Kamera w damskiej toalecie w liceum w Legnicy, czy żart, który zaszedł za daleko?

Uczennice V Liceum Ogólnokształcącego imienia Jana Heweliusz w Legnicy zgłosiły nauczycielom, że jeden z ich kolegów podłożył w damskiej toalecie kamerę. Sprawą zajęła się policja, jednak dowody zniknęły, a może nigdy ich nie było?

Ucznia oskarżono o podłożenie kamery w damskiej toalecie
Ucznia oskarżono o podłożenie kamery w damskiej toalecieAgencja FORUM

Uczennice oskarżają kolegę ze szkoły o podłożenie kamery w damskiej toalecie

Uczennice V Liceum Ogólnokształcącego imienia Jana Heweliusza w Legnicy zgłosiły nauczycielom, że w damskiej toalecie znajduje się kamera. Na potwierdzenie dziewczyny przedstawiły zdjęcie kosza na śmiecie, w którym owinięte w podpaski miało leżeć urządzenie. Uczennice oskarżyły o jego podłożenie jednego z uczniów, którego widziały w tej toalecie.

Dyrektor szkoły zgłosił sprawę na policję oraz poinformował o incydencie odpowiedzialnego za kwestie oświaty zastępcę prezydenta Legnicy — Krzysztofa Duszkiewicza.

Przesłuchany przez policję uczeń zaprzecza. Nie ma dowodów jego winy

Policja przesłuchała podejrzanego ucznia, który zarówno podczas rozmowy z funkcjonariuszami, jak i wcześniej z dyrekcją szkoły, zaprzecza oskarżeniom i utrzymuje, że wszedł do toalety, wyłącznie po to, by umyć ręce. Policja sprawdziła telefon chłopaka i nie znalazła na nim niczego podejrzanego.

W sprawie wypowiedział się także informatyk z urzędu miasta, który na podstawie zdjęcia miał stwierdzić, że nie jest to kamera. Piotr Niemiec, dyrektor V Liceum w rozmowie z portalem Lca.pl przyznał, że przedmiot zniknął, nie ma więc dowodów, że oskarżony uczeń rzeczywiście podłożył kamerę.

Bojowe nastroje wśród nastolatków

Legnicki portal donosi, że sprawa stała się głośna wśród młodzieży z innych szkół i krążą pogłoski, jakoby część uczniów chciała ukarać oskarżonego chłopaka na własną rękę. Policja nie podejmuje w tej sprawie czynności, gdyż na komendę nie wpłynęło żadnej zawiadomienie w tej sprawie.

Część internautów komentująca te doniesienia uważa, że przejrzenia telefonu oskarżonego chłopaka nie można traktować jako wystarczający dowód, ich zdaniem powinien zajęć się tym informatyk. Po drugiej stronie są głosy, które zwracają uwagę, że może być to żart ze strony uczennic bądź próba oczernienia chłopaka.

Jak było naprawdę? Brak najważniejszego dowodu może utrudnić rozwiązanie tej sprawy.

"Zdanowicz pomiędzy wersami": Historia Wonderfull - dziewczyny, która uciekła ze Sierra LeoneINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas