Jaki wpływ na mózg psa ma stosowanie awersji? Badania mówią jasno
Pies idzie na smyczy u boku swojego właściciela. Zatrzymuje się, by powąchać trawę, dwie sekundy później następuje gwałtowne szarpnięcie za smycz, pies kuli ogon pod siebie i natychmiast odrywa nos od podłoża, dołączając do właściciela w dalszym marszu. W jego mózgu właśnie zaszła jedna ze zmian, która tylko będzie pogarszać życie zwierzęcia. Jak do tego doszło i który element zdarzenia miał tak duży wpływ na tego konkretnego psa?
Spis treści:
- Standardowy widok na polskich ulicach
- Metody pozytywne a metody awersyjne. Na czym polega różnica?
- Badanie poziomu kortyzolu w ślinie i zachowań lękowych u psów
- Wnioski z badań przemówią do rozsądku właścicieli?
- Dlaczego analiza poziomu kortyzolu była tak ważna w tym badaniu?
- Bez popadania w obłęd. Stresu nie da się wyeliminować zupełnie
Standardowy widok na polskich ulicach
Szarpanie, pokrzykiwanie, lekki klaps, szturchnięcie, popchnięcie, pociągnięcie. Te wszystkie już źle kojarzące się słowa mają swoje odzwierciedlenie każdego dnia w prawdziwym życiu... podczas spacerów z psami.
Sfrustrowani, chociażby zbyt długim węszeniem psa, ciągną go, szarpią energicznie na smyczy. Za szczekanie na innego psa właściciele decydują się na przyduszenie swojego psa do ziemi, lub nawet na danie mu klapsa.
Krzyk jest narzędziem stosowanym często i nie wynika z chęci przekrzyczenia hałasu, tak by pies znajdujący się daleko od nas słyszał nasze wołanie. Nie. Właściciele często nachylając się nad psem, krzyczą mu prosto w pysk słowa, których zwierzę nawet często nie rozumie.
Czy takie zachowania człowieka mają jakąkolwiek zasadność i można dzięki nim spodziewać się pozytywnych rezultatów w wychowaniu psa? Odpowiedź wydaje się być oczywista.
Takie metody oparte na wyładowywaniu własnej frustracji na psie i używanie względem niego przemocy, nie pokaże psu zachowania, które przez właściciela uznane jest za pożądane.
Dodatkowo, jak się okazało dzięki badaniom, wyrządzamy wówczas swojemu psu krzywdę, nie tylko tę fizyczną.
Metody pozytywne a metody awersyjne. Na czym polega różnica?
Jak się okazało, grupa naukowców z Uniwersytetu w Porto pod przewodnictwem Any Catariny Vieiry de Castro zbadała wpływ metod opartych na awersji na dobrostan psów do towarzystwa.
Metody awersyjne, stosowanie awersji w ostatnim czasie zyskuje na popularności wśród posiadaczy psów.
Ogólnie za metody awersyjne przyjmuje się stosowanie kolczatek, dławików, czy obroży elektrycznych, ale awersją będzie także właśnie używanie szarpnięcia na zwykłej obroży, czy krzyk.
Metody oparte na awersji to te wykorzystujące "wzmocnienie negatywne", a nie metody pozytywne, czyli oparte o nagrodę, coś przyjemnego dla psa.
W skrócie określając: w metodach pozytywnych pies otrzymuje nagrodę za dobrze wykonane zadanie, za zachowanie przez nas pożądane (np. po komendzie "siad", pies siada, a następnie dostaje przysmak, pochwałę słowną lub chwilę zabawy z opiekunem). W metodach awersyjnych pies jest korygowany np. szarpnięciem, impulsem elektrycznym za coś, czego nie powinien robić.
Ucząc się unikania bodźca nieprzyjemnego dla niego (szarpnięcia, podduszenia na dławiku, czy impulsu elektrycznego) pies w takich metodach awersyjnych będzie starał się także unikać zachowania związanego z tym bodźcem.
Przeciwnicy z kolei są zdania, że poprzez sprawiania bólu psu, wprowadzanie go w dyskomfort nie budujemy więzi z psem, a naukę wymuszamy unikaniem nieprzyjemnego bodźca i strachem.
Kto więc ma rację i jaki faktycznie wpływ na psa mają metody awersyjne?
Badanie poziomu kortyzolu w ślinie i zachowań lękowych u psów
Badania portugalskiej grupy badawczej miały na celu ocenę wpływu metod szkolenia danego rodzaju na psy do towarzystwa. W badaniu wzięły udział 92 psy do towarzystwa, w tym zrekrutowano:
- 42 psy ze szkół opartych na nagrodach, metodach pozytywnych,
- 22 psy ze szkół opartych o metody mieszane, awersyjno-pozytywne,
- 28 psów ze szkół stosujących metody oparte na awersji.
Analizę badania przeprowadzano na podstawie nagrań o raz na podstawie analizy składu śliny psów w różnych sytuacjach. Ślinę analizowano pod kątem zawartości kortyzolu w sytuacjach treningu, ale także poza nim, np. w domu, a nagrania służyły do analizy zachowań stresowych u psów i ogólnego stanu zachowania psa.
Co ważne, odpowiednia ocena wpływu metod szkolenia na dobrostan psa powinna obejmować ocenę ich wpływu zarówno w trakcie scenariusza szkolenia, jak i po nim.
Na stany emocjonalne zwierząt wpływają zarówno bezpośrednie doświadczenia nagradzające lub karcące (wpływ na stany krótkoterminowe), jak i skumulowanie doświadczeń nagradzających lub karcących (wpływ na stany długoterminowe).
Dlatego też, ze względu na powtarzającą się ekspozycję na bodźce awersyjne, oczekuje się, że szkolenie metodami opartymi na awersjach będzie miało również wpływ na stany afektywne psów w dłuższej perspektywie, wychodząc poza sytuację treningu, szkolenia.
Program badań wybranych psów trwał trzy lata, a wniosku analizy zachowań psów w trakcie szkolenia i poza nim oraz analizy poziomu kortyzolu w ślinie psów w trakcie szkolenia i poza nim, mówią wiele o stosowaniu metod awersyjnych.
Wnioski z badań przemówią do rozsądku właścicieli?
Po zakończeniu badań i po analizie zebranych materiałów naukowcy z Porto wysnuli wnioski, iż psy z grupy metod awersyjnych były bardziej "pesymistyczne" w zadaniu dotyczącym błędu poznawczego niż psy z grupy metod pozytywnych.
Psy z grupy metod mieszanych wykazywały więcej zachowań związanych ze stresem, częściej znajdowały się w stanie napięcia i częściej dyszały podczas treningu, niż psy z grupy metod pozytywnych.
Chociaż grupy metod mieszanych i metod awersyjnych nie różniły się pod względem wyników w zadaniu dotyczącym błędów poznawczych, ani pod względem poziomu kortyzolu, ta pierwsza z tych grup wykazywała więcej zachowań związanych ze stresem i częściej znajdowała się w stanie napięcia i niskiego poziomu zachowania.
Odkrycia te wskazują, że metody szkolenia oparte na awersji, szczególnie jeśli są stosowane w dużych proporcjach, zagrażają dobrostanowi psów do towarzystwa zarówno w kontekście szkolenia, jak i poza nim.
Dlaczego analiza poziomu kortyzolu była tak ważna w tym badaniu?
To jaki długotrwały stres ma negatywny wpływ na mózg, a w konsekwencji także na inne organy ciała, wiadomo nie od dziś.
Z wpływem długotrwałego stresu na organizm ma związek wydzielanie przez korę nadnerczy hormonu stresu, czyli kortyzolu. Tak jak w przypadku ludzi, tak samo odbywa się to w przypadku psów, które były badane w eksperymencie Any Catariny Vieiry de Castro.
Układ współczulny zostaje aktywowany w pierwszych chwilach po zadziałaniu stresora i odpowiada za tzw. reakcję walki lub ucieczki, a w chwili ostrego stresu organizm jest ukierunkowany na przetrwanie zagrożenia, czyli maksymalne zwiększenie swojej wydolności. Kiedy zaś mówimy nie o szybkiej reakcji na krótkie, stresujące zdarzenie, a o regularnej, długotrwałej ekspozycji na stres, to organizm aktywuje drugi mechanizm biorący udział w reakcji stresowej - oś HPA. Wówczas kora nadnerczy zaczyna produkować glikokortykosteroidy, a szczególnie słynny już kortyzol.
O ile adrenalina i noradrenalina produkowane w systemie "walki i ucieczki" jako reakcja na krótkotrwały stres, szybko znikają z krwi po zakończeniu działania stresora, to o tyle kortyzol pozostaje we krwi dłużej, bo od 2 do 6 dni, a gdy sytuacja ze stresorem nie ulega zmianie, to poziom kortyzolu utrzymuje się w krwioobiegu znacznie dłużej, jak nie przewlekle, co wtedy nazywane jest dystresem.
Okazuje się, że utrzymujący się wysoki poziom kortyzolu związany z przewlekłym stresem, powoduje zanikanie pewnych połączeń nerwowych w mózgu, a także hamuje powstawanie nowych neuronów.
Przy przewlekłym stresie może nawet dochodzić do obumierania neuronów i powoduje to właśnie nic innego, jak kortyzol.
Ogólnie mówiąc przewlekły stres ma wpływ na zdrowie psa (zaburzona jest praca kory nadnerczy, w której kortyzol jest produkowany), na jego zdolność uczenia się, czy po prostu - na jego samopoczucie.
Bez popadania w obłęd. Stresu nie da się wyeliminować zupełnie
Patrząc na badania dotyczące awersji, a raczej jej nadużywania względem psów, a także na wnioski z tych badań płynące, naukowcy twierdzą, że dystres, czyli długotrwały stres jest po prostu szkodliwy dla psów, tak samo jak dla człowieka.
Jednak nie można przy tym popadać w skrajności i w codziennym życiu nie da się wyeliminować całkowicie stresu, stresorów i... awersji stosowanej względem psów.
To jednak od nas, jako od właścicieli zależy, jak często będziemy ową awersję stosować i w jakim natężeniu. Bo nawet pociągnięcie psa za smycz, czy obrożę w celu uratowania mu życia - chroniąc przed zjedzeniem czegoś niedozwolonego, czy odciągnięciem go od ruchliwej jezdni, także będzie awersją, ale krótkotrwałą.
Także właściciele nie są w stanie ustrzec psa przed normalnym stresem pojawiającym się każdego dnia w życiu codziennym. Zdrowy pies, mający wsparcie swojego właściciela, który nie pogłębia jego stresu, będzie w ramach nauki i szkolenia potrafił poradzić sobie z pojawieniem się krótkotrwałego stresu.