José Mujica: Najbiedniejszy prezydent
Po objęciu fotelu prezydenta Urugwaju nie porzucił życia na farmie pod Montevideo. Do pracy dojeżdżał 20-letnim niebieskim garbusem, a 90 proc. swoich zarobków przekazywał na cele charytatywne. Za jego kadencji przeprowadzono reformy, które w wielu europejskich krajach wciąż są nie do pomyślenia. Poznajcie José Mujica!
Jak partyzant został głową państwa
José Mujica należy do pokolenia, które chciało zmienić świat. W młodości działał w komunistycznej guerilli Ruchu Wyzwolenia Narodowego Tupamaros (Movimiento de Liberación Nacional Tupamaros, MLN-T), która na przełomie lat 60. i 70. próbowała przeprowadzić w Urugwaju rewolucję. To byli wywrotowcy o janosikowych metodach działania - porywali polityków, napadali na banki, firmy i kasyna, by potem rozdawać pieniądze i żywność najuboższym. Kolektywnie podejmowali decyzje o egzekucjach.
W organizacji Pepe poznał miłość swojego życia - Lucię Topolansky. Romans nie trwał jednak długo, bo oboje trafili do więzienia. Z przerwami na ucieczki Mujica spędził za kratami 14 lat, a przyszła prezydentowa - 13 lat. Ona uciekła raz, a on dwa razy. W 1973 roku w Urugwaju nastała dyktatura wojskowa. Oboje wyszli na wolność dopiero po jej upadku w 1985 roku, na mocy amnestii dla więźniów politycznych. Choć nie było im łatwo, zaczęli wspólne życie od nowa.
Polityka nadal była dla nich ważna. Byli partyzanci włączyli się w budowanie demokracji i w 1989 roku stworzyli partię Movimiento de Participación Popular - MPP, która weszła w skład lewicowej koalicji Frente Amplio. Kariera polityczna José Mujica potoczyła się szybko: był posłem, dwukrotnie senatorem, ministrem rolnictwa, a w 2010 roku objął fotel prezydenta Urugwaju. Swoją kadencję zakończył w marcu 2015 roku. Lucia Topolansky została posłanką, później jednym z najpopularniejszych senatorów, by w końcu zostać pierwszą w historii kraju kobietą na stanowisku wiceprezydenta.
Najskromniejszy prezydent świata
Urugwajczycy nazywają go Pepe. Zagraniczne media przypięły mu łatkę "najbiedniejszego prezydenta świata", ale nie przepada za tym określeniem. Twierdzi, że jest skromny, a nie biedny. Surowy tryb życia, jak narzucili sobie z żoną - Lucią Topolansky, to "nie oszczędność, ale walka o wolność". To minimalista, który wyglądem i zachowaniem przypomina starożytnego mędrca.
Mujica zachwycił świat, ponieważ po wygranych wyborach nie porzucił życia na farmie. Ale w Urugwaju to norma, ponieważ obnoszenie się z bogactwem jest tu źle postrzegane. Tabare Vazquez - lekarz onkolog, który sprawował urząd prezydenta w latach 2005-2010 i 2015-2020, za pierwszej kadencji nawet raz w tygodniu przyjmował pacjentów.
Pepe w swojej mowie inauguracyjnej podkreślił, że jest zwykłym człowiekiem. W drodze wyjątku założył tego dnia garnitur, ale już bez krawata. Do swojego gabinetu dojeżdżał każdego dnia 20-letnim niebieskim garbusem, ale najbardziej zdumiewa fakt, że aż 90 proc. swojej pensji przeznaczał na cele charytatywne i społeczne. Drugiego takiego prezydenta ze świecą szukać!
Legalizacja konopi indyjskich
Za prezydentury José Mujica Urugwaj jako pierwszy kraj na świecie zalegalizował uprawę konopi indyjskich - ich produkcję, obrót i konsumpcję. Dzięki temu od 2014 roku każdy obywatel, który skończył 18 lat, może hodować sześć krzaczków. Jeśli nie ma żyłki działkowca, może zapisać się do tzw. klubu cannabisowego albo zarejestrować w urzędzie, by móc kupować konopie w aptece. Odmiany marihuany nie mogą jednak zawierać więcej niż 15 proc. THC, czyli głównej substancji psychoaktywnej. Zakazane są też wszelkie formy reklamy.
Skąd taka rewolucyjna decyzja? Otóż obliczono, że 80 proc. wpływów karteli działających w Urugwaju pochodzi z handlu konopiami - a zatem legalizacja mocno w nie uderzy. Dodatkowo rząd chciał, aby palacze mieli dostęp do marihuany ze sprawdzonych źródeł. Kiedy przebadano susz z przemytu, okazało się, że zawiera on co najmniej kilkanaście szkodliwych składników, w tym paliwo.
Kontrowersyjna aborcja
W 2012 roku Mujica podpisał ustawę, która zalegalizowała aborcję przeprowadzaną do 12. tygodnia ciąży, a w przypadku gwałtu - do 14. tygodnia. Przed zabiegiem kobieta musi stawić się przed komisją złożoną ze specjalistów i uzasadnić swoją decyzję. Komisja powiadamia ją o skutkach zdrowotnych oraz psychologicznych aborcji i daje czas na przemyślenie decyzji. Nie może jednak zabraniać lub odradzać przeprowadzenia zabiegu.
Pepe jest zdania, że kryminalizacja aborcji nie prowadzi do niczego dobrego i uderza przede wszystkim w najuboższe kobiety, bo te zamożne i średniozamożne zawsze jakoś sobie poradzą - chociażby wyjeżdżając za granicę. Nielegalne aborcje były przeprowadzane w Urugwaju w fatalnych warunkach, co często narażało kobiety na problem zdrowotne, a nawet na śmierć.
Uchodźcy są tu mile widziani
W 2014 roku o Urugwaju po raz kolejny zrobiło się głośno na całym świecie. Otóż ten niewielki południowoamerykański kraj zdecydował się przyjąć syryjskich uchodźców. Niestety, choć zostali tam oni bardzo ciepło przyjęci, nowa ojczyzna najwyraźniej nie przypadła im do gustu i po roku nie chcieli już tam mieszkać. Ale nie dotyczy to wszystkich - kobiety, zwłaszcza te młodsze, mają świadomość, że w Urugwaju czeka je większa wolność i mogą tu być kimś więcej niż tylko żonami swoich mężów.
Prawdopodobnie przed przyjazdem Syryjczykom pokazano nierzeczywisty obraz Urugwaju, który jawił im się niczym luksusowy kurort. Dodatkowo, choć Urugwajczycy sami są imigrantami, nie mają zbyt dużego doświadczenia w ich przyjmowaniu. Do tego doszły różnice kulturowe, co skutkowało trudnościami w komunikacji. Pracownice socjalne, które przychodziły do uchodźców, były najczęściej młodymi kobietami, które oburzały się, że ojcowie rodzin nie chcą z nimi rozmawiać.
Urugwaj ceni sobie wolność i równość
Wolność i poszanowanie praw obywateli w Urugwaju ma 100-letnią tradycję - z krótką przerwą na dyktaturę w latach 1973-1985. Rewolucyjne decyzje zdają się być wpisane w charakterystykę tego kraju. Mowa o reformach, które w wielu europejskich krajach nadal są nie do pomyślenia.
Na początku XX wieku, za prezydentury José Batlle y Ordóñeza, nastąpił rozdział państwa od Kościoła katolickiego, który funkcjonuje do dziś. Bóg zniknął z przysięgi prezydenckiej i parlamentarnej, ze szkół, szpitali, a nawet świąt. W Urugwaju nie obchodzi się bowiem świat Bożego Narodzenia, tylko Dzień Rodziny, a zamiast Wielkanocy świętuje się Tydzień Turystyki. Politycy mają zakaz oficjalnego uczestnictwa w uroczystościach religijnych.
W tym samym czasie Urugwaj wywołał kolejny skandal, zezwalając kobietom na udział w wyborach, studia na uniwersytetach oraz rozwód z ich własnej woli.
Ale to nie koniec! W 2008 roku jako pierwszy kraj w Ameryce Łacińskiej zalegalizował związki partnerskie, a w 2009 roku pozwolił parom jednopłciowym adoptować dzieci - warunkiem jest pozostawanie w związku przez minimum cztery lata.
Prezydentura na pół gwizdka?
Fani i krytycy Pepe są zgodni w jednym - mimo wprowadzenia kilku rewolucyjnych reform nie był zbyt skutecznym prezydentem. Mujica obiecywał walkę z rozbuchaną biurokracją, ale za jego rządów zatrudniono 30 tysięcy nowych urzędników. Równie nieskuteczna okazała się reforma edukacji, a także walka z marnotrawieniem pieniędzy. Regulacja upraw marihuany przeciągała się kilka lat, co również przysporzyło mu wrogów.
Zdanie Urugwajczyków podziela sam zainteresowany, twierdząc, że "zrobił tylko troszeczkę". Nie wszystkie jego plany i obietnice udało się zrealizować, dlatego przyznaje, że jego prezydentura nie była najlepsza. Ale to odróżnia José Mujica od innych polityków - potrafi przyznać się do błędu.