Kazimierz Kaczor: Uciekaj skoro świt, bo potem będzie wstyd...
Zgodził się zagrać Jana Serce, bo nie chciał się już kojarzyć z cwanym „Kurasiem” z serialu „Polskie drogi”. Przeczucie go nie zawiodło. A przy „Janie Serce” i on znalazł miłość.
W niedzielę 12 grudnia 1982 r. tuż przed godz. 22 zakończyła się emisja ostatniego odcinka nowego serialu "Jan Serce". Kazimierz Kaczor (77) nie był specjalnie zaskoczony tym, co chwilę później powiedziała Edyta Wojtczak (82): " Z ulgą żegnamy ten nieudany serial wyprodukowany w zespole X". " Jedno, co było dobre, to rola Kaczora", stwierdziła.
- Myślałem, że dostanę zawału serca - wspomina tamten moment reżyser serialu Radosław Piwowarski (70). Kazimierz Kaczor słowa spikerki przyjął jednak bez emocji, pochwała jego aktorstwa też nie zrobiła na nim wrażenia. Wiedział, że komentarz wynika z określonego kontekstu. Zespół X, który odpowiadał za produkcję serialu, w stanie wojennym został rozwiązany. Kierujący nim Andrzej Wajda trafił na listę twórców, którym władza najchętniej dałaby bilet w jedną stronę...
Reżyser Piwowarski i Zbigniew Kamiński scenariusz "Jana Serce" pisali z myślą o Kaczorze. - Chciałbym zrobić film o wielkim uczuciu szarego człowieka, który rzadko pojawia się w sztuce, niezależnie od tego, czy jest to literatura, teatr czy film. Dlatego właśnie na mojego bohatera wybrałem zwykłego robotnika, kanalarza, a więc kogoś, kto istnieje dla nas właściwie tylko pod nazwą zawodu - zdradza Piwowarski.
Praca robotnika nie była Kazimierzowi Kaczorowi obca. Przed studiami w PWST w Krakowie był między innymi magazynierem i dyspozytorem w firmie budowlanej. Ale pana Kazimierza ten pomysł zachwycił z zupełnie innego powodu... Chciał skończyć z wizerunkiem obrotnego cwaniaka Kurasia, co w serialu "Polskie drogi" wszystkich potrafił wykiwać.
Wzruszająca historia życiowego nieudacznika
- Z całym szacunkiem dla pana Leona Kurasia i jego zasług, jakie wniósł w moje życie, jednym z moich zawodowych celów było odcięcie się od niego - opowiada pan Kazimierz w książce Piotra K. Piotrowskiego "Kultowe seriale". Aktor nie mógł wiedzieć, że rolą Jasia Serce otwiera kolejną "szufladę". Na kilka kolejnych lat w oczach milionów widzów stanie się zagubionym, romantycznym robotnikiem z Woli.
Widzów wzruszała historia dobiegającego czterdziestki pracownika warszawskich kanałów, który przez dziesięć godzinnych odcinków poszukuje miłości. - Powstawały Kluby Samotnych Serc imienia Jana Serce. Jeden z takich klubów spod Łodzi zaprosił mnie na swoją uroczystość, albowiem pierwsza para, która się tam poznała, postanowiła wziąć ślub - wspomina aktor.
Czasem jednak szydzono z Jaśka. Zamiast "Jan Serce" mówiono "Jasio Dupa"! Przyjmował to z godnością, podobnie jak głosy krytyki, która nie pozostawiła na serialu suchej nitki. Wyśmiewano nawet to, że Jasiek, nałogowy palacz, pali Extra Mocne, które wybierała inteligencja pracująca, bo robotnicy w tamtych czasach palili Popularne. Z kolei grająca jedną z ukochanych Janka Serce Ewa Szykulska (68), paliła Marlboro, dostępne tylko za bony w Peweksie, a fryzjerki samotnie wychowującej syna - bo taką miała rolę - nie było stać na takie drogie papierosy.
Janek Serce ułożył mu życie
Jan Serce wiele musiał przejść, by znaleźć kobietę dla siebie idealną. Oprócz fryzjerki Danusi umawiał się m. in. z 20 lat młodszą "Gabi" (Joanna Pacuła), Lusią (Hanna Stankówna), fascynował żoną przyjaciela, Małgosią (Anna Nehrebecka). Ale ciągle marzył o tajemniczej Mgiełce, którą spotkał na balu samotnych serc. Przez całą filmową opowieść szukał jej śladów. W końcu znalazł i na zawsze połączył z nią swój los.
Dzięki Jankowi Serce pan Kazimierz znalazł swoją "Mgiełkę" na życie. Podczas jednego z rejsów na Mazurach poznał Bożenę Michalską (67 l.), którą zdrobniale nazywa Zencią. Stracili się z oczu, a potem... spotkali na planie "Jana Serce", gdzie była drugim reżyserem. Pobrali się w 1994r, rok później przyszła na świat córka Kasia. - Znalazłem swoją Mgiełkę. Jestem szczęśliwy! - mówi aktor.