzie on dowodem, że przepłaciliśmy za kurs. Z reklamacją trzeba zgłosić się do firmy przewozowej, z której usług korzystaliśmy.
W rażących przypadkach zawyżania ceny za kurs nie powinniśmy też wahać się przed zgłoszeniem sprawy na policję. W wielu miejscach w Polsce stawki są bowiem odgórnie ustalone przez władze miasta i korporacje nie mają prawa samowolnie ich podnosić.
Tak jest między innymi w Gdańsku, Krakowie, Bydgoszczy i Wrocławiu. Przykładowo w Krakowie opłata za kilometr w dni powszednie w od godziny 6 do 22 to maksymalnie 4 zł, a od 22 do 6, oraz niedziele i święta — 6 zł. Za opłatę początkową taksówkarze nie mogą pobrać więcej niż 9 zł, a za godzinę postoju 55 zł. Wszelkie podwyżki korporacje muszą uzgodnić z radą miasta, a radni — przegłosować.
Jakie ceny w kurortach?
Udając się do popularnych kurortów w górach, czy nad morzem dobrze jest najpierw sprawdzić ofertę lokalnych korporacji taksówkowych. Nawet jeśli przyjechaliśmy własnym samochodem, może zdarzyć się, że będziemy ich potrzebować. Lepiej jest więc być na to przygotowanym, niż gorączkowo szukać przewoźnika w ostatnim momencie — gdy na przykład planujemy wypić drinka w termach, więc własne auto zostawiamy w hotelu.
Przeglądając ofertę zakopiańskich taksówek znajdziemy na przykład pełen cennik kursów pomiędzy miastem, a często odwiedzanymi atrakcjami w pobliżu. I tak na przykład za przejazd z Zakopanego do Term Chochołowskich zapłacimy od 80 do 120 zł, a kurs z miasta do Termy Bania będzie nas kosztował około 140 zł. Z kolei podróż do Szaflar to koszt blisko 90 zł.
W Kołobrzegu natomiast można skorzystać z taksówek przez serwis internetowy z gwarancją, że za przejazdy zapłacimy według podanego cennika. Opłata startowa nie powinna więc być wyższa niż 8,00 zł, zaś pomiędzy godziną 6:00 a 22:00 zapłacimy około 3,00 zł za km. Taryfa nocna w Kołobrzegu w zależności od strefy wynosi od 4,50 zł do 9 zł za kilometr.
Czytaj także: