Kult piękna, deficyt męskości. Odpowiedzialność zbiorowa?
Każdy z nas zanurza nogi w kodzie kulturowym. Czy można przejść ponad nim suchą piętą? Czy z pełną świadomością brodzimy w stereotypach i przekonaniach danego społeczeństwa? A może bronimy się przed nimi lub dokonujemy selekcji, wyciągając to, co najlepsze? Marta Majorczyk - psycholog, psychoterapeuta, doradca rodzinny w poradni przy USWPS opowiada o kulcie piękna i deficycie męskości. Odpowiedzialność ponoszą żony i matki czy ojcowie i mężowie... A może lista winowajców jest dłuższa i zahacza o szkołę?
Lidia Ostólska, INTERIA. PL: - "Matka to osoba, która widząc, że są cztery kawałki ciasta na pięć osób, od razu oznajmia, że na ma ochoty na słodycze" - ten wpis w mediach społecznościowych wywołał lawinę komentarzy. Czy kobieta rzeczywiście powinna sobie odmawiać? A może już czas, by swoje potrzeby sygnalizować i stawiać wysoko w rodzinnej hierarchii?
Marta Majorczyk- psycholog, psychoterapeuta, doradca rodzinny w poradni przy USWPS: - Jeżeli to jest sytuacja rodzinna, rodzic może zrezygnować ze swojego kawałka ciasta, bo najważniejsze, aby dziecko miało swój. Taka jest natura człowieka. Nie ma znaczenia, czy jest to matka, czy ojciec. Obojgu będzie zależało na tym, aby latorośl miała jak najlepiej.
- Natomiast jeśli jest to sytuacja towarzyska, to na myśl przychodzi mi "kobieta będąca na diecie" ze względu na kult piękna, czyli taka kobieta, od której w dzisiejszych czasach oczekuje się idealnego wyglądu i która w tej sprawie ma wyżej postawioną poprzeczkę od mężczyzny. Zatem kobieta, której przyświeca zdanie "Mam być szczupła" nie sięgnie po ten kawałek ciasta.
Takie zachowanie sprawia, że dziecko od początku przyswaja sobie stereotypowe zachowanie w obrębie kodu kulturowego. Jaki to ma wpływ na jego rozwój?
- Wrastanie w kulturę danego społeczeństwa towarzyszy dziecku od samego początku. Z chwilą, kiedy zaczyna być świadome, ma do czynienia z kodem kulturowym, który przejawia się w stereotypach i przekonaniach pogłębianych często przez kwestie religijne. Mamy tu do czynienia z procesem inkulturacji, czyli wrastania w kulturę danego społeczeństwa, która jest jego nierozerwalną częścią. Różnice rzucają się w oczy, chociażby podczas podróży w rozmaite zakątki świata. Często spotykamy się z opiniami, że "czujemy się obco". Powód? To właśnie głęboko zaimplementowany kod kulturowy sprawia, że świadomie lub nieświadomie działamy według wyniesionego z domu i ze szkoły klucza. To cały bagaż wartości i zasad, którymi kierujemy się w codziennym życiu.
Ten bagaż wynosimy z domu. Na co powinniśmy zwrócić uwagę, wychowując dzieci?
- Kluczowe są role matki i ojca. Mamy rodzinę o tendencjach tradycyjnych, gdzie mężczyzna jest głową rodziny i, choć oboje rodzice pracują, to kobieta przejmuje inicjatywę w kwestiach opieki nad dzieckiem. Na drugim krańcu mamy rodzinę, w której kobieta ma silną i wyrazistą osobowość, a to mężczyzna przejmuje obowiązki wychowawcze. Między tymi skrajnymi modelami jest jeszcze cały wachlarz innych. W każdym modelu powinniśmy zwrócić uwagę na równowagę między męskością i kobiecością. Sprawy mogą komplikować się w przypadku samotnych rodziców. Wówczas należy poszukać wzorców. W przypadku syna będą to wzorce męskości: dziadek, wujek, trener, nauczyciel. Podobnie z dziewczynką, też powinniśmy zadbać o to, aby w pobliżu były męskie wzorce.
- Zarówno ojciec, jak i matka, powinni poszukać wzorców, które byłyby uzupełnieniem elementu, którego brakuje w rodzinie. Wówczas nie trzeba się obawiać, że stworzymy sytuację, w której będziemy mieli do czynienia z chłopcem wychowanym na słabego mężczyznę lub dziewczynką, która okaże się dominująca. Trzeba szukać złotego środka, ale nie narzucać. To wszystko powinno być zgodne z temperamentem naszego dziecka.
A jeżeli mamy pod skrzydłami syna i córkę? Jak ich wychowywać w jednym gnieździe?
- Uważam, że zakres opieki powinien być rozdzielony równomiernie między chłopca i dziewczynkę. Nie powinno być dużo różnic, jeżeli chodzi o wychowanie. Tam, gdzie jest unisex, wprowadzamy unisex. Kupujmy uniwersalne zabawki dla chłopca i dziewczynki. Są chłopcy, którzy mają fazę na zabawę lalkami, bo np. mają młodsze rodzeństwo i obserwują mamę, która karmi, więc chcą ją naśladować. Tak samo robią dziewczynki. Jeżeli widzą, że ojcowie lubią majsterkować, one będą w zabawie chciały naśladować ich męski świat. Te fascynacje nie są stałe, mogą minąć z wiekiem.
- To wcale nie oznacza, że chłopiec będzie zbyt empatyczny i wrażliwy, a dziewczynkę wychowamy na niezależną chłopczycę. Może być aktywna dziewczynka i spokojny chłopiec, ale to może się zmienić. Wszystko zależy od centralnego układu nerwowego, a płeć schodzi w tym wypadku na drugi plan. Liczy się temperament, który należy obserwować, a nie hamować u dziecka. Najważniejsze, aby dać dziecku wachlarz, pokazać możliwości. To podejście uniwersalne, w którym przedstawiamy, czym może zajmować się kobieta i mężczyzna.
Co ze szkołą? W podręcznikach mamy przykłady zadań, które radykalnie dzielą chłopców i dziewczynki. Tak było w przypadku czytanki o Krzysztofie Kolumbie. Pod nią inne polecenia miały dziewczynki inne chłopcy. One udały się do kuchni, a chłopcy w tym czasie podróżowali. Czy to powinno niepokoić rodziców?
- W takim przypadku należałoby zapytać nauczyciela, jaki jest cel takich zajęć? Czego dzieci mają się nauczyć? Czy to stały podział, czy zmienny? Może się okazać, że na następnych zajęciach dzieci zamienią się rolami? To byłoby najlepsze. Ważna jest też rozmowa z dzieckiem, jak ono czuje się w takiej sytuacji?
- Jeżeli te podziały są zbyt ostre, rodzic ma prawo się przeciwstawić, bo, zgodnie z Konstytucją, to do niego należy ostateczne zdanie w kwestii wychowania dzieci. Warto takie sprawy podnosić na forum podczas zebrań rodzicielskich. Trzeba zapoznać się z wewnętrznym regulaminem szkoły i można wówczas poprosić o zorganizowanie zajęć, w których dziecko będzie mogło się rozwijać na różnych płaszczyznach.
W tym roku do łódzkiej filmówki na reżyserię przyjęto same kobiety, do tej pory kierunek zarezerwowany dla męskiego grona. Kobiet w męskich zawodach jest więcej...
- To jest przełom. Myślę, że jest to pokłosie działań politycznych. Są parytety, w innych dziedzinach życia także poszukujemy równowagi. Dlatego wychowanie powinno być oparte na uniwersalności. Cechy męskie i damskie ma każdy z nas. Od mężczyzn i kobiet oczekuje się empatii, zrozumienia, tolerancji, wsparcia, przebojowości, charyzmy. Pokazywanie możliwości sprawia, że dziecko z czasem się dookreśla. Może się pojawić niepokój, że dziewczynka zachowuje się jak chłopczyca, a chłopiec ma więcej niewieścich cech. Jednak pytanie brzmi: co się dzieje w rodzinie? Jakie ma wzory, że tak się zachowuje?
To właśnie głęboko zaimplementowany kod kulturowy sprawia, że świadomie lub nieświadomie działamy według wyniesionego z domu i ze szkoły klucza.
Jakie może mieć?
- W przypadku córki, mama może przejawiać takie zachowania, w których jest zbyt mało elementów kobiecości. Może być też tak, że w rodzinie jest wielu mężczyzn i nie ma dodatkowego wzorca kobiecego, który wskazałby, jak należy się ubierać, zachowywać. Podobnie może być w przypadku chłopca, w którego domu jest zbyt wiele kobiet, a za mało pierwiastka męskiego, więc nie ma szans go obserwować w codziennym życiu.
Jak dowiedzieć się, czy dziecko dobrze czuje w swoim ciele?
- Jednym z niepokojących sygnałów, który może wskazywać na to, że mamy do czynienia z chłopcem w ciele dziewczynki, jest prośba o używanie innego imienia. Np. Krzyś chce, żeby zwracano się do niego Marysia, bo siebie w ten sposób postrzega. To zachowanie dotyczy także chłopców. Musimy jednak być ostrożni w osądach, bo może być to element zabawy.
- W mózgu dziecka zachodzą różne zmiany, na które wpływ mają substancje chemiczne, a moment zmiany orientacji płci jest możliwy do wyłapania we wczesnym etapie życia. Osoby takie od początku podkreślają, że czują się nieswojo w swoim ciele. Jeżeli mamy wątpliwości, warto udać się do psychologa, który porozmawia sam na sam z dzieckiem i wskaże, co mamy robić.
- Nie panikujmy. Jeżeli dziewczynka nie chce bawić się lalkami, to niech bawi się misiem lub innymi maskotki. Jeżeli nie lubi się bawić w dom, to warto porozmawiać, dlaczego tego nie lubi? Co ją bardziej interesuje? Nie wszyscy chłopcy lubią samochody, być może ich ulubionymi zabawkami będą dinozaury, a nie zabawa wyścigi.
Czy dziewczynki i chłopców matki powinny otaczać jednakową opieką? A może lepsze jest podejście ortodoksyjne, czyli matka wychowuje chłopca do siódmego roku życia, a potem inicjatywę przejmuje ojciec?
- Faktycznie, dawniej tak było, że do siódmego roku życia matka zajmowała się synem, a potem były postrzyżyny i dziecko przechodziło w świat społeczny, który reprezentował ojciec. Bo on wychodził z domu, a kobieta nadal czuwała nad ogniskiem domowym.
Obecnie te zasady sprzed wieków nie funkcjonują. Czynności opiekuńcze nie mają żadnej płci. Dziewczynka i chłopiec powinni być tak samo wychowywani przez obojga rodziców. Najważniejszym momentem jest poród, od tego momentu budujemy relacje z dzieckiem. Jeżeli mężczyzna jest obecny na sali porodowej, to sytuacja idealna. Ważne, aby wraz z przyjściem maluszka do domu, kobieta dawała szansę mężczyźnie na wykazanie się i możliwość opiekowania się dzieckiem. To fundament.
"Świetnie wychowałaś swojego syna. Jest wspaniałym mężem"- takie zdanie pragnie usłyszeć każda matka syna.
Jednak różnice w podejściu do wychowania przez matkę i ojca z biegiem lat są coraz bardziej wyraziste.
- Faktycznie tak jest. Mój ulubiony przykład z życia wzięty: ojciec prosi trzynastolatka o wyniesienie śmieci z domu. Chłopak ma złamaną lewą rękę, ale właśnie wypadł jego domowy dyżur. Matka protestuje "Przecież on ma złamaną rękę, ja wyniosę śmieci", a ojciec twierdzi, że nic mu nie będzie, że nie jest obłożnie chory. W tym przypadku różnice są widoczne. Ojciec uczy zasad i przezwyciężania słabości, a matka wyręcza i jest opiekuńcza.
Gdzie kończy się granica między troską a nadopiekuńczością?
- Trudno jednoznacznie wskazać. Szybko możemy stać się rodzicami nadopiekuńczymi, którzy powodują, że dziecko przestaje być samodzielne. Musimy sobie zadać pytanie: czego chcemy nauczyć dziecko? W co je wyposażyć? Ojciec chce wyposażyć syna w zaradność, a matki często stają tej nauce na drodze.
Dlatego ojciec Leon Knabit mówi o deficycie męskości i nazywa mężczyzn "obiokami" i "pudelkami"?
- Nie wszyscy mężczyźni tacy są. Znam wielu mężczyzn, którzy potrafią prać i prasować, gotować i opiekować się dziećmi.
Za ten deficyt męskości bardziej odpowiadają matki czy żony?
- Pojawia się dziecko... I jest to syn, wówczas matka powinna szczególnie o niego zadbać. Nie należy odpuszczać synom. Należy pamiętać, że wychowujemy i kształtujemy mężczyzn dla przyszłych żon, matek. Najwspanialsze słowa, jakie teściowa mogłaby usłyszeć od synowej? "Świetnie wychowałaś swojego syna. Jest wspaniałym mężem"- takie zdanie pragnie usłyszeć każda matka syna.
Zobacz także:
To miejsce długo nie podniesie się z kolan. Turyści omijają je szerokim łukiem
Tajny szyfr. Co chciała przekazać obywatelom?
***