Magda Mołek: Serce to nie tylko narząd
Magda Mołek ma zaledwie 27 lat, a już należy do najpopularniejszych prezenterek TVP 1. Jej kariera układa się niemal jak z bajki.
Jednak dziennikarka zapewnia, że są w życiu rzeczy, których nie poświęciłaby dla kariery. Opowiedziała o tym w rozmowie z dwutygodnikiem "Na Żywo".
Magda Mołek ciężko pracowała na swój sukces. Są jednak granice, których z pewnością nie przekroczy. Jedną z nich jest granica utraty zdrowia. Kiedy Magda miała 18 lat jej ojciec zmarł na zawał serca. Ona sama także ma za sobą poważną chorobę.
"Nie oszczędzam się, ale nie położę się na ołtarzu zawodu. Dla mnie serce to nie tylko narząd, który pompuje krew. Dlaczego miałabym zepsuć czyjąś misterną robotę. Zaczęłam dbać o siebie. Mój tato zmarł na zawał, gdy miałam 18 lat" - wyznała w wywiadzie dziennikarka.
Są takie sfery życia, o których Magda Mołek nie rozmawia publicznie. Do nich należy między innymi seks.
"Seks jest dla mnie sprawą duchową i na pewno nie będę o tym opowiadać" - mówi.
Nie waha się jednak przed mówieniem o tym, co ją wzrusza, o wierze i nawet o swojej śmierci. Dziennikarka jest bardzo wyczulona na biedę.
"Czasem dopada mnie świadomość beznadziei, bezradności. Jak podbiega do samochodu chłopak, który myje szybę, płacę mu pięć razy więcej. W sylwestra wyszłam po dyżurze, śpieszyłam się, bo chciałam chwilę spędzić z mężem i dopadł mnie pan, który prosił o pieniądze dla swoich sześciu psów. Był po drinku, ale dałam mu wszystko, co miałam. Jeśli kłamał, trudno. Nie zbiednieję".
"Wzruszają mnie starsi ludzie, o dziwo nie dzieci, chyba że chore. Lubię rozmawiać ze starszymi ludźmi, bo mają świadomość bytu i niebytu, tego co minione i nieuchronne. Mają w sobie tyle pokory i prawdy" - tłumaczy Magda Mołek.
Praca w telewizji pochłania masę czasu i energii, ale dziennikarka ma czas na to, by cieszyć się szczęściem rodzinnym. Dzieci wprawdzie jeszcze nie ma, ale...
"Nadejdzie czas, kiedy mam nadzieję powiększymy rodzinę" - zapewnia. Na razie razem z mężem Danielem rzadkie wolne chwile spędzają między innymi na wymyślaniu imion dla dzieci.
"Uwielbiam chwile, gdy donikąd się nie spieszymy, telefon milczy i możemy np. pokłócić się o imiona dla dzieci. Z synkiem nie ma problemu, będzie Krystian, ale dla córki mąż wymyślił takie imię, że przez gardło mi nie przejdzie" - mówi.