Kaja Godek przestrzega Ukrainki przed aborcją. W sieci zawrzało
Kaja Godek wraz ze swoją fundacją ostatnio uaktywniła się w kontekście trwającej wojny w Ukrainie. Aktywistka anti-choice przestrzega uchodźczynie z tego kraju przed aborcją, tworząc specjalne ulotki w języku ukraińskim. Internauci nie pozostawiają na kobiecie suchej nitki.
Fundacja Kai Godek "Życie i Rodzina" stworzyła ulotki skierowane do Ukrainek przyjeżdżających do Polski. Materiały zawierają drastyczne zdjęcia uszkodzonych płodów, a także tekst w języku polskim i ukraińskim przestrzegający przed próbami dokonania aborcji.
Kaja Godek i ulotki antyaborcyjne
Sprawę szybko zaczęli komentować oburzeni internauci. W dosadny sposób swoje zdanie wyraziła znana ilustratorka Marta Frej. Kobieta dodała grafikę z dosadnym napisem: "Siostry Ukrainki, przepraszamy za Kaję Godek".
Swój komentarz w tej kwestii przedstawił również satyryczny profil na Instagramie Mordo Iuris. Jego autorzy podkreślili w poście, dlaczego ulotki antyaborcyjne skierowanek do Ukrainek są tak niebezpieczne. Wpis zakończyli: "A dla Kai Płodek mamy krótszy komunikat: #idinach**".
Z kolei aktywistka feministyczna Maja Staśko zwróciła uwagę na fakt, jak krzywdzące mogą być stwierdzenia na ulotkach. "Propaganda uderzająca w straumatyzowane kobiety, robiąca z nich zbrodniarki, jeśli inaczej myślą - to znęcanie się nad ofiarami wojny" - napisała.
W Ukrainie aborcja jest legalna do 12. tygodnia ciąży, co z oburzeniem podkreśla także Kaja Godek. Kobieta cytuje słowa matki Teresy z Kalkuty: "Największym zagrożeniem dla pokoju jest aborcja. Jeśli matce wolno zabić własne dziecko, cóż powstrzyma ciebie lub mnie, abyśmy się nawzajem nie pozabijali?"
W Ukrainie aborcja jest legalna do 12 tygodnia ciąży. Nie jest wymagane podawanie przyczyny, a tabletki poronne są dostępne bez recepty. Dla osób w ciąży przybycie do Polski oznacza utratę możliwości decydowania o własnym ciele.
***
Zobacz również: