Karp prosto z zakonu. Jak benedyktynki ze Staniątek sprzedają własne ryby
Każda minuta dnia zagospodarowana jest na modlitwę i pracę, z krótkimi przerwami na odebranie telefonu, który w okresie przedświątecznym w zasadzie nie przestaje dzwonić. Miejscowi dopytują o możliwość kupienia karpi, a te hodowane przez siostry benedyktynki ze Staniątek są sprzedażowym hitem.
Karpie z zakonu
Już w połowie grudnia pod XIII-wiecznym klasztorem w Staniątkach można zauważyć większy ruch niż zazwyczaj. Widok ludzi z plastikowymi pojemnikami nikogo tutaj nie dziwi, bo królewskie karpie z ekologicznej hodowli od benedyktynek są doskonale znane w całej okolicy. Siostry tradycję hodowli i sprzedaży ryb kultywują od ponad dekady, a cały zysk z handlu przeznaczany jest na utrzymanie 800-letniego Opactwa Benedyktynek.
Woda do naszych stawów wpływa ze studni głębinowej, więc być może w tym tkwi sekret dobrego smaku karpi. Ponadto na bieżąco znajduje ona ujście przez odpływy, dlatego jest bardzo czysta
Jednak nie zawsze klasztor mógł się pochwalić doskonałej jakości karpiami, bo na długie lata zaprzestano ich hodowli. To właśnie siostra, z którą rozmawiamy, nieco ponad dziesięć lat temu tchnęła nowe życie w zarośnięte wówczas stawy.
Po miesiącach ciężkich prac krajobraz przy klasztorze zmienił się nie do poznania, a zwieńczeniem wysiłku było pierwsze zarybianie.
Skoro odnowiłyśmy te stawy, to pomyślałyśmy, że powinno coś w nich pływać. Wybór padł na karpie, ale miałyśmy też inne ryby. Z czasem zainteresowanie karpiami stało się tak duże, że musiałyśmy prosić o pomoc przy ich hodowli, bo sióstr było za mało, żeby móc się tą hodowlą zająć
Karpia z hodowli benedyktynek kupić może każdy, ale siostry stawiają jeden warunek: należy mieć ze sobą pojemnik na wodę, żeby ryba nie męczyła się podczas transportu. Istnieje również możliwość zabicia karpia na miejscu.
Czytaj także: Ceny karpia rekordowo wysokie
Jedna z nieżyjących już sióstr pasjonowała się wędkowaniem, dlatego w wolnej chwili brała pod rękę wędkę i zarzucała spławik. Czasami nawet udało się jej coś złowić
W ofercie sióstr znajdują się także m.in. pierniki wypiekane i przygotowywane na podstawie tamtejszego przepisu, natomiast miłośnicy roślin mogą zaopatrzyć się w przepiękne chryzantemy. Z kolei późnym latem warto kupić od sióstr ekologiczne pomidory z opactwa. W tym roku benedyktynki posadziły 1500 krzaków pomidora z gatunku boderina.
Warto przeczytać: Czy karp jest rybą uniwersalną?
Ora et labora, czyli módl się i pracuj
Życie mniszek z klasztoru benedyktynek w Staniątkach podporządkowane jest jednemu, nadrzędnemu celowi - oddawaniu czci Bogu. Na stronie internetowej zakonu możemy przeczytać:
"W przeciwieństwie do wielu zakonów, które mają jakieś cele szczegółowe - nam założyciel nasz, św. Benedykt, żadnego takiego celu nie określił. Jesteśmy mniszkami, to znaczy prowadzimy w zasadzie życie klauzurowe, z rzadka tylko i wyjątkowo podejmując jakieś prace na zewnątrz. A najważniejszym, właściwie jedynym naszym celem jest wielbić Boga".
Sam zakon istnieje od ponad 800 lat i mimo okazałych rozmiarów, znajduje się w nim zaledwie kilkanaście benedyktynek. Najmłodsza z sióstr ma 61 lat, dlatego m.in. prace porządkowe przy świątyni stanowią coraz większy problem. Siostry utrzymują się z datków i pieniędzy zarobionych podczas sprzedaży wspomnianych już karpi. Zdobyte fundusze przeznaczane są na pomoc dla schorowanych benedyktynek i utrzymanie klasztoru.
Klasztor posiada swoją bibliotekę, muzeum oraz dom gości, w którym schronienie znaleźli m.in. uciekający przed wojną uchodźcy z Ukrainy. Datę powstania świątyni szacuje się na 1216 r., a za najcenniejszy skarb klasztoru uznaje się dwie XIV-wieczne rzeźby tronujących Madonn oraz późnogotycką rzeźbę Chrystusa Frasobliwego. Ponadto w Staniątkach od stuleci czczony jest cudowny obraz Matki Bożej Bolesnej.