Joanna Racewicz zdjęła wieńce oficjeli z grobu męża. “Rok temu nie zostałam wysłuchana i teraz też nie jestem”

10 kwietnia 2022 r. w wielu polskich miasta rozległy się syreny alarmowe upamiętniające katastrofę smoleńską. Jak co roku przedstawiciele rządu udali się na Powązki, by złożyć wieńce na grobach ofiar oraz pod pomnikiem. Joanna Racewicz — dziennikarka i żona szefa ochrony prezydenta RP usunęła jednak wieńce z grobu swojego męża. Kobieta poinformowała o tym na profilu w serwisie Instagram, podając powody swojej decyzji.

Joanna Racewicz zdjęła z grobu męża rządowe wieńce
Joanna Racewicz zdjęła z grobu męża rządowe wieńceInstagram

“Na powrót przetoczą się przez groby, trumny i domy tych, co zostali"

10 kwietnia 2010 r. porucznik Paweł Janeczek, oficer BOR i szef ochrony prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej zginął w katastrofie samolotowej w Smoleńsku. Jego żona i dziennikarka — Joanna Racewicz — od dawna nawołuje o wyciszenie i zaprzestanie sporów na temat Smoleńska. Na swoim koncie na Instagramie przed tygodniem napisała:

“I znów się zaczyna. Upiorny, kwietniowy dance macabre. Jeszcze raz wychodzą z szaf upiory. Na powrót przetoczą się przez groby, trumny i domy tych, co zostali.

Jej wpis był reakcją na wywiad, którego udzielił Jarosław Kaczyński dla Polskiego Radia, gdzie stwierdził, że katastrofa smoleńska bez żadnych wątpliwości była zamachem.

Dziennikarka skomentowała to słowami:

Naprawdę: "nie mamy wątpliwości, że to był zamach?" Ma Pan odwagę, Panie Prezesie, powiedzieć to w oczy mojemu Synowi? Wyryć adnotację na grobie Jego Taty? Taką — jak to nazwać — polityczną erratę?"

Po czym zauważyła, że w związku z zestrzeleniem samolotu Malaysia Airlines w 2014 r. Holandia i Australia podjęły działania prawne przeciwko Rosji. Dziennikarka pyta, dlaczego Polska nie podejmuje takich działań, skoro rządzący nie mają wątpliwość, że był to zamach.

“Rok temu nie zostałam wysłuchana i teraz też nie jestem"

Joanna Racewicz wielokrotnie podkreślała, że bliscy ofiar katastrofy potrzebują prywatności i spokoju. W tym roku postanowiła przenieść wieńce złożone przez oficjeli na grobie jej męża na Powązkach. Dziennikarka tą decyzję argumentuje w następujący sposób:

Rok temu prosiłam: "Zostawcie Tupolewa, oszczędźcie Janosika. Nie przygniatajcie Go kwiatami. Jemu, Im są zbyteczne. To lustro waszych potrzeb. Proszę mnie dobrze zrozumieć — jestem wdzięczna za pamięć, za pochylenie nad każdym nazwiskiem odczytywanym rano 10 kwietnia na Powązkach. Tym bardziej, że LUDZI KTÓRYCH NIE MA w tym narodowym capstrzyku najmniej. Rok temu nie zostałam wysłuchana i teraz też nie jestem. Dlatego — proszę mi wybaczyć — panie Premierze, panowie Ministrowie i Szefie SOP — Wasze wieńce (imponujące) - położyłam obok kamienia. Niech to jedno jedyne miejsce, jedna jedyna przestrzeń będzie dla nas. Dla symbolu, który dla nas istotny. Właśnie teraz.

Brak szacunku dla ofiar katastrofy

Dziennikarka podaje jednocześnie przykłady licznych nieprzystojnych zachowań. Przywołuje sceny pozowania z krzyżami “jakby to był misie z Gubałówki", “wycieczki z tubami jak na meczu", przepychanie się przy grobach, by lepiej widzieć, robienie zdjęć w niewłaściwych momentach, komentarze o zdrajcach oraz pytania skierowane do niej sugerujące, że w grobie jej męża może leżeć jedynie czarny worek wypełniony śmieciami.

Jednocześnie Joanna Racewicz podziękowała za wszystkie słowa otuchy, uściski i milczące wsparcie, które otrzymała wówczas i jak podkreśla, otrzymuje wciąż. Dziennikarka podsumowała:

Choć to ulotne — więcej waży, niż potężny stelaż z goździkami zamówiony "z rozdzielnika".

***

Zobacz również:

Joanna Racewicz: Szczepienie to była świadoma decyzja mojego synaNewseria Lifestyle
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas