Joanna Racewicz we wzruszających słowach o mężu. „Wybrał Smoleńsk”
„To nie był jego dzień, ani jego dyżur” – wspomina Joanna Racewicz we wzruszającym wpisie, w którym przywołuje pamięcią zmarłego męża, Pawła Janeczka. Mężczyzna zginął w katastrofie samolotu w Smoleńsku w 2010 roku. „Pytał o radę. Miał wybór. Wybrał Smoleńsk” – pisze dziennikarka.
10 kwietnia 2010 roku, dokładnie o godzinie 8:41 miała miejsce katastrofa lotnicza polskiego samolotu wojskowego, na pokładzie którego znajdowało się 96 osób, a wśród nich prezydent RP. Nikt nie przeżył. W 12. rocznicę katastrofy smoleńskiej w wielu polskich miastach rozległy się syreny alarmowe, wspominające to wydarzenie.
Zobacz również: Apele nie pomogły. W wielu miastach rozległy się syreny alarmowe
Joanna Racewicz w emocjonalnym wpisie zwróciła się do rządzących
12 lat temu dla wielu rodzin świat się zatrzymał. W 2010 roku miała miejsce katastrofa, która wstrząsnęła całą Polską. Pod Smoleńskiem rozbił się Tupolew, na pokładzie którego znajdował się między innymi porucznik Biura Ochrony Rządu, Paweł Janeczek, prywatnie mąż Joanny Racewicz.
Rocznica tej tragedii to wyjątkowo trudny okres dla dziennikarki. Niedawno kobieta poinformowała, że zdjęła wieńce z grobu męża, które pojawiły się tam w związku z rocznicą katastrofy. "Niech to jedno jedyne miejsce, jedna jedyna przestrzeń będzie dla nas. Dla symbolu, który dla nas istotny" - tłumaczyła w mediach społecznościowych.
Zobacz również: Joanna Racewicz zdjęła wieńce oficjeli z grobu męża
Jednocześnie podziękowała za wszystkie ciepłe słowa i gesty, które przez ostatnie 12 lat dodawały jej sił. "Dziękuję za wszystkie dobre myśli i każde ciepłe słowo. Dziękuję za milczenie, uścisk dłoni. Za wyszeptane - kiedyś i teraz - "proszę się trzymać". Choć to ulotne - więcej waży, niż potężny stelaż z goździkami zamówiony "z rozdzielnika". Dziękuję" - napisała.
"To nie był jego dzień, ani jego dyżur"
W niedzielę, w związku z 12. rocznicą śmierci męża, Joanna Racewicz zamieściła na Instagramie czarno-białą fotografię ukochanego, który wpatruje się w ich synka. "Za sześć dni miałby urodziny. Jego syn za niespełna dwa tygodnie" - zaczęła.
"Zamienił się z kolegą. To nie był jego dzień, ani jego dyżur. Pytał o radę. Miał wybór. Wybrał Smoleńsk. Chciał być przy tym, gdy Igor będzie zdmuchiwał dwie świeczki na torcie. Stało się inaczej" - napisała dziennikarka.
We wpisie Joanna Racewicz podzieliła się także z internautami wyjątkowymi wspomnieniami, dotyczącymi jej męża. "Uwielbiał książki Kena Folleta, serię o Bondzie i pomarańczowe motocykle KTM. Chciał mnie nauczyć strzelać. Uważał, że powinnam umieć. Ja, że jeszcze jest czas".
"Jestem, nawet, gdy mnie nie ma"- powtarzał. "Zawsze" - znaczyło ZAWSZE. Choćby leciały iskry.
I zawsze dotrzymywał słowa. Mam nadzieję, że TAM po drugiej stronie jest piękniej, niż dziś tutaj. Kwiecień znów jest jak Morze Czerwone" - zakończyła swój wpis.
***
Zobacz również: