Kobieta z Bydgoszczy straciła 85 tysięcy złotych. Poczta Polska ostrzega seniorów
Oprac.: Katarzyna Adamczak
Seniorka z Bydgoszczy straciła 85 tysięcy złotych, gdyż uwierzyła oszustom podającym się za pracowników poczty. Do dziś pieniędzy nie udało się odzyskać. Poczta Polska ze względu na rosnącą liczbę takich przypadków wydała komunikat, w którym opisano metody wykorzystywane przez naciągaczy. Pocztowcy chcą w ten sposób przestrzec swoich klientów, szczególnie osoby starsze, bo to one są celem oszustów.
Seniorka z Bydgoszczy straciła 85 tysięcy złotych
Na początku swojego komunikatu Poczta Polska przywołuje przykład seniorki, do której zadzwonił oszust podający się za pracownika poczty i uzyskał od niej adres. Następnie skontaktował się z kobietą, podając się za komendanta policji i twierdząc, że jest ona obserwowana przez gang. Kobieta wypłaciła z konta 15 tysięcy złotych i wrzuciła je do "skrzynki kontaktowej" w śmietniku. To jednak nie wystarczyło wyłudzaczowi, który skontaktował się z nią ponownie i namówił do wzięcia kredytu na 70 tysięcy złotych, które także przekazała szalbierzowi. Przestępcy nie udało się do tej pory schwytać.
Podają prawdziwe dane listonoszy
W komunikacie Poczty Polskiej czytamy o kilku rodzajach oszustw "na listonosza". W pierwszym przypadku oszuści dzwonią, podając się za listonoszy (niekiedy przedstawiają się, używając prawdziwych imion i nazwisk pracowników poczty), podczas rozmowy pytają o adres, na który powinni dostarczyć list polecony z banku i starają się ustalić, w którym banku ofiara ma konto.
Za jakiś czas następuje kolejny telefon, tym razem od rzekomego policjanta lub pracownika banku, który ostrzega, że poprzedni telefon był próbą oszustwa lub, że ich rozmówca znalazł się na celowniku cyberprzestępców. Aby tego uniknąć ofiara powinna wziąć udział w policyjnej prowokacji, wypłacić pieniądze i przekazać je do depozytu Centralnego Biura Śledczego - niekiedy "funkcjonariusz" osobiście przychodzi po pieniądze, innym razem należy je wrzucić do "skrzynki kontaktowej" w osiedlowym śmietniku lub wyrzucić o określonym czasie przez okno.
Policjant, który okazuje się rabusiem
W innym przypadku najpierw dzwoni "listonosz", który informuje, że dziś zostanie dostarczona przesyłka. W następnym telefonie policjant rozpracowujący oszustwo "na listonosza" stara się pozyskać informacje o pieniądzach i kosztownościach trzymanych w domu. Jakiś czas po takiej rozmowie w drzwiach zjawia się "funkcjonariusz", który przybył zabezpieczyć wartościowe dobra. Jeśli ofiara wpuści go do domu, jest zastraszana i okradana.
Nie podawaj tych danych przez telefon
Bywają też telefony od rzekomych pracowników poczty, z prośbami o podanie numeru PESEL, nr dowodu czy wzoru podpisu - wszystko po to, by przestępcy mogli wziąć kredyt na nieświadomą ofiarę.
Zobacz również: Kobieta znalazła w skrzynce podejrzany list z Niemiec. "To nie oszustwo" - apeluje policjantka